— Kuba, czekaj... — powiedział Krzysiek.
— Przecież nigdzie się nie wybieram. — westchnął cicho i usiadł koło chłopaków na kanapie.
— Chcę wiedzieć, co się działo tej nocy i jak to się stało, że wylądowaliście nago w łóżku...? — powiedział spokojnym tonem, jednak każdy, kto znał Kubę dobrze wiedział, że krew w jego żyłach się gotowała. Jeśli chodzi o dziewczyny zawsze był zaborczy i traktował je jak świętość.
— O stary, trzymaj się, żebyś z kapci nie wyleciał. Ta twoja laska to petarda. — Denis zaśmiał się wesoło, jednak Krzysiek go szturchnął, kiedy zobaczył minę Que. — No dobra, już, już bez jaj. Zrobiliśmy po 0,7 na twarz, a potem każdy wypalił po dwóch blantach. Dla starego wyjadacza, jak ja, to było to niczym. Jednak tą dwójkę tak siekło, że myślałem, że padnę ze śmiechu. Krzychu stwierdził, że idziemy w tripa, Lolka jak podłapała temat, to nie było żadnego przebacz. Pierwsza wyleciała z domu. Poszliśmy w stronę zamku. Całą drogę śpiewali z Krzychem „A wszystko to, bo ciebie kocham", w sumie to ona śpiewała, a on wył jakby go ktoś za jaja ściskał. — Krzychu strzelił mu kuksańca w ramię. — Ał... To czyste fakty, mówię, jak było. Poszliśmy na zamek, no i ona się uparła, że jest brzydka i może straszyć na tym zamku. Rozpętała się kłótnia, a ona się włamała do tego zamku. Czekaliśmy chwilę patrząc, czy nie jedzie psiarnia. Kiedy stwierdziliśmy, że jest okej, poszliśmy jej poszukać. Jak ryknęła za nami, to oboje zaczęliśmy piszczeć, jak laski. Wtedy stwierdziła, że miała rację i nabijała się z nas. Nie wiem o co chodziło później, ale stwierdziła, że musi wracać do hotelu, bo Kuba na nią czeka. Starałem się ją przegadać, że czekasz na nią w domu. Jednak nie działało nic. Szliśmy póki nie znalazła hotelu. Zorientowała się, że nie ma telefonu i nie ma jak zapłacić. Rozpłakała się pod tym hotelem, a wtedy Krzysztof Lwie Serce zaproponował, że on zapłaci. Wykupili pokój na noc i poszliśmy do niego. Nie wiem skąd, ani jak, ale znalazła się następna flaszka whiskey, wtedy zaczęło się show. Poruszyliśmy tematy stosunków międzyludzkich, a ona się uparła, że jest ekspertem w tej dziedzinie. Kazała się rozebrać Krzychowi do zera, a on nawet się nie zająknął. Stanął na waleta, a ja musiałem to wszystko podziwiać. Dostałem lekcje anatomii i wieszakiem z szafy wskazywała różne części jego ciała, tłumacząc jak pani profesor, nazwę, jak to podnieca kobiety, czy w ogóle podnieca i takie tam. Żałujcie, że nie słyszeliście jej wywodu na temat penisa, ona mogłaby śmiało napisać książkę. Potem przeszła do pozycji seksualnych i wierzcie mi, to było warte Oscara... Krzysiek na poduszce prezentował to, o czym ona opowiadała, chłop tak namiętnie gwałcił poduchę, że zasnął. — Kondracki spalił buraka, a Denis prawie płakał ze śmiechu. — Potem sama stwierdziła, że chce jej się spać, więc zawinąłem się do domu, a ona jak była naga, to może nie zczaiła, że to nie Kuba śpi obok. — zaśmiał się. — Na bank do niczego nie doszło, chyba, że sama go zgwałciła, bo on był jak trup. — Kuba parsknął śmiechem, zanosił się tak, że trudno było mu złapać oddech, a łzy leciały mu ciurkiem.
— Dałeś się zdominować, największemu wstydziochowi świata, nie wierzę... — znów wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
— Weź zejdź ze mnie. — powiedział zdruzgotany Krzysiek. — Jak ja jej spojrzę w oczy...?
— Pytanie, czy pamięta. Była tak napierdolona, a trzymała taki pion, żeby nie dać po sobie poznać, że należą się jej gromkie brawa.
— Już się tak nie wstydź, no weź... — Maciek poklepał kumpla po plecach.
— Ciesz się, że nie skończyłeś z czymś w dupie, ale spokojnie przyjacielu, raz w dupę nie pedał, trzy razy nie gej... — panowie wybuchnęli śmiechem.
— Co tutaj tak wesoło? W całym domu was słychać. — powiedziała pani Ela wchodząc do pokoju.
— Nic mamo, już nic... — powiedział Kuba i wstał.
— Na dół ferajno, obiad na stole. — panowie się momentalnie zerwali, kobieta jednak zatrzymała najmłodszego syna.
— Tak mamo?
— Obudzisz Lolę na obiad?
— Jasne, ale jak nie będzie chciała przyjść, to nic się nie stanie?
— Jasne, że nie. — powiedziała z uśmiechem. — Ale świeżo ugotowane lepsze niż odgrzewane, nie wiesz? — uśmiechnęła się i zeszli na dół. Kuba udał się do swojego pokoju, gdzie spała Lola. Uśmiechnął się szeroko widząc jej nagie pośladki wystające spod koszulki. Przytulała do siebie kołdrę, zwiniętą w rulon. Dokładnie tak samo, jakby spała wtulona w niego. Podszedł do niej powoli i przejechał dłonią po jej pośladkach.
— Jeszcze minutka... — wyszeptała nieprzytomna.
— Wstawaj, mama zrobiła obiad... — powiedział i pocałował ją w jeden z pośladków. Zerwała się jak poparzona, kiedy smyrnął ją kilkudniowym zarostem i spojrzała na niego wystraszona. — Zapomniałem... Ty i twój wrażliwy tyłek. — zaśmiał się ciepło.
— Kuba... Bo ja chyba zrobiłam coś złego... — powiedziała cicho.
— Nic nie zrobiłaś złego, Denis jest w salonie. Wszystko nam opowiedział i jedyna osoba, która może się wstydzić, to Krzychu. Nie zdradziłaś mnie, jeśli o to ci chodzi. — dziewczyna wpadła mu w ramiona i wtuliła się mocno w niego.
— Co ci faceci ode mnie chcieli? Przecież ja im nic nie zrobiłam... — powiedziała cicho.
— To już moja wina... — westchnął cicho. — Poprosiłem o pomoc niewłaściwego człowieka. Jesteś już z nami, a przy mnie nic ci już nie grozi. — zaciągnął kosmyk jej potarganych włosów za ucho.
— Pięknie pachnie, jestem tak strasznie głodna...
— Dam ci spodnie dresowe. — powiedział i wyciągnął z szafy dresy. Dziewczyna wsunęła je na nogi i zeszła z łóżka. Objął ją ramieniem, kiedy delikatnie utykała na prawą nogę i poszli do salonu.
— Jest i nasza pani profesor! — powiedział ucieszony Denis mieląc w ustach schabowego.
— Daj jej spokój, ma dość wrażeń na dziś. — powiedział Kuba i pomachał ręką przy swojej szyi, dając kumplowi znak, żeby milczał. Krzychu zrobił się purpurowy ze wstydu.
— Jak się czujesz? — zapytała mama Kuby i podała dziewczynie misę z ziemniakami.
— Dziękuję. Jest całkiem dobrze, ale zjem i pójdę jeszcze się położyć, jeśli to nie problem.
— Oczywiście, to żaden problem, a noga już tak nie boli?
— Nie, jest całkiem okej, tylko przy chodzeniu, ale już dużo mniej.
— Widzisz, mówiłam, że będzie okej. — dziewczyna dorwała się do jedzenia. Od prawie 24 godzin nie miała nic w ustach. Kiedy zjadła oparła się na krześle i poklepała swój brzuch.
— No prawie jak trzeci miesiąc. — Kuba o mało się nie zadławił, a wszyscy wlepili w nią wzrok. — Ciąży spożywczej, spokojnie nie spodziewam się dziecka. — zawiedzione miny wszystkich rozbawiły ją.

CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
ФанфикObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...