ROZDZIAŁ 67.

244 27 18
                                    

 — Wróciliśmy! — powiedziała dziewczyna i postawiła zakupy na blacie w kuchni.
 — Okej, dzięki za zakupy, ile mam ci oddać? 
 — Nic! — powiedział Kuba i wszedł do domu z dwoma torbami zakupów. Oczywiście nie skończyli tylko na spożywczym i kostiumie. 
 — Okej, to dziękuję bardzo, ale na pewno nic? 
 — Na pewno. — chłopak uśmiechnął się szeroko. — My idziemy na dwór. — poinformował niedoszłą teściową, Lola ściągnęła leginsy i założyła krótkie spodenki, po czym wyszła do chłopaka, który dmuchał piłkę plażową. Usiadła na ławce. 
 — Kurwa! — podskoczyła, masując tył nóg. 
 — Co się stało?
 — A się cholera nagrzała. — powiedziała wskazując na ławkę i postanowiła dla bezpieczeństwa, usiąść na murku wokół tarasu. Założyła nogę na nogę i odpaliła papierosa. 
 — Musisz uważać, sam zaraz idę po krótkie spodenki i możemy pograć. — uśmiechnął się do dziewczyny. 
 — Tylko na psa trzeba uważać, bo jak złapie to nie puści. — poinformowała Que i krzyknęła na psa, który podszedł do piłki, kiedy chłopak zniknął w domu i poszedł ubrać krótkie spodenki. Dopaliła papierosa i wzięła piłkę, kiedy Queboo do niej dołączył, zaczęli ją odbijać, stając po dwóch stronach posesji. Śmiechom i wygłupom nie było końca, nawet Maciek ruszył się i dołączył do nich. Ich sielankę przerwała mama dziewczyny, która zawołała ich na obiad. Posłusznie cała trójka poszła do salonu, gdzie usiedli przy stole i zaczęli sobie nakładać pieczonego kurczaka z ryżem. 
— Jej, jakie dobre... 
 — Nie robiła ci nigdy, przecież ma przepis. — powiedziała jej mama, a chłopak popatrzył zawiedzonym wzrokiem w stronę Loli, która się roześmiała. 
 — Ale to ty mi powiedziałeś, że nie muszę gotować, więc o co chodzi? — zapytała z niewinną miną. Reszta dnia minęła im na leniuchowaniu i wygłupach, kiedy o 18:00 padło zarządzenie, że wszyscy mają się zbierać. Lola założyła na siebie kostium kąpielowy, a na to luźną sukienkę. Wszyscy udali się do samochodu, gdzie Kuba dał dziewczynie kluczyki. Wsiedli do auta, a Lola odpaliła silnik, wycofała z podjazdu i ruszyła w stronę Uniejowa.
 — Tylko uważaj, nie przesadzaj z prędkością... — powiedziała jej mama, a dziewczyna przerzuciła oczami. — Tu skręć, nie tak szybko! Nie zapominaj o migaczu...
 — Cholera jasna, mamo, zaraz cię wysadzę. Nie pierwszy raz tym jadę. 
 — Dobrze, że Porsche w naprawie, bo byśmy się nie pomieścili. — powiedział Kuba, chcąc zmienić temat, jednak nie wyszło mu to najlepiej. 
 — Znowu zaczynasz? Ile razy mam przepraszać? — powiedziała Lola. 
 — Nie miałem nic złego na myśli. 
 — Rozwaliłaś mu Porsche? — jej mamie aż się ciepło zrobiło. 
 — Nie mamo, miałam wypadek, gościu nam wyjechał na czołowe. — odpowiedziała dziewczyna. 
 — Ale na szczęście jest na tyle dobrym kierowcą, że uchroniła siebie i moją mamę, przed jakimikolwiek uszkodzeniami. Były tylko lekko poobijane, więc na spokojnie. To naprawdę nie jej wina. — powiedział Kuba z uśmiechem. Po niecałej godzinie, dziewczyna podjechała pod termy i zaparkowała samochód na dużym parkingu. Wszyscy wysiedli, a dziewczyna cisnęła kluczykami w Kubę. 
 — Prowadź sobie sam z powrotem. — rzuciła, a on już wiedział, że jest zła. Zaśmiał się pod nosem i założył na głowę kaptur od bluzy. Dziewczyna miała rację, nie było za dużo ludzi, a w kolejce stali tylko pięć minut, nim wykupili sobie trzygodzinny pakiet. Panie udali się do damskich przebieralni, a panowie do swoich, by po chwili spotkać się  na strefie basenowej. 
 — Hej piękna, przyszedłem z dziewczyną, ale wiesz, twoja uroda jest tak powalająca, że nie mogę ci się oprzeć. — wymruczał Que do ucha dziewczyny, na co uśmiechnęła się szeroko. 
 — Panie Grabowski, czy stara się mnie pan poderwać? Pana dziewczyna może być niepocieszona z tego powodu. — podjęła jego grę, a on uśmiechnął się szeroko. 
 — Wiesz, ona wcale nie musi o niczym wiedzieć. 
 — No nie wiem, to takie... Zakazane... 
 —To Quebo! — usłyszała wołanie jakiegoś nastolatka i odsunęła się na bok. Oczywiście mały tłum podleciał do niego i porobili sobie zdjęcia, a ona stała z boku niezauważona, co bardzo ją cieszyło. 
 — Dobra ludzie, bo mój czas mi leci, miłej zabawy. — pożegnał się z fanami i ruszył do dziewczyny. — Wybacz. — powiedział do dziewczyny. 
 — Panie Grabowski, sądzę, że nie ma pan za co przepraszać, to pańscy fani i trzeba ich szanować, dzięki nim jesteś na szczycie. 
 — Wiem, ale wiesz co jest najważniejsze w tym wszystkim? 
 — Co takiego? — spojrzała na niego, kiedy ruszyli do groty za wodospadem. 
 — Że ty jesteś obok i będziesz niezależnie od tego, czy będę na szczycie, czy na dnie...
 — Jesteś pan bardzo pewny siebie, ale za to pana kocham. — pocałowała go delikatnie. Przyciągnął ją do siebie i objął, wtulając się w nią. 
 — Wiesz, chyba takie coś było mi potrzebne. 
 — Wiem, że lubisz wodę. — uśmiechnęła się do niego i zaprowadziła go na masaże wodne, położyli się obok siebie, a dysze będące pod nimi, masowały ich całe ciała. Kiedy Lola obróciła się na brzuch, Kuba parsknął śmiechem. — No co? — zapytała zbita z tropu. 
 — Cycki ci fajnie skaczą, chyba zamontuję takie coś w domu. 
 — No już widzę, jak na ostatnim piętrze, pozwolą ci zamontować basen. Poza tym sam umiesz sprawić, żeby tak podskakiwały. — rzuciła z zadziornym uśmieszkiem, na co chłopak też się obrócił. 
 — Sugerujesz coś? 
 — Tak, chodź pokażę ci coś. — zeskoczyła do głębszej wody i wypłynęła na zewnątrz. Wyszła z basenu i poszła po schodkach na szczyt skały, gdzie było o dziwo pusto. 
 — Hmmm... Ładnie tutaj, idealnie by... — powiedział, gdy wszedł za nią do jacuzzi i zaczął całować jej kark. 
 — Łobuzie... — powiedziała z uśmiechem. — tutaj są kamery, chcesz trafić na pornhuba, czy jak...  — uśmiechnęła się szeroko do niego, jednak dłonią masowała jego krocze, dopóki jej matka nie dołączyła do nich. 
 — Chciałam wam podziękować, za ten miły czas. 
 — Nie ma za co. — powiedzieli chórkiem i roześmiali się, chociaż Kuba był z lekka zawiedziony, że kobieta zjawiła się w tym momencie. 
 — Może to nie czas i miejsce, ale planujecie to tak na poważnie? 
 — Nie wiem mamo, jesteśmy ze sobą dopiero kilka miesięcy, zobaczymy co będzie dalej. — uśmiechnęła się. 
 — Na bank będziemy jeszcze długo ze sobą. 
 — Może jakieś wnuki? — rzuciła mimowolnie. 
 — Może. — odpowiedziała tylko Lola, chcąc zbyć temat.

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz