ROZDZIAŁ 70.

244 26 2
                                    

 — Cześć tato. — przytuliła mężczyznę i dała mu buziaka w policzek. — To Kuba, mój nowy chłopak. — powiedziała.
 — Adam, miło mi. — panowie uścisnęli sobie dłoń i weszli do środka mieszkania. — Chcecie coś do picia? 
 — Cześć babciu. — powiedziała dziewczyna wchodząc do salonu, gdzie siedziała siwa kobieta. 
 — Ojej,  cześć, Adam nic nie mówił, że będziesz! — dziewczyna pocałowała babcię w policzek. — Babciu to Kuba, mój nowy chłopak. 
 — Cześć, babcia jestem.
 — Kuba. — uśmiechnął się i przytulił kobietę.
 — Boże ile tatuaży. — powiedziała zdziwiona kobieta. 
 — No to chcecie coś do picia? — jej tata zaśmiał się. 
 — Ja poproszę kawę. — powiedział Que.
 — A ja coś zimnego. — powiedziała Lola i usiedli oboje na kanapie. Chłopak ścisnął jej dłoń, była wyraźnie poddenerwowana. 
 — Czym się pan zajmuje? — zapytała jej babcia, kiedy ojciec zniknął w kuchni, żeby wstawić wodę. 
 — Jestem raperem. 
 — Kim? — zaśmiała się starsza kobieta. 
 — Jest artystą, występuje na scenie i jest znany w całej Polsce. — wytłumaczyła Lolka, patrząc na swoja babcię. 
— O proszę, no to nieźle, ale pozwala ci się to utrzymać i wyżyć? Adaś weź tam z szafki wyciągnij ciastka! — krzyknęła kobieta. 
 — W sumie to przydałby się talerz, bo przywieźliśmy trochę ciasta. 
 — Tak zdecydowanie pozawala mi się to utrzymać i sądzę, że nawet zarobiłem tyle, że do końca życia będę miał zabezpieczenie. — uśmiechnął się ciepło do kobiety.
 — No to pięknie. Jeśli mogę spytać, co się stało, że nie jesteś już z Damianem, to znaczy, że wróciłaś już na stałe do Polski? — w tym samym momencie wszedł ojciec i podał każdemu napoje, przyniósł też talerz i nóż, a do tego ciasteczka i usiadł w drugim fotelu. 
  Sam się chętnie dowiem, co się stało? 
 — On, bardzo mnie zranił, Kuba mnie uratował, a byłam załamana na tyle, że targnęłam się na swoje życie, mało tego kilka dni temu przyleciał do polski. — wskazała na szramę na policzku. Ojciec z babcią, zrobili wielkie oczy. Nie spodziewali się takich obrotów spraw. — Jednak teraz jest super, żyjemy sobie razem i w końcu ktoś kto daje mi tyle uczucia. 
 — Kochanie, dlaczego nic nie mówiłaś....? — spytała babcia łapiąc dziewczynę za dłoń. 
 — Wstydziłam się, do tego mama mi przed wylotem nagadała, ze zmarnowałam sobie życie... Nie chciałam dawać jej satysfakcji i nie wiedziałam, czy wy nie myślicie tak samo... Idę zapalić. — powiedziała i otworzyła balkon, wyszła i usiadła przy szklanym stoliku. 
 — Co tam się działo? — spytała babcia Kubę. 
 — Ona była w ciąży, poroniła, on ją potem zgwałcił, targnęła się na swoje życie, gdybym przyjechał dziesięć minut później, nie wiem, czy by ją uratowali. Pędziłem na łeb na szyję, łapiąc najbliższy lot do Londynu. Odżywa, uczy się żyć na nowo, ale teraz staram się jej zapewnić do tego jak najlepsze warunki. — babcia przytuliła go mocno. 
 — Dziękuję, że o nią dbasz. 
 — Co za gnój... — rzucił jej ojciec pod nosem. 
 — Spokojnie, dorwaliśmy go z Maćkiem, pójdzie do więzienia. — powiedział Que z uśmiechem.
 — Byliście u Ireny? 
 — Tak. — odpowiedział chłopak. — Chociaż mój brat też się nazywa Maciek. — zaśmiał się cicho. 
 — O proszę. — Lola wróciła i usiadła koło chłopaka, wtulając głowę w jego ramię
 — Zostaniecie na noc? — spytał pan Adam.
 — Nie, musimy wrócić do Warszawy, bo Kuba gra koncert za kilka dni i musi się przygotować. — skłamała zwinnie i nałożyła sobie kawałek ciasta. 
 — Szkoda. Może wpadniecie kiedyś na dłużej. 
 — Zawsze zapraszamy do Warszawy. — powiedział Quebo z uśmiechem.
 — Lola, bo ja muszę ci coś powiedzieć. — zaczął jej ojciec, a dziewczyna wbiła w niego wzrok, przełykając kawałek ciasta. 
 — Coś się stało? — spytała się. 
 — Tak, miesiąc temu wycięli mi nerkę. Raczycho... — dodał, a dziewczyna zalała się momentalnie łzami. 
 — Dlaczego nic nie powiedziałeś? 
 — Bo nie chciałem, żebyś płakała przez ten cały czas. Nie jest źle, nie musiałem przechodzić chemii, ani nic. Jednak był to rak złośliwy. Nie powinno być przerzutów, bo nie znaleźli nigdzie indziej kanałów rakowych, jak tylko w wyciętej nerce, no ale nic nie wiadomo. 
 — Gośka, ma teraz przerzuty na wątrobę. — dodała babcia. 
 — O kurwa... — szepnęła ocierając łzy. Była to siostra jej ojca. 
 — Dobra, nie ma co płakać na rozlanym mlekiem. — zaśmiał się ojciec i wstał, podszedł do barku i wyciągnął whisky. — Napijecie się? 
 — Ja dziękuję, bo jestem kierowcą, ale Loli raczej dobrze zrobi. — uśmiechnął się szeroko Kuba. 
 — Chętnie.  — powiedziała dziewczyna. Tata polał jej sobie i babci. Que popijał kawę i zerkał na zegarek. 
 — Słyszałem, że byłaś u mamy, co u niej? 
 — Dobrze, chyba doszłyśmy do jakiegoś porozumienia, chociaż przez przypadek ściągnęła tam Damiana. — westchnęła cicho. — Ale chyba pierwszy raz w życiu wygarnęłam jej co o niej myślę i to ją chyba otrzeźwiło. — powiedziała popijając drinka. 
 — Myślisz, że zmieni się i przestanie faworyzować Maćka? 
 — Raczej wątpię, że przestanie go faworyzować, ale może będzie lepiej. — uśmiechnęła się szeroko do niego. 
 — Co u Maćka? 
 — Pracuje, ma się dobrze. — jej brat i ojciec nie odzywali się do siebie od kilku lat. Nie składali sobie nawet życzeń świątecznych ostatnio. Rozmawiali jeszcze kilka godzin. Kiedy na zegarze wybiła 18:00, zaczęli się zbierać. Pożegnali się z ojcem i babcią, po czym ruszyli do samochodu. Tata obserwował ich jeszcze z balkonu. Dziewczyna odwróciła się i pomachała. Wsiedli do Mercedesa, Kuba zamknął jej drzwi i poszedł usiąść za kółkiem. Ruszyli w stronę Warszawy. 
 —Twój tata wydaje się fajniejszy niż mama. 
 — Teraz, ale za dzieciaka był tyranem. Rozwód go zmienił. — powiedziała dziewczyna.  — Kuba? 
 — Tak Mała? 
 — Pojedziemy na kebsa, głodna jestem. — zamarudziła, ale spodziewał się tego. O ile nie zalewała smutków, zawsze po alkoholu głodniała.
 — Podjedziemy. — powiedział z uśmiechem. 

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz