Następnego dnia, panie pozwoliły sobie pospać do 10:00. Kiedy wstały mama Kuby zrobiła im śniadanie.
— Jak się czujesz? — zapytała jego matka z szerokim uśmiechem.
— Noc jak zawsze najgorsza, ale mam dzisiaj sporo energii do wykorzystania i staram się mieć jak najbardziej pozytywne podejście do dzisiejszego dnia. — uśmiechnęła się do niej.
— To mi się podoba. — pani Ela włączyła radio i zaczęła bujać biodrami w rytm muzyki, co zaczęło zarażać Lolę, która sama zaczęła po chwili tańczyć. Pomimo wewnętrznego bólu, dzisiaj wszystko wydawało się łatwe i bolało mniej. Kiedy tylko zjadły śniadanie, ubrały się i udały na miasto.
— Dokąd najpierw?
— Do kosmetyczki i fryzjera, odstawimy się, a kto wie, może jakieś ciacha wyrwiemy? — kobiety roześmiały się. Pani Ela zaprowadziła dziewczynę do eleganckiego salonu kosmetycznego. — Dzień dobry, poprosimy paznokcie i makijaż. — powiedziała, a Lola wyciągnęła telefon, którym zapłaciła za wszystko. Trzy godziny później, obie miały idealny makijaż i zrobione paznokcie. Udały się do fryzjera, który uczesał je, wcześniej myjąc i odżywiając ich włosy. Wystrojone i odwalone poszły do Dekady, gdzie wpadły w wir zakupów. Wygłupiały się w przebieralniach przymierzając dziwne ciuchy.
— Hej co tam? — Krzysiek wpadł do mieszkania Kuby, chłopak siedział na kanapie w ciszy. — Zgaduję, że dalej nic. — spojrzał na niego.
— Nie wiem, obdzwoniłem wszystkich i nic. — westchnął ciężko.
— Cholera, nie mogła się zapaść pod ziemię... — czerwonowłosy usiadł i zaczął wymyślać. — Sprawdzałeś jej lokalizację?
—Tak, ostatnio logowała się na dworcu, potem musiała ją wyłączyć. — wzruszył ramionami. — Nie dziwię się, że nie chce mnie znać. Sam się sobą brzydzę.
— Stary, nikt z nas nie był święty. Olka dalej się gniewa, pomimo, że mi wybaczyła, ale stwierdziła, że mam szlaban na imprezy. — zaśmiał się lekko. — Ona cię kocha i jest w stanie ci wybaczyć, na bank, tylko musicie o tym pogadać.
— Jak, skoro nawet nie wiem, gdzie szukać?
— A karta płatnicza, może tam są jakieś transakcje?
— Ty, na to nie wpadłem. Przecież ma dostęp do mojej karty, a na bank kupowała fajki. — Kuba uderzył się w głowę i odpalił laptopa. Zalogował się na swoje konto bankowe. — O kurwa, ona szaleje...
— Co?! — spojrzał na kwoty, które co chwilę się pojawiały.
— Jest w Ciechanowie... Czemu ja kurwa na to nie wpadłem.
— Bo kto by się spodziewał? Pewnie pojechała do twojej mamy, nie zna nikogo innego, a po ostatniej akcji, to na bank nie do Denisa. Nikogo więcej tam nie zna. — Kuba zerwał się i jak poparzony poleciał do sypialni. Wziął prysznic i ubrał się w coś czystego. — Jedziesz ze mną?
— A chcesz żebym jechał?
— Jasne, że nie.
— To po co się pytasz? Jedź sam. — zaśmiał się ciepło. Chłopak wybiegł z domu, zostawiając w domu Krzycha.Wsiadł do samochodu i odjechał, gnając w stronę rodzinnego miasta.
— Jezu wygląda pani w tym świetnie, musi pani to mieć. — powiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem, kiedy kobieta wyszła z damskim garniturze.
— Dobra, zdaję się na ciebie, bierzemy to. — kobieta poszła do przymierzalni i rozebrała się, oddała ciuchy dziewczynie, która poszła do kasy. Wtedy rozdzwonił się telefon kobiety. — Halo?
— Gdzie jesteście?
— Co? — odpowiedziała do syna.
— Wiem, że Lolka jest z tobą, będę czekać w domu.
— Skąd wiesz? — spytała.
— Kosmetyczka, fryzjer, zakupy w centrum. Ja już jadę, nie mów jej, bo jest zdolna zwiać, muszę z nią porozmawiać. — kobieta westchnęła ciężko i wyjrzała pomiędzy kotary, sprawdzając, czy dziewczyny nie ma obok.
— Nie uważasz, że trochę nabroiłeś? Co tam się do cholery działo?
— Ktoś nam wszystkim dodał do drinka, sądziłem, że to Maciek, ale się wyparł. Podobno to te laski, ale nic nie znalazłem w ich rzeczach. Sam już nie wiem, ale najważniejsze teraz jest to, żeby udało mi się to odkręcić.
— Nawet nie wiesz, jak ona bardzo płacze po nocach... W całym mieszkaniu się niesie żałosny, pełen bólu szloch. Serce mi się łamie, bo jest mi jak córka. Kuba, czy ja mam was jak dzieciaki, przełożyć przez kolano i sprać? To nie jest piesek, czy chomik, tylko druga osoba, w dodatku z dużym bagażem doświadczeń i to złych.
— Wiem mamo, nie musisz mi tego mówić.
— Zdaje mi się, że muszę, bo do ciebie, a raczej do was, bo Maciek też ma swoje za uszami, to nie dociera. Jestem na ciebie wściekła i zastanowię się, czy jej nie powiedzieć.
— Mamo, błagam cię... — jęknął żałośnie.
— No oczywiście, jak trwoga to do boga. Zacznij myśleć mózgiem, nie chujem, to wyjdzie ci to na lepsze. Widzimy się w domu, ale nie obiecuję, że będziemy obie. Przemyślę twoją prośbę. — rozzłoszczona kobieta rozłączyła się i ubrała do końca. Wychodząc z przymierzalni. Nie zamierzała jej powiedzieć, ale nie zamierzała też od razu biec do domu. Niech sobie poczeka.
— Wie pani co, może do jakiejś knajpki na obiad pójdziemy? — spytała Lola, niosąc ich zakupy.
— Przede wszystkim daj mi jakieś siatki, a nie wszystko sama nosisz, moim tragarzem nie jesteś. Zjadłabym kebaba na talerzu, co ty na to?
— Jestem za. — oddała kilka toreb kobiecie i poszły na część z jedzeniem, gdzie usiadły przy jednym ze stolików. Przejrzały menu, a po chwili, gdy się dogadały, dziewczyna poszła do kasy zamówić jedzenie. — Bardzo dziękuję za ten dzień. Moja mama nigdy nie miała czasu na takie rzeczy, zawsze praca i praca... To dużo dla mnie znaczy. Jest mi pani jak mama.
— Kochanie, nawet nie wiesz, jak mnie te słowa cieszą. Jestem tu i dopóki mi się dni nie skończą, to będę zawsze. Śmiało możesz liczyć na moją pomoc. — kobiety wymieniły się uśmiechami. Po kilku minutach dziewczyna odebrała ich zamówienie, a kiedy zjadły, wróciły spacerkiem do domu rozmawiając o pierdołach.
![](https://img.wattpad.com/cover/184128613-288-k904237.jpg)
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanficObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...