— Nie, do cholery jasnej, tak nie będzie! To moja rodzina i chcąc nie chcąc, jestem jej częścią, zjebali, a ja to naprawię. — powiedział, kiedy wyszedł spod prysznica, woda kapała z jego niewytartych włosów. Podszedł do dziewczyny, która umyta siedziała na łóżku i czytała jedną z książek, które zgarnęła z jego półki.
— Mieliśmy do tego nie wracać. — powiedziała spoglądając na niego.
— Wiem, ale chcę.
— Kuba?
— Tak? — jej smutny ton wyrwał go z toku myślenia i zmierzył ją wzrokiem.
— Gdzie jest kot?
— Serio...? — zapytał z lekka podirytowany. Jednak przez wszystkie wydarzenia, na śmierć zapomniał ją poinformować, że właściciele wzięli kota. — Znalazła się właścicielka, oddałem go, po tym jak wyjechaliście... — jej twarz posmutniała bardzo, aż jemu zrobiło się przykro. — Musiałem go oddać...
— No wiem.
— Oj babo... — powiedział cicho i podszedł do niej. Usiadł obok niej i rozłożył ramiona, w które szybko i bez słowa się wtuliła. — Tylko mi nie płacz, jak tak bardzo chcesz, to przygarniemy jakieś zwierzątko.
— Nie... — szepnęła niepewnie. — Nie teraz. — dodała po chwili namyślenia. Gładził jej niebieskie włosy.
— Kuba, to nie ważne, co oni powiedzieli, że nam przerwali rozmowę, że Maciek mówił o tobie źle... Mam to w nosie. Nawet jeśli nasz związek się rozpadnie, to ja i tak będę pamiętać tylko to, co dobre i nigdy na ciebie złego słowa nie powiem.
— Głuptasie, na pewno nie rozpadnie nam się związek przez mojego nieogarniętego brata... — zaśmiał się delikatnie.
— Kocham cię, tak bardzo cię kocham, tyle już za nami, chociaż niedługo minie pół roku, nim się poznaliśmy. To wszystko jest szalone i może nie raz mnie przerosło, ale chcę tu być, sprawiasz, że się uśmiecham, nawet nie wiesz ile czekałam na takiego faceta. Jeśli...
— Zamknij się, dobra...? — spojrzał na nią z politowaniem i wpił się namiętnie w jej usta. — Zostańmy przy tym "kocham cię", bo brzmi świetnie. — uśmiechnął się szeroko i znów zatkał jej usta pocałunkiem, kiedy próbowała coś dodać. — Spać Mała, jutro ciężki dzień, jedziesz ze mną do studia.
— Że tak ja z tobą, czy z całą świtą?
— Nie. Tylko ja, ty i muzyka, okej?
— Okej. — wtuliła się w niego mocno i przełożyła sobie przez niego nogę, głaskał jej nogę nim nie usnął, ona sama zasnęła jeszcze szybciej.
Kiedy obudziła się rano, miejsce obok niej było puste, a na szafce leżała taca ze śniadaniem. Uśmiechnęła się szeroko, bo nie pamiętała już, kiedy ostatni raz ktoś zrobił jej tak miły poranek. Szybko zjadła i poszła do garderoby, ubrała jeansy i czarną, lekko przezroczystą koszulę. Wyszła z sypialni. Spojrzała na Kubę, który siedział na kanapie obłożony papierami i stukał coś na klawiaturze swojego laptopa. Był tak skupiony na swojej pracy, że minęło kilka minut, a on i tak nie zauważył, że dziewczyna mu się przygląda.
— Co robisz? — uśmiechnęła się delikatnie do niego.
— Nie strasz ludzi, co? — zaśmiał się wesoło. — Poprawiam tekst piosenki.
— Aha... Czyli jednak upierasz się dalej przy tym, żebym to z tobą nagrała... — westchnęła i przewróciła oczami.
— Tak i nagramy to dzisiaj. To ostatni numer z płyty, a tylko jego mi brakuje, żeby wyruszyć dalej i w końcu wydać płytę. — poinformował ją i uśmiechnął się do niej.
— No dobra, ale żadnych moich danych, okej? Zrobię to anonimowo i tylko ty masz wiedzieć, że to ja. Zgoda? — spytała się go.
— Jasne. — dodał pewnym tonem, bo zgodziłby się chyba na wszystko, żeby z nim to nagrała.
— Od razu mówię, że się na tym nie znam, żebyś mi się później nie wściekał, że robię coś źle. — zaznaczyła.
— Spokojnie, ja to rozumiem, ale wiem, że będzie dobrze. — jak powiedział tak się stało. Po dziesięciu minutach, kiedy po raz setny zmieniał tekst zeszli do garażu i wsiedli do samochodu. Ruszył ulicami warszawy, by ko kilkunastu minutach znaleźć się pod swoim studiem. Wysiedli z auta i weszli do budynku. Dziewczyna ściągnęła z siebie bluzę i usiadła na skórzanej kanapie, która znajdowała się naprzeciwko konsoli. — Co się tak rozsiadłaś, do roboty. — widziała w jego oczach ten zapał i chęć do pracy. Dzisiaj wręcz zarażał optymizmem, a z drugiej strony miał nadzieję, że to, co naszykował i ich wspólna praca przy kawałku, naprawią to, co ostatnio między nimi się popsuło i jeszcze bardziej zbliży ich do siebie. Podał dziewczynie kartkę. — Wiem, mam nieładne pismo, ale zaraz to wydrukuje, przeczytaj sobie. — uśmiechnął się do niej.
— Za każdą cenę, za każdą łzę, za miłość i zdradę, za przyjaźń i krew, atramentowe noce zamieniam w dzień, tą jasność w cień, gdy idę po ciebie, to mój jedyny cel... — przeczytała i spojrzała na Kubę z uśmiechem.
— Oczywiście, możesz coś zmienić, jak ci będzie pasować bardziej. — powiedział do niej, bo pomimo uśmiechu, nie umiał jej dobrze odczytać.
— Żartujesz? Ten refren jest boski... Boję się tylko, że go koncertowo zjebię. — zaśmiała się ciepło i usiadła mu na kolanach. Dała mu buziaka. Odwzajemnił pocałunek i puścił jej bit do kawałka. Słuchała go uważnie, ciężki, tłusty bit, przemieniał się w refrenach w delikatną muzykę ze smyczkowym i klawiszowym akcentem. — Szczerze, ty chyba nie potrafisz zrobić czegoś, co jest średnie. Zawsze musisz być najlepszy.
— Inaczej nie byłbym sobą i nie nazywał się Quebonafide. — pogładził jej ramię i poszedł do studia.
— Jak ci pokażę kciuka w górę, to wciskaj play, okej?
— Okej. — Kuba wszedł za dźwiękoszczelną szybę, przegradzającą pokój na pół i pokazał dziewczynie kciuk w górę. Puściła mu bit, rozsiadając się wygodnie w fotelu.
— Czekam na tą noc, jak na zbawienie. Muzyka gra, spada mi ciśnienie, gdy klepię w klawisze, jezu... Czy ja wiem co jeszcze piszę? Kim jesteś ty, kim jestem ja, gdzie ta prawdziwa twarz, gdy słodzisz mi bez cukru, gdy płaczesz po drugiej stronie. Stop. Mała? Może zadzwonię. Gdzie linia życia, gdzie ta granica, która mówi mi, czy to miłość, czy zatracenie, zasługuję na śmierć, a może na zbawienie, bo poznałem dziś anioła. Czekaj wróć, czym są te rogi, chyba tutaj są dwie drogi, którą wybrać, któą iść, gdzie na końcu jesteś ty?
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanficObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...