ROZDZIAŁ 137.

196 19 10
                                    

— Żartujesz prawda...? — powiedział wystraszony Kuba i pobladł z wrażenia. Lolka spojrzała się na niego, próbując wyczytać z jego twarzy, to, co działo się w jego sercu.
— Jasne, że tak... — dziewczyna roześmiała się ciepło. — Chodzi o wytyczne jak dbać o kolano i lekarz był na tyle uprzejmy, że zapisał mi na kartce nazwę maści po japońsku... I jak boga kocham, mam nadzieje, że nie jest tu napisane „kurczak w pięciu smakach".
— Weź, Lolka, do grobu mnie wpędzisz... — powiedział Kuba, chociaż nie wiedział sam, czy bardziej się cieszył, czy smucił.
— Chciałbyś, jeszcze trochę się ze mną pomęczysz. — zaśmiała się lekko. — Teraz opowiadaj, jak było na spotkaniu.
— Zaraz ci opowiem. — zabrał jej kartkę. — Ale najpierw pójdę wykupić leki. — chłopak wpił się czule w usta ukochanej.
— Dzięki, kochany jesteś. — powiedziała z szerokim uśmiechem układając dłoń na jego policzku.

Dwa dni później...

Oko_Horusa
Jak się czujesz?

Hikikomori
Znośnie, ale z dnia na dzień jest lepiej. Jak kolejne spotkanie?

Oko_Horusa
Czekam na jeszcze jednego wykonawce i jedziemy na lotnisko.

Hikikomori
Na lotnisko? Grabowski, co ty znowu kombinujesz?

Oko_Horusa
Ja? Jak zawsze nic takiego. Siedzisz z Paulą?

Hikikomori
Nie zmieniaj mi tu tematu, ale tak siedzę z Paulą i popijamy drinka w oczekiwaniu na ciebie.

Oko_Horusa
Cieszę się, że ktoś w końcu na mnie czeka...

Hikikomori
Słodzisz? Czy tylko mi się wydaje?

Oko_Horusa
Oczywiście, że ci się wydaje... Nie gniewasz się, że skrócimy sobie wyjazd?

Hikikomori
W życiu nie sądziłam, że kiedykolwiek postawie nogę w Japonii, więc jasne, że się nie gniewam.

Oko_Horusa
Uwielbiam cię wiesz? Ale nagroda pocieszenia będzie tego warta, obiecuję ci...

Hikikomori
Kurde, to jeszcze są nagrody pocieszenia? Jakbym wiedziała, to bym ci szybciej plany popsuła.

Oko_Horusa
Popsuła? No błagam cię babo...

Hikikomori
O co mnie błagasz? Bo z reguły to ja proszę o litość...

Oko_Horusa
Kusisz, czy mi się wydaje?

Hikikomori
Oczywiście, że kuszę, mam to w genach. Już nic tego nie zmieni.

Oko_Horusa
No i dobrze, nie zmieniaj się nigdy, bo taką kocham cię najbardziej.

Hikikomori
Awww... Poziom cukru we krwi: poza skalą...

Oko_Horusa
Pokażę ci, co jeszcze jest poza skalą. Niech tylko tam wrócę, oj będziesz znów błagać bym przestał...

Hikikomori
Grozisz, prosisz, czy obiecuję.

Oko_Horusa
Nigdy nie proszę, biorę co moje i obiecuję, że ta groźba się spełni.

Hikikomori
Wow, jak elokwentnie i dosadnie.

Oko_Horusa
Mój „klient" przyjechał, odezwę się po spotkaniu...

Hikikomori
Będę czekać i trzymamy za ciebie kciuki.

— Odłóż już ten telefon, wróci, to się nim nacieszysz... — Paula roześmiała się ciepło i napiła drinka.
— Oj no wiem, ale po prostu się martwię...
— Czym takim? — spytała dziewczyna spoglądając na przyjaciółkę.
— Że mu ten typ powie nie...
— Hej, trochę wiary, przecież Kuba jest świetny w tym co robi. Poza tym Quebonafide się nie odmawia.
— W tym rzecz, dziwi mnie tylko, że zabrał wszystkich chłopaków, a właśnie... Wiesz coś o tym, że wracamy wcześniej z wakacji?
— Nie, nic mi o tym nie wiadomo. — Paula wzruszyła lekko ramionami i spojrzała na Lolę. — Może coś mu wypadło.
— Poza rozumem, to raczej nic... — niebieskowłosa wybuchnęła śmiechem. — Żartuje, spod kolorowych włosów widać odrosty, mózg jeszcze walczy...
— Boże, po kim ty jesteś taka wredna?
— Po mamusi... — zaśmiała się i dopiła drinka.
— Dobrze, że ona tego nie słyszy, wydziedziczyłaby cię...
— Spokojnie już jej to nie raz powiedziałam prosto w twarz, więc raczej po 25 latach mojego życia, zdążyła się w tym uświadomić.
— Wariatka...
— Za to mnie kochasz...
— Z grzeczności nie zaprzeczę. — dziewczyny gadały i wygłupiały się jeszcze dobrą godzinę, nim telefon Lolki zawibrował. Dziewczyna nie zwlekając ani sekundy, szybko wzięła urządzenie w swoje dłonie i przeczytała wiadomość.

Oko_Horusa
Hej mała, spotkanie poszło gładko i bardzo pozytywnie. Jednak pojawiły się niespodziewane komplikacje z tym związane. Chyba jednak jeszcze tu zostaniemy na dzisiejszą noc. Ech... Wystrój się ładnie z Paulą i dołączcie do nas, zaraz wyślę ci lokalizacje. Przepraszam, że tak kręcę, ale nie spodziewałem się, że zostaną mi postawione warunki, a wiesz, jak bardzo mi zależy na tym kontrakcie. Przepraszam i kocham. Jak nie odpisze to mój telefon się rozładował, weź mi z torby powerbanka.

Hikikomori
No to teraz już nie wiem, czy powinnam się cieszyć, czy płakać, ale ta wiadomość brzmi strasznie dziwnie. Czekamy na lokalizacje.

Lolka obróciła telefon w stronę przyjaciółki, a ta zmrużyła oczy czytając wiadomość.
— Czekaj, czekaj, jeszcze raz, co? — spytała zdziwiona. — Dobra ta wiadomość jest strasznie zagmatwana, ale sądzę, że trzeba założyć coś ładnego i tam pojechać.
— Tak, dokładnie to samo uważam, tylko nie do końca wiem, co w jego mniemaniu oznacza ładnie.
— Może jakaś kiecka? Wiesz, facet zobaczy ładną nogę i już kociokwiku dostaje. — dziewczyna roześmiała się ciepło.
— No to w sukienki. — Lola podeszła do swojej walizki i zaczęła przeglądać ubrania. Zdecydowała się na prostą, niebieską sukienkę i podeszła do torby Kuby. Otworzyła ją i wzięła powerbanka, jednak pod nim znalazła niedużą karteczkę z podpisem „coś ładnego" i zapakowany prezent. Wyciągnęła pudełko, a w środku znalazła tradycyjne japońskie kimono, na którego widok wybuchnęła śmiechem. — Grabowski, ja ci łeb ukręce... — powiedziała pod nosem, jednak poszła się w nie ubrać. — Wyglądam... Masakrycznie... — dziewczyna roześmiała się widząc siebie w lustrze i zrobiła sobie makijaż i upięła włosy. Spojrzała w telefon, gdzie była podana lokalizacja i westchnęła lekko. — Czemu ty zawsze kombinujesz...
— Wow, no kurwa wow, tego się nie spodziewałam... — Paula stanęła w drzwiach ubrana w pudrową sukienkę uwydatniającą jej wdzięki.
— Błagam, nawet nie komentuj, wyglądam jak szafa Pax z Ikei. — roześmiała się.
— Szczerze? Moim zdaniem wyglądasz naprawdę dobrze, tylko skąd taki pomysł?
— To nie mój, to jego pomysł...
— Ja pierdole, on na bank coś kombinuje. — Paula roześmiała się i jeszcze raz zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem. — Wysłał ci adres?
— Tak i od tej pory milczy więc chyba padł mu telefon, albo nie padł i tnie w kulki. — przewaliła oczami.
— Dobra jedziemy na miejsce, sama umieram z ciekawości, co tam zastaniemy. — zaśmiała się. Obie panie zeszły na dół i udały się do taksówki, gdzie Lola podała kierowcy adres.
— Mam nadzieję, że nadwyrężanie mojego biednego kolana będzie tego warte.
— Zaraz się przekonamy...

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz