ROZDZIAŁ 127.

255 30 46
                                    

Impreza rozkręciła się szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Maciejka rozpalił grilla i smażył na nim warzywa i mięso. Koziara pstrykał zdjęcia, a Moyes rozstawiał nieduże głośniki i laptopa.
— I co bratowa? Jak smakuje wolność? — spytał z cwanym uśmiechem.
— Chyba sam powinieneś wiedzieć najlepiej i... Nie nazywaj mnie tak. — powiedziała cicho.
— Słyszałem, co się stało, Lolka wiesz dobrze, że on jest porywczy i nie zawsze mówi to co myśli, tylko słowa wypadają mu z pyska... Nie wyobrażam sobie żadnej innej kobiety przy jego boku... Lolka no weź... — powiedział błagalnym tonem. — Pogódź się z nim.
— Cholera jasna, dlaczego każdy z was go broni? To on powinien walczyć o nas, a nie wy... Nie wiem co mam robić, nie wiem, jak bez niego żyć, wszystko wydaje się takie szare i smutne... Jednak wszystko ma swoje granice, nie chcę przechodzić tego samego w kółko i w kółko? Ile razy mam wybaczać, mam czekać aż mnie uderzy? — powiedziała i odeszła ze łzami w oczach. Maciek westchnął cicho i wyciągnął woreczek z ziołem, skręcił szybko blanta i podszedł do niebieskowłosej.
— Masz wyluzuj się... — powiedział i podał dziewczynie skręta. Złapała go drżącymi dłońmi i odpaliła. Zaciągnęła się głęboko w płuca, a po chwili drżenie rąk ustało.
— Ej Lola? Wszystko okej? — spytał Koziara wracając z krótkiego spaceru.
— Tak, muszę się przejść. — powiedziała z delikatnym uśmiechem i oddała skręta Maćkowi. Wziął od niej używkę i podszedł do swojego brata, który szybko odebrał mu zawartość dłoni.
— Zamiast się upalać zawalcz o nią w końcu... — powiedział Maciek z poważną miną.
— Gówno wiesz...
— Jestem twoim starszym bratem, znam cię na wylot, więc nie pierdol mi, że nic nie wiem... Zachowujesz się jak gówniarz.
— Jak możesz mi radzić w sprawach związku, skoro nie umiesz sam utrzymać przy swoim boku kobiety? — zapytał z wyrzutem.
— Ona ma racje, wszyscy walczą o was, tylko nie ty. No cóż, nie ta, będzie inna... — powiedział zrezygnowany.
— Co ty pierdolisz człowieku? — Kuba spojrzał na niego z obrzydzeniem. Nie dowierzał w to, co właśnie powiedział jego starszy brat. Wsadził skręta do ust i zaciągnął się mocno.
— Starczy ci już...
— Nie, wiem lepiej.
— Zawsze wiesz lepiej... — skwitował patrząc na brata. — Stracisz ją na zawsze chłopie i wtedy będziesz dopiero żałować.
— Spierdalaj... — warknął Kuba, jednak dało mu to trochę do myślenia. Siedział popijając piwo i wodził wzrokiem za Lolą. Wracał myślami do momentu kiedy się poznali i wyciągnął telefon.

Oko_Horusa
Hej...

Hikikomori
Co chcesz? Nie umiesz podejść i porozmawiać jak człowiek, tylko piszesz?

Oko_Horusa
Nie wiem, tak jakoś wyszło... Bardzo jesteś na mnie zła?

Hikikomori
Wylądowałam dzięki tobie w więzieniu, powinnam ci za to podziękować, a może dać medal?

Oko_Horusa
To naprawdę nie była moja wina, w życiu bym ci czegoś takiego nie zrobił...

Hikikomori
Kuba to jest cały łańcuszek zdarzeń, który kończy się i zaczyna na tobie... Nie wiem, co mam myśleć, poza tym spaliłam się i piję piwo, nie myślę teraz zbyt logicznie i to chyba nie jest najlepsza pora na rozmowę?

Oko_Horusa
Kiedy, jak nie teraz, poza tym pijana i spita, będziesz bardziej szczera... Mam racje?

Hikikomori
Zawsze jestem szczera, więc nie insynuuj mi tutaj niczego.

Oko_Horusa
Kim jest ten trener??

Hikikomori
Trenerem, nikim więcej... Wrzucał te filmiki za moim pozwoleniem, jakoś jak Gauer wrzuca wyginające i prężące się seksowne laski, to jest okej...

Oko_Horusa
One nie są tobą.

Hikikomori
Co, że niby ja się nie nadaje? Co za gruba jestem? Raczej nie dorównam nigdy modelkom, no sorry cię bardzo.

Oko_Horusa
No wiesz co... Grzeszysz tak mówiąc...

Hikikomori
Bo ja jestem grzeszna, dopiero teraz się zorientowałeś? Dość późno, jak na fakt, że się mi oświadczyłeś...

Oko_Horusa
Właśnie, co z tym?

Hikikomori
Co chcesz odzyskać pierścionek? Na chuja ci nie wejdzie masz za dużego...

Oko_Horusa
Kurwa to i tak zmierza donikąd... Pogadamy potem.

— Co tak siedzisz na uboczu laska...? — zapytał Krzysiek podchodząc do Loli, która siedziała kilka metrów od centrum imprezy.
— Laska... To żeś teraz wymyślił.
— No tak, jako, że wypuścili cię z pierdla, należy ci się bardziej zaszczytny tytuł... Martha Stewart??
— Pierdolnął cię ktoś kiedyś? — roześmiała się. — To było najgorsze, co mi się przytrafiło...
— No zaraz po poznaniu Kuby... Twój narzeczony śpi upalony w swoim samochodzie. — upił łyk piwa, a dziewczyna szybko podkradła mu butelkę i kilka kolejnych łyków. — Ej, tam jest, weź sobie... — roześmiał się ciepło.
— No to mi przynieś... — poprosiła z szerokim uśmiechem, jednak chłopak wziął sobie prośbę do serca i udał się jej po to piwo.
— Masz, ostatnie mango... — powiedział z uśmiechem i otworzył jej butelkę.
— Znaczy się trzeba dopić i wracać do domu... Boże, jak ja się stoczyłam... — roześmiała się.
— Nie sądzę, by tak było... — powiedział z lekkim uśmiechem.
— A jednak... — pokręciła głową i wyciągnęła mu z włosów kawałek liścia.
— Tylko nie mów mi, że miałem na głowie pająka...
— Wtedy dostałbyś w ryja i reprymendę jak daleko masz spierdalać ode mnie. — roześmiała się ciepło. — To tylko kawałek jakiegoś liścia, przeżyjesz... — dodała z szerokim uśmiechem.
— To dobrze, bo już wymyślałem sobie mowę pogrzebową...
— Ty, geniuszu zła, jakbyś ją wygłosił na własnym pogrzebie, skoro byś nie żył? Też jesteś spalony w chuj. — oboje roześmiali się głośno.
— No masz mnie, niech ci będzie. — Krzychu wyciągnął telefon i zaczął nagrywać coś na InstaStory, po czym skierował kamerkę na dziewczynę. Lola niewiele myśląc pomachała i wysłała buziaka. — Jest i nasza niebieskowłosa gwiazda... — powiedział z cwanym uśmieszkiem.
— Chyba spadająca gwiazda. — zaśmiała się i potarła zmęczone oczy.
— Chodź się przytul i śpij...
— Nie, no co ty, za lekko ci w życiu!? — spytała rozweselona.
— Oj weź nie pierdol, nie jedna by chciała spocząć na tym ramieniu... — uśmiechnął się cwano napinając swój biceps.
— Stary, czy ty mnie właśnie porównałeś do groupies? — parsknęła śmiechem.
— Ciebie? Nigdy... — powiedział z lekkim uśmiechem i zmierzył ją wzrokiem. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę i momentalnie ich usta złączyły się w pocałunku.
— Co do kurwy?! — usłyszeli za swoimi plecami.

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz