Ostre słońce, wpadające do salonu, obudziło dziewczynę, zasłoniła dłonią oczy. Telewizor cicho grał, leciały jakieś wiadomości, a jej matka siedziała przy stole i jadła śniadanie, popijając kawę. Poczuła zaciskające się ramiona na niej i uśmiechnęła się szeroko widząc chłopaka obok siebie. Wtuliła w niego głowę i rozkoszowała się tą chwilą.
— Owsiki masz w dupie, że się tak kręcisz? — wymruczał zaspany, a dziewczyna zaśmiała się.
— Tylko jakiś konar mnie uwiera, tam, gdzie nie trzeba. — zaśmiała się ciepło, na co kącik jego ust uniósł się znacząco do góry.
— Nie mów, że się go boisz? Krzywdy ci chyba nie zrobił co?
— Kuba?
— Tak?
— Moja mama siedzi w salonie. — chłopak zerwał się, a Lolka parsknęła śmiechem. Kobieta, była jednak zajęta graniem w swoje gry, więc nie słuchała ich zbytnio. Kiedy zauważyła zerwanie Kuby, parsknęła śmiechem.
— Wstrętna jesteś! — powiedział do Lolki, na co dziewczyna wpiła się w jego usta i wstała. Uwielbiał ją w wydaniu, kiedy miała na sobie jego koszulkę, majtki, była na boso, a jej włosy żyły własnym życiem. Przeciągając się poszła do kuchni, gdzie zrobiła mu kawę, a sobie herbatę i przyniosła kubki na ławę, po czym wzięła się za robienie tostów, kiedy chłopak znikł w łazience.
— Widziałam was w nocy... — powiedziała jej matka, korzystają z okazji, że zostały sam na sam. — On chyba bardzo jest w tobie zakochany... — Lolka pokryła się momentalnie rumieńcem.
— Tak jakoś wyszło. — uśmiechnęła się ciepło.
— Chyba źle go oceniłam, wiesz? Piękniejesz i promieniejesz przy nim. — była w szoku na słowa matki, nigdy jej nie powiedziała tak wielu, miłych słów.
— Dziękuję mamo, chyba po raz pierwszy wiem, co to miłość... Ma swoje wady, jak każdy, ale ma więcej zalet. Ogólnie, zapraszamy cię wieczorem i Maćka na termy, na nasz koszt. — dodała, gdyby matka chciała wykręcić się brakiem pieniędzy.
— Z miłą chęcią. — uśmiechnęła się do mamy ciepło, a matka do niej.
— Ojjj, dzięki za śniadanie. — powiedział Kuba, siadając na fotelu i biorąc do ręki kawę. — Przepraszam, że panią obudziliśmy wczoraj.
— Nic się nie stało. — powiedziała kobieta z uśmiechem, patrząc jak przyciąga do siebie dziewczynę. Dziewczyna usiadła mu na kolanach i jadła swoje tosty.
— Mama z nami pojedzie, tylko musimy na miasto skoczyć. — uśmiechnęła się ciepło do Kuby.
— No to zjemy i możemy jechać.
— Może by się tak ubrać?
— A po co, jak dla mnie świetnie wyglądasz. — uśmiechnął się do niej ciepło i dał jej buziaka. Odwzajemniła buziaka i poszła do walizki, wyciągnęła sobie ubrania i poszła do łazienki, po chwili wróciła ubrana, a chłopak zrobił to samo.
— Gdzie jedziecie do sklepu? — zapytała jej mama, patrząc na nią.
— Do galerii, ale jak ci czegoś potrzeba, to mów.
— Możecie kupić mi przecier pomidorowy, ketchup i kostkę masła, potrzeba mi do obiadu.
— Jasne, nie ma problemu. — powiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem. Kiedy Kuba wrócił, złapał ją za rękę i oboje wyszli. Dziewczynie uśmiech nie schodził z twarzy, Que też trzymał dzisiaj świetny nastrój, otworzył jej drzwi do auta i ukłonił się. — Dziękuję cny rycerzu... — ukłoniła się przed nim i wsiadła do auta. Chłopak poszedł za kierownice, a dziewczyna buszowała w schowku.
— Czego ty tam szukasz...
— Co ja tu znajduję?! — wyciągnęła koronkowe stringi.
— Nie mam pojęcia co to tu robi... — powiedział, chociaż zrobiło mu się ciepło. Dziewczyna otworzyła okno i naciągnęła je na palce wystrzeliwując je gdzieś w las.
— No wiesz, nie wolno śmiecić.
— Nie śmiecę, żegnam przeszłość. — zaśmiała się i wyciągnęła w końcu to, czego szukała. Założyła na nos, jego duże okulary przeciwsłoneczne, których miał tam kilka par. Jednak dalej szperała szukając skarbów. — O proszę! — wyciągnęła duże opakowanie Durexów i parsknęła śmiechem. — Przezorny zawsze zabezpieczony.
— Proszę mi nie grzebać w schowku, dobra?
— Kurwa, Kuba, ty się rumienisz! Chociaż raz nie ja! — parsknęła śmiechem. — Ale rumienisz się, że ja to odkryłam, czy na wzgląd na stare czasy? — dopytywała i śmiała się w głos.
— A daj mi spokój, bo cię wysadzę i sam pojadę ci kupić kostium. — dodał z uśmiechem.
— No dobra, dobra, już ci odpuszczam. — uśmiechała się szeroko, chociaż w duchu śmiała się z jego reakcji. Złapał ją za dłoń i pocałował. — Dasz mi poprowadzić do Uniejowa?
— No nie wiem, bo ty się nade mną tutaj dzisiaj pastwisz. — zaśmiał się.
— Ej no weź... — powiedziała tonem dziecka, któremu zabrano lizaka.
— No dam ci, dam. — uśmiechnął się szeroko. — Tylko go nie rozwal, bo BMW oddałem Maćkowi, więc więcej nie mam. No chyba, że Touran, jak go nie zezłomowali.
— No wiesz co?! Ja rozumiem, że to było twoje ukochane Porsche, ale to naprawdę nie moja wina. — powiedziała i posmutniała momentalnie, na wspomnienie, że to ona prowadziła samochód, kiedy facet wyjechał im na czołówkę.
— Mała, ale ja ci nie mam nic za złe. — uśmiechnął się do niej szeroko. — Ubezpieczenie pokryje koszty naprawy, więc za jakiś czas dostanę swoje auto z powrotem. — uśmiechnął się do niej. — Prowadź, jak tu jechać.
— W prawo za biedronką, potem do ronda, a na rondzie pierwszy zjazd i na światłach w lewo i zaraz znów w prawo, na parking nadziemny. — powiedziała z uśmiechem.
— Dobra jesteś, że tak to pamiętasz.
— Mieszkałam tutaj od urodzenia, jakieś 22 lata, a to nie Warszawa kochanie. Ty też na bank znacz większość miejsc i ulic w Ciechanowie, co?
— No tak, masz racje. — uśmiechnął się do niej i po chwili wjechał na parking nadziemny i zaparkował samochód. Wyszli i udali się do galerii, gdzie dziewczyna najpierw zakupiła wszystko, o co prosiła ją mama, a potem poszli do sklepu z kostiumami kąpielowymi. Dziewczyna przymierzała wiele, a Kuba oceniał, jednak ostatecznie zdecydowała się na dwuczęściowy, majtki z wysokim stanem i biustonosz, który na dole był otoczony gęsto frędzelkami. — To co może na jakiś obiad?
— Mama gotuje w domu, więc jak nie chcesz jej podpaść, to nie radziłabym, ale mamy tu Grycana i możemy skoczyć, na loda i smoothie. — uśmiechnęła się szeroko.
— To mój lodzik ci nie wystarcza, musisz skakać w bok do jakiegoś Grycana? — powiedział, udając zbulwersowanego.
— Ojej, tak mi przykro... — zasłoniła usta, po czym oboje się roześmiali.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanfictionObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...