Siedziała przy stole i jadła kolację, patrząc uważnie na Kubę. Zachowywał się dziwnie, sporo milczał, jednocześnie nie mogąc usiedzieć w miejscu, cały czas obracał w dłoniach widelec, albo serwetkę.
— Kuba, wszystko okej? — zapytała po chwili, a chłopak wręcz podskoczył na krzesełku. Zrobiła wielkie oczy, wlepiając je w wytatuowanego chłopaka.
— Tak, no jasne. — odpowiedział jej szybko. Po trzydziestu minutach, wszyscy się najedli, siedzieli i opowiadali przeróżne historie ze swojego życia. Śmiali się i żartowali, była naprawdę miła atmosfera. — Zaraz przyjdę, muszę iść do toalety. — powiedział Kuba z uśmiechem i wstał od stołu.
— Jak się pani zapatruje na związek naszych dzieci. — przyszła pora na mniej wygodne pytania.
— Mamo... — powiedziała cicho Lola i zakryła dłońmi twarz.
— Jaka tam pani, Elka jestem.
— Irena. — powiedziała szybko jej mama i skupiła wzrok na drugiej kobiecie.
— Jak ja mam się zapatrywać, po pierwsze są dorośli i chyba wiedzą co robią, po drugie, mają moje pełne błogosławieństwo, a Lola jest mi jak córka, nie ważne, czy będą razem do grobowej deski, czy nie, na mnie zawsze może liczyć. — powiedziała kobieta z szerokim uśmiechem skierowanym w stronę dziewczyny, a niebieskowłosa bezdźwięcznie rzuciła tylko "dziękuję", widząc, że te słowa zrobiły wrażenie na jej matce.
— Oczywiście, Kuba też już się wkradł do naszej rodziny, więc miejmy nadzieję, że będą z tego dzieci. Może nawet dosłownie. — zaśmiała się kobieta.
— Oj bo się zdziwisz... — dodała przesłodzonym tonem Lola, a Maćkowie i Krzysiek śmiali się pod nosem. Pani Ela spuściła na chwilę głowę, przypominając sobie słowa dziewczyny. Kuba wrócił z toalety, ale zaskoczył dziewczynę, bo trzymał w rękach cztery bukiety kwiatów.
— Tak pomyślałem, że będzie miły akcent. — powiedział i dał mniejsze bukiety, matkom i babci. Z największym podszedł do Lolki i uklęknął przed nią, a dziewczyna momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy.
— Robiłem trzy razy podchody do tego, by ci się oświadczyć, pomyślałem, że skoro nie dało się na osobności, to zrobimy to oficjalnie. — powiedział z uśmiechem i wyciągnął pierścionek, a wszystkie kobiety momentalnie westchnęły. — Leokadio, zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? — powiedział, a dłoń mu drżała, po policzkach dziewczyny spłynęły łzy. Pokręciła przecząco głową i wybiegła z mieszkania trzaskając drzwiami. Każdy był w szoku i patrzył po sobie.
— Na co czekasz, goń ją! — powiedziała w końcu jego matka, to jakby go ocknęło i wybiegł z mieszkania za dziewczyną.
— No pięknie, co ona odwala?! — powiedziała niezadowolona Irena.
— Mamo, wyluzuj, może po prostu nie jest na to gotowa, albo problem leży głębiej?
— Sądzę, że chodzi o to, że nie może mieć dzieci, a on o tym nie wie. — powiedziała pani Ela, a rodzina dziewczyny spojrzała zaskoczona. — Ojej, nie powiedziała wam?
— O matko... Gdybym wiedziała, nie mówiłabym takich rzeczy...
— Trzeba poczekać jak wrócą. — powiedział Maciejka, sięgając paterę z ciastami. — Komuś serniczka? — momentalnie wszyscy wyciągnęli talerzyki w jego stronę.
— No ale chłopak zachował się pięknie... — dodała babcia, patrząc na wszystkich.
— Sama jestem zaskoczona, że mój syn wykazał się takim gestem. — zaśmiała się pani Ela.
Dziewczyna wybiegła z bloku i ruszyła przed siebie, w stronę skweru i usiadła na ławce, wyciągnęła papierosa i zapaliła, nie miała najmniejszej ochoty tam wracać. Co on sobie myślał i dlaczego, zrobił to tak szybko i to jeszcze przy wszystkich. Przecież to był tylko ich biznes... Potarła dłonią nos, przeklinała, że nie zgarnęła torebki, gdzie miała chusteczki. Zerkała w dal, starając się po prostu nie myśleć. Kuba pobiegł za nią i stał na początku uliczki, patrzył na nią i już wiedział, że musiała się czuć zagubiona. Miał ochotę walić głową w mur, że się pospieszył i wpadł na taki pomysł, że zrobi to oficjalnie i formalnie. Jednak, nie był w stanie jej zostawić, ani unikać, więc powoli podszedł do niej, mając deja vu. Ukucnął przy niej.
— Idź sobie. — powiedziała cicho, a on bez słowa wyciągnął chusteczkę i podał jej.
— Planowałem, że będziesz dzisiaj płakać, ale miałem nadzieję, że ze szczęścia, a nie ze smutku. Przepraszam, zjebałem. — powiedział do niej i spojrzał w jej oczy.
— Zaskoczyliśmy wszystkich podwójnie, ale to nie o to chodzi... Chociaż może też. — mówiła łamiącym się głosem.
— No to o co? Powiedz mi.
— Ja mogę być bezpłodna, są niskie szanse po moim poronieniu, że zajdę w ciążę... Były komplikacje, a wszyscy chcieliby żebym została matką... Sam wspominałeś o dzieciach.
— Dlaczego mi nie powiedziałaś? — czuł się, jakby dostał policzek.
— Bo nie wiedziałam jak, bo może byłam po prostu egoistyczna i nie chciałam, żebyś mnie zostawić. — spojrzała na chłopaka, który prychnął pod nosem.
— Wiesz, bardziej boli mnie to, że to ukrywałaś, ktoś wie?
— Twoja mama i brat. — powiedziała cicho. Mierzył ją wzrokiem. Był wściekły, że wszyscy wiedzieli, tylko nie on, że mieli być dzisiaj szczęśliwi, a znowu nie wyszło. Kopnął ze złością kamień, leżący na chodniku, a dziewczyna się skuliła. Skarcił sam siebie w myślach, za to, że ją przestraszył, jednak z drugiej strony, do cholery, miał prawo być zły.
— Wiesz, są jeszcze takie rozwiązania, jak np. adopcja, czy leczenie bezpłodności. Nie wiem, serio na boga, nie wiem, dlaczego to przede mną ukrywałaś. Czekam na ciebie w domu. — odpowiedział tylko i poszedł w stronę budynku, a dziewczyna rozpłakała się bardziej. Nie udał się jednak, jak planował, do swojego mieszkania, wsiadł do samochodu i trzasnął drzwiami, włączył głośno muzykę i zaczął krzyczeć ile sił w płucach, chcąc spuścić z siebie całą złość i frustrację, jaka w nim drzemała. Nie był w stanie powstrzymać tej furii, wolał się oddalić od dziewczyny. Odpalił silnik i pojechał do sklepu, kupił sobie dwie flaszki wódki i paczkę papierosów, po czym wrócił pod blok i rozłożył siedzenie. Słuchał muzyki, popijał alkohol i poprawiał papierosami. Z jednej strony był na nią wściekły, z drugiej nie umiał bez niej żyć.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
Hayran KurguObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...