— Wyjdźmy stąd... — wyszeptał w jej twarz, zaciskając dłoń na jej karku. Zeszli do podziemnego garażu, gdzie stało zaparkowane Porsche. Tam postawił dziewczynę i spojrzał w te brązowe oczy. — Lola, ja... — nie zdążył dokończyć, kiedy poczuł na swoim policzku pieczenie. Dziewczyna strzeliła mu w twarz. — Dobra należało mi się. — powiedział skruszonym tonem. Patrzyła na niego rozżalonym wzrokiem,a oczy wypełniały jej się łzami. Strzeliła mu jeszcze raz, a po policzkach spłynęły jej łzy. — To już chyba za niewinność... — powiedział cicho. Wybuchnęła płaczem i rzuciła się na niego z pięściami, jednocześnie zaciskając powieki, bezsilnie uderzała pięścią w jego klatkę piersiową. Chłopak złapał za jej nadgarstek i pociągnął ją do siebie. Zamknął ją w objęciach i ściskał tak mocno, że wręcz czuła ból, wzięła głęboki oddech i sama objęła jego plecy, wciskając się w niego. — Chcę ci się śmiać w twarz, bo bez ciebie nie wiem co to śmiech... Ja nie żyję, kiedy nie ma ciebie obok... — szeptał, a oczy zaczynały go piec.
— Kocham cię gnoju, tak cholernie cię kocham... — wyszeptała cicho. Poczuła jak obejmuje dłońmi jej twarz i zmusza ją, by spojrzała w jego oczy. Raz po raz ścierał jej łzy i uśmiechał się delikatnie.
— Wróć do domu... — wyszeptał po kilku minutach ciszy. — I zostań ze mną na zawsze, chcę cię za żonę, nic innego nie jest mi potrzebne do szczęścia, jak wiedza, że już na zawsze będziesz obok, na dobre i złe, ale oby było samo dobre... — szeptał czule, a jej wargi drżały delikatnie, na ciele miała gęsią skórkę. — Powiedz coś, błagam cię... Mów do mnie...
— Zróbmy to... — wyszeptała cicho, topiąc się w zieleni jego oczu. Jego zdziwiona twarz była warta każdych pieniędzy... Nie wierzył w to, że się zgodzi, nie wierzył, że da mu szansę, a jednak... Wygrzebał z kieszeni spodni pierścionek, który wsunął na jej palec. — Leokadia Grabowska, no nawet to brzmi... — powiedziała cicho spoglądając na niego.
— Kocham cię... — wpił się namiętnie w jej usta, całował ją zachłannie z utęsknieniem, a jego ręce błądziły po jej plecach. Wsunął język pomiędzy jej wargi i podsadził ją, sadzając na masce samochodu. Całował jej szyję, zasysając jej skórę i robiąc malinki. Cichy jęk rozległ się z jej rozchylonych warg. Wplotła palce w jego włosy i pociągnęła go za nie, a kiedy odchylił głowę wpiła się w jego wargi. Jego ręce powędrowały wprost do jej jeansów, gdzie odpiął guzik i rozsunął ekspres. Uniósł ją delikatnie i zsunął z niej spodnie. Pisnęła cicho, kiedy nagimi pośladkami dotknęła chłodnej karoserii samochodu. Owinął długie warkocze wokół swojej dłoni i zacisnął je mocno odchylając jej głowę do tyłu i kładąc ją na masce. Ścisnął jej piersi przez materiał koszulki, a dziewczyna znowu jęknęła.całował jej brzuch, schodząc wprost do jej krocza, gdzie zaczął zataczać językiem kółeczka, by po chwili zassać łechtaczkę i wsunąć w nią dwa palce. Jej krzyk przyjemności poniósł się echem przez parking. Chłopak pospiesznie rozpiął swoje spodnie i opuścił je lekko. Jego członek był już twardy i gotowy do działania, kiedy wszedł w jej gorące, mokre wnętrze. Posuwał ją szybko i namiętnie. Widok wijącego się ciała na karoserii samochodu, był nieziemskim widokiem. Sprawiało mu to frajdę. W końcu miał ją blisko, w końcu dla siebie. Wsunął dłoń pod jej koszulkę i zaciskał palce na jej piersi. Doszedł szybko, kończąc w niej, a ona wyjęczała mu do ucha cały orgazm. Oddychała ciężko leżąc na samochodzie i śmiała się delikatnie. — Co cię tak bawi?
— Dwa ruchy wór suchy. — pokazała mu język, a on wsunął jej spodnie na tyłek i zapiął je, całując jeszcze jej brzuch.
— Kto to mówi, doszłaś szybciej niż Korzeniowski... — podał jej dłoń i pomógł jej wstać, wtulił ją jeszcze w swoje ramiona, a między palcami obracał końcówkę jej warkocza. — Wracamy na górę?
— Tak, muszę się napić... — powiedziała cicho i zaśmiała się.
— Wiesz, ze twoje życie prywatne skończyło się wraz z wejściem na scenę??
— Nie dbam o to, nie żałuję. — powiedziała z uśmiechem. Wpił się w jej usta, kiedy podeszli do windy i wjechali z powrotem na 27 piętro, gdzie znajdował się klub. Weszli do niego, a oczy wszystkich zwróciły się w ich stronę. Ludzie zaczęli momentalnie pytać o Lolę. Kuba wszedł na scenę i wziął mikrofon.
— Proszę o spokój, chyba już pora bym się z wami podzielił najnowszymi informacjami. Ta niebieskowłosa piękność, to moja narzeczona, najnowsza zdobycz wesołej ekipy i możecie ją usłyszeć na nowej płycie. Teraz, skoro wszystkie wątpliwości rozwiałem idę wznieść toast... — rzucił mikrofon i zeskoczył ze sceny, a tłum zszedł mu z drogi, złapał Lolę za dłoń i podeszli do stoiska z ubraniami, gdzie wziął dla niej bluzę. — Tej chyba jeszcze nie masz?
— Nie. — powiedziała z uśmiechem i poszła do socjalnego, gdzie zrzuciła z siebie robocze ciuchy i wskoczyła w bluzę QueQuality, wyszła do niego, a chłopak obkręcił ją i zaśmiał się ciepło. Jednak, na ich drodze momentalnie wyszedł Krzychu.
— Oświadczył ci się? I przyjęłaś?! — zapytał, a kiedy dziewczyna pokiwała twierdząco głową, czerwonowłosy uściskał ją mocno. — Tak się cieszę, że nasz plan wypalił.
— Jaki plan?
— Spiskował z Marcinem za moimi plecami, takich mam lojalnych przyjaciół. — powiedział Kuba i zaśmiał się pod nosem.
— Ale zadziałało? Zadziałało... — zaśmiał się ciepło.
— Moment, mama dzwoni. — powiedział Kuba i odszedł na bok. — Halo?
— Wszystkie media piszą, że się oświadczyłeś, to prawda?
— A ty jak zawsze śledzisz pudelka? — zaśmiał się. — Miałem jutro wpaść do Ciechanowa i sam ci opowiedzieć wszystko... Pogodziłem się z Lolą, a w bonusie zgodziła się zostać moją żoną, więc wymyślaj już sobie kreację. — usłyszał radosny pisk matki, aż odsunął telefon od ucha. — Kobieto spokojnie... Pogadamy jutro.
— Czekam na was. — powiedziała jego matka i rozłączyła się. Kiedy Kuba się odwrócił, dziewczyny nie było, przedarł się przez tłum i zobaczył ją na balkonie, na który szybko wyszedł, kiedy zgarnął dla nich po drinku. Stała, podziwiając panoramę Warszawy i paliła papierosa, a duży kamień połyskiwał z każdym ruchem. Podszedł do niej i objął ją od tyłu.
— Za nas. — zamruczał do jej ucha i podał jej jedną ze szklanek.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanfictionObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...