— Kto w lipcu urodzony ma wstać, ma wstać, ma wstać...!!! Ma wziąć do ręki kielich swój i wypić go do dna!!! Jak wypiłeś, to se nalej, a butelkę podaj dalej! Jak wypiłeś to se nalej, a butelkę podaj dalej!!! — Maciejka rozdarł się na całe gardło, wchodząc z wesołą ekipą do domu brata, którzy śmiali się w głos. Były z nimi jakieś laski, których Kuba w życiu nie widział na oczy.
— Zamknij mordę! — wydarł się Que, a jego ciśnienie momentalnie się podniosło.
— Gdzie bratowa?
— Śpi, źle się czuła. Głowa ją bolała, a ty mi tu drzesz ryja.
— Powinieneś mi złożyć życzenia, miałem wczoraj imieniny. — powiedział rozbawionym tonem.
— Super. Wszystkiego najlepszego. Możecie już iść sobie świętować dalej.
— Bez mojego braciszka nigdzie nie idę.
— Ja tym bardziej nie zamierzam wychodzić. — powiedział Kuba patrząc na brata jak na debila.
— Co się z ciebie taki pantoflarz zrobił? Nic tylko siedzisz z tą dupą, albo gdzieś jeździcie. Nie odbierasz ode mnie telefonów.
— Czekaj, zazdrosny jesteś? — reszta chłopaków buchnęla śmiechem.
— Nie... No może trochę, ona nam rozwala ekipę, nie widzisz tego?
— Ja ją tam lubię. — powiedział Krzychu rozkładając ręce.
— Morda! Krzysiu... Gadam z bratem. Jestem starszy i powinieneś się mnie słuchać! — wytoczył szybko swoją argumentację.
— Jasne, skończyłbym gdzieś w rowie jako ćpun, bardziej to ja dbam o ciebie, niż ty o mnie i nawet nie zaprzeczaj.
— Braciszku, to może kompromis? Pobawimy się u ciebie... — Kuba przerzucił oczami, ale wiedział, że on nie ustąpi. Miał dość tej głupiej rozmowy.
— Dobra, ale cicho, daj Loli pospać. Chyba się struła.
— To struła się, czy boli ją głowa? — spytał Maciek gubiąc wątek.
— Wiesz od żołądka może być ból głowy.
— Dobra... Daj szkło. — chłopaki zaczęli wyciągać alkohole z foliówek. Kuba poszedł do kuchni i przyniósł im kieliszki i szklanki. — Wiesz, że nasza nowa koleżanka, ma na imię Dolores, a druga Roksana? — spytał Maciek Kuby. — Powiedziałem im, że jesteś moim bratem i się bardzo zaprzyjaźniliśmy.
— To super. — mruknął.
— Kuba pijesz z nami? — zapytał Adam.
— Nalej mi samej pepsi. Nie wiem, czy nie będzie trzeba jechać do lekarza, czy coś. — powiedział chłopak, chociaż zważając na nastrój swojego brata, miał ochotę się zalać, by stał się bardziej znośny.
— Gdzie mamy następny koncert? — zapytał Krzychu.
— Jeśli dobrze pamiętam to za dwa tygodnie lecimy na Islandię. — powiedział chłopak. — Trzeba kupić bilety i zabukować hotel. — powiedział Que, a Krzysiek przytaknął.
— Co ty się przejmujesz, dzisiaj nigdzie nie gramy.
— Ty grasz za wszystkich, na nerwach i idealnie ci to wychodzi. — skwitował Adam, a panowie roześmiali się.
— Czep się panie DJ, każdy ma jakiś talent, a że mi idealnie wychodzi wkurzanie ludzi... A tak serio, to kto potrafi skołować najlepszy stuff? — uniósł woreczek z zielskiem, a Krzychu się uśmiechnął.
— Tylko nie przeholuj i nie przećpaj mi przyjaciela.
— Jezu, Kuba, jaki z ciebie się nudziarz zrobił, normalnie nie poznaję cię. Nie napijesz się, nie zapalisz, nic?
— Stary, ktoś musi ogarniać, nie sądzisz? Poza tym mam strutą dziewczynę w łóżku... — przerzucił oczami. W tym samym w sypialni coś upadło. Kuba zerwał się momentalnie. Lola lecąc do toalety, zrzuciła rzeczy z komody, od której się odbiła. Wpadła do toalety i padła na kolana przy toalecie i zaczęła wymiotować. Que wszedł za nią i złapał jej włosy.
— Boże, sam zaraz rzygnę, czy on nie może zamykać drzwi. — powiedział Maciejka popijając drinka. wyciągnął z kieszeni samarkę i wrzucił każdemu do szklanki małą tabletkę, korzystając z zamieszania, tak żeby nikt nie zauważył.
— Idź stąd, nie powinieneś tego oglądać... — powiedziała, czując, że jej głupio.
— Przestań, razem na dobre i złe, tak? — chciał jej dać buziaka, jednak dziewczyna zatrzymała go i poszła umyć zęby. — Chłopaki przynieśli zimną pepsi, może przyniosę ci trochę? Pomoże ci wyżreć, to co ci w żołądku stoi.
— Można spróbować. — była dzisiaj cholernie słaba. Weszła do łóżka i położyła się, czuła, po ciężkich oczach, że podskoczyła jej temperatura, ale możliwe, że to z nerwów. Nic nie stresowało ją tak jak wymiotowanie. Chłopak poszedł do kuchni i zrobił jej kromkę chleba z masłem, po czym poszedł do chłopaków i nalał jej trochę pepsi. Panowie zdążyli rozłożyć sobie Scrablle i wygłupiali się, układając na planszy same zboczone słowa. Que wrócił do sypialni i dał dziewczynie jedzenie i picie.
— Nie jestem głodna.
— Jedz, bo w razie czego, musisz mieć czym wymiotować. — powiedział. Upiła łyk zimnej pepsi, która przyjemnie chłodziła podrażniony przełyk. Chłopak ogarnął jeszcze rzeczy, które spadły z komody i podszedł do dziewczyny.
— Jesteś rozpalona, kładź się i idź spać.
— Chłopaki przyszli?
— Tak, niestety. Idę z nimi posiedzieć, nim mój durny braciszek wpadnie tutaj i znów zacznie snuć wywody na temat mojego przynudzania.
— Dobrze.
— Ale jak coś to masz mnie wołać i zaraz będę, zgoda? — pogładził ją i dał jej buziaka.
— Zgoda. — odpowiedziała i wtuliła się w poduszki.
— Cipeczka... Haaah tak się wygrywa. — powiedział Maciek unosząc ręce w geście zwycięstwa. Kuba dopił swoją pepsi i spojrzał w szklankę. Odstawił ją, a Adam mu dolał napoju.
— Adam zapuść no jakąś muzę. — powiedział Krzysiek, a Kuba podał mu złączę HDMI od kina domowego.
— Tylko nie przesadzaj, bo ona tam śpi. — przypomniał, a Myszka pokazał mu kciuk w górę. Po chwili impreza rozkręciła się w najlepsze. Kuba dostał strasznie dobrego humoru, tak, że nawet zatańczył na stole, a chłopaki zdychali ze śmiechu. Tańczyli z dziewczynami, a muzyka grała głośniej z utworu na utwór. Lola podniosła głowę, kiedy muzyka huczała głośno i jęknęła z bólu. Nakryła na siebie poduszkę , próbując wygłuszyć hałasy dobiegające z salonu. W końcu zerwała się z łóżka i wyszła ich uciszyć. Wtedy stanęła jak wryta. Chłopaki całowali się na zmianę z dziewczynami.
— Co tu się do cholery dzieje?! — Kuba odwrócił się do niej, kiedy skończył pocałunek.
— Chcesz się dołączyć, laska? — powiedział do niej. Jej świat runął jak domek z kart. Wróciła do sypialni i usiadła na łóżku. Wzięła torbę i spakowała kilka ubrań. Nikt z nich nawet nie zwrócił uwagi, jak wyszła z domu, trzaskając przy tym drzwiami.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanfictionObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...