ROZDZIAŁ 29.

314 31 17
                                    

 — Gotowa do wyjścia? 
 — Nie bardzo... — powiedziała cicho i spuściła wzrok. 
 — Maleńka, no błagam cię, wiem, że ci ciężko, ale jedziemy tam tylko po twoje rzeczy i już go nigdy więcej nie zobaczysz. — Kuba spojrzał na nią i podszedł do niej, objął ją ramionami i wtulił w siebie. 
 — Wiem, ale boję się, po prostu. Nie chce go oglądać... Ale chcę odzyskać swoje rzeczy... Poza tym on... — westchnęła i nie dokończyła. 
 — Co zrobił? — spytał Kuba, starając się zmusić ją delikatnie do mówienia. 
 — Zniszczył wisiorek od ciebie... — momentalnie nadeszły jej łzy. 
 — Przestań, nawet nie waż się ryczeć z tego powodu, bo jak boga kocham, skopię ci dupę. Kupimy drugi, to nie jest teraz najważniejsze, tak??
 — Ale on był od ciebie i ten chuj... 
 — Cichaj... — powiedział i założył jej na nos swoje duże, ciemne okulary przeciwsłoneczne. — W taki sposób zaciskasz oczy i nie patrzysz na niego, a on tego nie wie. — uniosła delikatnie do góry okulary i uśmiechnęła się do niego lekko. 
 — Mówiłam ci, że cię uwielbiam? 
 — Dzisiaj nie było okazji, bo był ci Stefan w głowie. — na te słowa, dziewczyna momentalnie zakryła oczy, a chłopak roześmiał się. 
 — Już na dół zboczuchy, bo taksówka na nas czeka. — chłopaki przepuścili Lolę przodem. Jednak Kuba zatrzymał jeszcze na chwilę swojego przyjaciela.
 — Chciałbym, żebyś przypilnował tego gnoja, żeby się do niej nie odzywał, ani nie podchodził, a ja pomogę się jej spakować, okej? 
 — Nie ma problemu. — Krzysiek uśmiechnął się szeroko i zeszli na dół. 
 — Kuba, serio? To drogie okulary. — powiedziała ściągając je z nosa. — A jak zniszczę? — chłopak pokręcił z niedowierzaniem głowa i popchnął ją do taksówki. 
 — Jak zniszczysz to odkupisz...
 — Ale kiedy mnie nie stać na waciki nawet... 
 — To lepiej nie psuj. — zaśmiał się ciepło i ruszyli w stronę północnego Londynu. Dziewczyna siedziała wtulona w Kubę i podziwiała przez okno miasto. Pomimo, że mieszkała w Londynie trzy lata, Damian rzadko kiedy gdzieś ją zabierał, przez co niewiele widziała. — Nie spinaj się tak, jesteś sztywna, jakbyś połknęła kij od szczotki. 
 — Aż takiego spustu nie mam. — odpowiedziała bezmyślnie. 
 — Ale Stefana zmieścisz tak? — dziewczyna o mało nie udławiła się własna śliną, kiedy połączyła fakty, a Krzysiek buchnął śmiechem. 
 — Jesteście straszni, a tobie Grabowski przydałoby się zwalić, może byś się uspokoił. 
 — Sugerujesz, że chcesz mi w tym pomóc. 
 — Ludu kochany, to nie Fake Taxi... — powiedział Krzychu, na co kierowca odwrócił się na chwilę z głupkowatym uśmiechem. Lola sięgnęła do głowy Kondrackiego i ściągnęła z niej czapkę, pod którą ukryła czerwoną, ze wstydu twarz. 
 — Nie gadam z wami... 

Dziewczyna otworzyła drzwi od mieszkania. 
 — Lola... — Damian ruszył w jej kierunku, jednak kiedy zobaczył chłopaków stanął jak wryty. 
 — Do kąta. — Krzysiek popchnął go w róg mieszkania i nie pozwalał mu się ruszyć.  
 — Wyglądasz tak inaczej... 
 — Pewnie, że wygląda inaczej, tak wygląda piękna kobieta, kiedy jest w rękach odpowiedniego faceta. — powiedział Krzysiek. 
 — Lola pogadajmy. 
 — Zamknij mordę, wiesz ile miałeś czasu na gadanie z nią? To ją zlewałeś, a potem zrobiłeś krzywdę, powinieneś zgnić w pierdlu, a mydło powinno upadać ci częściej, niż musisz brać oddech. — Damian był podirytowany i próbował podejść do dziewczyny, jednak Krzysiek zastąpił mu drogę. — Wytłumaczyć ręcznie?
 — Lolka, do cholery, pogadaj ze mną... Przykro mi, że tak się stało, nie wiem, co we mnie wstąpiło!
— Cokolwiek w ciebie wstąpiło lub ty wstąpiłeś w to, teraz pozostaje ci napisać sobie na ręce jakieś żeńskie imię i zwalić, bo od niej nie dostaniesz już nic. Stul pysk i się nie pogrążaj. — Kuba spojrzał w ich kierunku i pokręcił z niedowierzaniem głową. Zaśmiał się pod nosem i pomagał spakować dziewczynie wszystkie rzeczy. 
 — To chyba twoje. — podał dziewczynie koronkowe stringi i zaśmiał się. 
 — Raczej ciut za małe... Ja pierdole, ledwo mnie zgwałcił, upokorzył, pogrążył i sprowadził sobie jakąś dziwkę... O nie... — dziewczynie krew zagotowała się w żyłach.
 — Lolka, to nie tak, to nie tak, posłuchaj mnie... — o mało się nie udławił, kiedy dziewczyna wcisnęła mu koronkowe stringi do gęby, a prawym sierpowym znokautowała go. 
 — O shiiiit... — Krzysiek zawył podjarany. — Stary widziałeś to?! Jednym ciosem, łoooo dziewczyno!! Krzychu jest dumny. — czerwonowłosy uściskał ją mocno i podniósł jej dłoń w akcie zwycięstwa, a Kuba bił brawo, śmiejąc się. Dziewczyna podeszła do Kuby ze łzami w oczach i wtuliła się w niego. 
 — Spokojnie, należało mu się to... Nie myśl już o nim, on już nigdy nie wróci do twojego życia.  — bawił się kosmykiem jej włosów, kiedy tuliła się do niego mocno. — Ale musisz się pakować, nie chcemy tu być dłużej niż musimy. — powiedział, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Korzystając z okazji, że nie musi pilnować Damiana, Krzysiek tez pomógł jej się pakować. W sumie zeszło im ponad 45 minut, chłopaki poznosili wszystkie worki na dół, a dziewczyna jeszcze raz sprawdziła, czy zabrała wszystko. Wyszła jako ostatnia, kiedy poczuła, że ktoś ją łapie za nadgarstek.
 — Pogadaj ze mną. — powiedział bardziej agresywnym tonem Damian. 
 — Nie... Kuba!! — krzyknęła wystraszona, a Grabowski wbiegł na górę skacząc po dwa schodki. 
 — Zostaw ją gnoju. — złapał dziewczynę za rękę i pociągnął ze sobą. Dziewczyna rzuciła mu jeszcze klucze, żegnając się w ten sam sposób ze starym życiem, na dobre. 
 — Co ocknął się? — powiedział Krzychu. 
 — Tak i zaczepiał Lolę. Dobra, zadzwoń po taksówkę, tylko niech przyślą coś większego. — powiedział i odetchnął z ulgą. Mogli w końcu spokojnie wrócić do hotelu i zostawić jej rzeczy. Widział w oczach dziewczyny, że jest zmieszana, podszedł do niej. 
 — To nie koniec!! — usłyszała głos Damiana, który wychylał się przez okno. Cała trójka, jak na rozkaz pokazała mu środkowy palec. 
 — No cóż, biedne dziecko wojny, nie jest świadome, że to koniec, bo nie znajdzie cię. Do tego osiedle jest chronione... — westchnął Kuba i zaśmiał się pod nosem. — Spójrz mi w oczy... — powiedział do dziewczyny stając naprzeciwko niej. — Podjęłaś dobra decyzję, rozumiesz? Teraz będzie tylko lepiej, jesteś wolna skarbie... — wyszeptał patrząc jej w oczy, a ona wtuliła się w niego mocno. 

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz