ROZDZIAŁ 83.

235 28 30
                                    

 — Lolka! — ściągnął dziewczynę ze skały, kiedy za namową Krzycha zaczęła się wspinać na jedną z jaskiń, by zrobić sobie fajne zdjęcie. Złapał ją mocno za nadgarstek i odciągnął na stronę. — Co z tobą? Zachowujesz się... Nawet nie wiem, jak to określić, jak nie ty...
 — Bo co? Bo się nie boję, bo chcę poszaleć, bo chcę się bawić, to takie złe? — prychnęła pod nosem. 
 — Nie uważasz, że trochę przesadzasz? Coś się tego Krzycha tak uczepiła... 
 — Bo on chce się bawić i ja też chcę się bawić, dogadujemy się. Poza tym ty nie dodajesz materiałów na swoje story, jesteś nieaktywny w Internecie, a my jednak jesteśmy... Czekaj, czekaj, jesteś zazdrosny o swojego najlepszego przyjaciela? — parsknęła śmiechem. 
 — Zachowujesz się, jakbyś się naćpała. 
 — Skąd wiesz, że nie jestem...? — zapytała z pełną premedytacją i zadziornym uśmieszkiem pod nosem. 
 — Lolka, brałaś coś? — spytał się jej. 
 — Domyśl się, w końcu jesteś takim wszechwiedzącym bogiem... — wyrzuciła ręce w górę i roześmiała się, próbując znów wejść na szczyt jaskini, gdzie Krzychu już nagrywał. 
 — Oszaleję. — prychnął pod nosem Que i odsunął się kawałek. Po chwili pojechali zwiedzić jeszcze kilka miejsc, odwiedzając wodospady, jaskinie i inne miejsca z pięknymi widokami. Cała ekipa, jednogłośnie uznała, że tego wieczora trzeba się zabawić. Koncert był dopiero jutro, a następnego dnia z samego rana wracali do Warszawy. Wybrali jeden z okolicznych pubów, w którym grano muzykę na żywo. Panowie trafili, jak śliwka w kompot, kiedy okazało się, ze był jakiś wieczór specjalny w stylu burleski. Sama Lola też uśmiechnęła się szeroko. Podeszła do baru i zamówiła dla wszystkich po piwie, usiedli przy stoliku blisko sceny, który zwolnił się przed chwilą. Kelnerka podała im piwa, a wszyscy zaczęli momentalnie rozmawiać i śmiać się, tylko Kuba siedział z założonymi rękoma i milczał, piorunując wręcz dziewczynę wzrokiem. 
 — Gramy w szczerość czy odwaga. — powiedziała Lolka dopijając piwo i kładąc na stole pustą butelkę, którą zakręciła. Wypadło na Krzycha.  —Szczerość, czy odwaga? — powiedziała z szerokim uśmiechem. 
 — Szczerość... — odpowiedział chłopak. 
 — Buuuu, no co ty, boisz się jej zadania? — Maciejka też zaczął się bawić i czuć się w miarę swobodnie w obecności dziewczyny. 
 — Czy kiedykolwiek miałeś taki sen erotyczny, że obudziłeś się z wytryskiem w gaciach lub na pościeli. — wszyscy zaczęli chichotać pod nosem. 
 — No co się cieszycie, chyba każdemu facetowi minimum raz w życiu się to zdarzyło. — zaśmiał się i zakręcił szybko butelką. Wypadło na Kubę. — No przyjacielu, szczerość, czy  odwaga? — spytał z uśmiechem czerwonowłosy. 
 — Szczerość. — powiedział na odczepne. 
 — Roksana, Natalia, czy Lolka? — spytał z cwanym uśmiechem. 
 — Wiesz, ciężko wybrać, każda na swój sposób była lub jest inna i wyjątkowa. — Lola otworzyła szerzej oczy, była praktycznie pewna, że postawi wszystko na jedną kartę - na nią. Kuba zakręcił butelką, wypadło na Adama. 
 — Szczerość, mówię od razu, że na tym tripie nie daję się w nic wrobić, obiecałem być grzeczny. — uniósł do góry ręce.
 — Jakie wytłumaczenie... — prychnął pod nosem Maciek. 
 — Przespałeś się kiedyś z jakąś naszą fanką? — spytał Kuba. 
 — Nie ukrywam, zdarzyło się. Jak chyba każdemu z nas. — panowie szybko pouciekali wzrokami, a Lola wybuchnęła śmiechem. Adam zakręcił szybko butelką i wypadło na Maćka.  — No to co wybierasz? — spytał zaciekawiony. 
 — Pytaj... — powiedział starszy Grabowski z szerokim uśmiechem. 
 — Przemyciłeś zioło? 
 — Głupie pytanie... — wyciągnął z kurtki woreczek i uśmiechnął się szeroko.  — Dawaj tą butelkę, bo mam dla wszystkich pytania i zadania naszykowane w głowie. — zaśmiał się, a kiedy tylko dostał w rękę butelkę, szybko nią zakręcił, wypadło na Lolę. — No to co bratowa, szczerość, czy odwaga? 
 — Odwaga. — powiedziała z cwanym uśmiechem, a Maciek nachylił się przez stół i wyszeptał jej coś na ucho.
 — Serio? — spojrzała na niego, jakby lekko zdegustowana. 
 — Tak myślałem, że nie podołasz. Zawsze możesz porzucić zadanie i dostać karę. — zaśmiał się. — Ale nie wiem, czy ten biznes ci się wtedy opłaci. — dziewczyna spojrzała prosto w oczy chłopaka i uśmiechnęła się szeroko. Klepnęła dłonią w stolik. 
 — Płacz i płać suko... — rzuciła, kiedy odeszła od stolika i poszła w stronę toalet. 
 — Wooow... Ostra się jakaś zrobiła... Braciszku, coś ty zrobił z tego biednego kurczaczka?
 — Nawet nic mi nie mów. — powiedział Kuba. 
 — Nie pasuje ci taka? 
 — Pasowała, o ile była taka tylko dla mnie, nie dla całej bandy. 
 — To jej zadanie może ci się nie spodobać, ale sorry, mam dobry nastrój. 
 — Co ty do diabła jej wymyśliłeś? — spojrzał na niego, chociaż sam nie wiedział, czego może się spodziewać po dotychczasowych szalonych pomysłach swojego brata. 

Lola wyszła na scenę pubu, pewnym siebie krokiem. Jedyne co jej w tej chwili przyświecało, to dogryźć Kubie. Miała na sobie mocno ściśnięty gorset i króciutką, spódniczkę z tysiąca warstw tiulu, który i tak odkrywał półnagie pośladki. W ramach zadania Maćka, miała dać burleskowe show. Na szczęście kiedy poszła za kulisy i wytłumaczyła dziewczynom o co chodzi, te chętnie ją pomalowały, zrobiły jej włosy i pożyczyły ubrania. Solidarność jajników, pozwoliła stworzyć wulgarną wersję Lolki, kiedy przejrzała się w lustrze, chyba pierwszy raz się sobie podobała i zastanawiała się, czy nie zainwestować w gorsety. Kiedy padły na nią światła, z głośników zaczęły lecieć pierwsze nuty utworu P!nk - Hustle, a dziewczyna zaczęła śpiewać i kręcić tyłkiem i biodrami. 
 — Kurwa, nie wierzę, zrobiła to! — Maciek nie mógł wyjść z podziwu, każdy z nich gapił się na dziewczynę jak w obrazek. Śpiewała lekko obniżonym tonem, a w  trakcie refrenu, zeszła ze sceny i tańczyła, wygłupiając się, między ludźmi. Dwóch mężczyzn, którzy występowali na scenie, złapało ją za ramiona i unieśli na tyle, że weszła na stolik swoich przyjaciół. Kręcąc biodrami zjechała na kolana, a potem pogłaskała po policzkach Adama i Maćka, kiedy przebierała z gracją nogami, świecąc półnagim tyłkiem w stronę Kuby. Zrobiła show, podczas kolejnego refrenu usiadła, zakładając nogę na nogę i czubkiem szpilki, niby przypadkiem smyrała wewnętrzną stronę uda Kuby i śpiewała patrząc mu prosto w oczy. Po refrenie uniosła nogi i obróciła się schodząc ze stolika, gdzie wróciła na scenę, a po skończonej  piosence ukłoniła się nisko. Ludzie gwizdali i bili brawo, sami panowie, poza Kubą, zerwali się na równe nogi i przepychając się, pobiegli w stronę kulis.



Jak myślicie, dopiekła Kubie, czy bardziej podnieciła go? A może jedno i drugie? Stawiacie bardziej, że skończy się to awanturą, czy seksem? 

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz