Kuba obrócił Lolę przodem do siebie i złapał ją za pośladki. Spojrzała mu wprost w te zielone oczy i westchnęła cicho.
— Mała?
— Tak?
— Kocham cię... — powiedział cicho, ale pewnym tonem. — Kochasz mnie chociaż jeszcze trochę?
— Najmocniej na świecie... — wpiła się w jego usta, a on pchnął ją na ścianę. Docisnął ją mocno swoimi biodrami do chłodnej powierzchni, aż jęknęła cicho. Zaśmiał się delikatnie pomiędzy pocałunkami. Trzymał dłonie na jej szyi, zaciskając na niej delikatnie palce, a ich języki zatracały się we wspólnych pocałunkach. Zjechał dłonią do jej koronkowych majtek i potarł jej krocze przez materiał. Westchnęła głośno, wtedy wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, rzucił nią o łóżko z takim impetem, że większość płatków wystrzeliła do góry i opadały delikatnie na nich. Uśmiechnęła się szeroko i kładąc dłoń na jego karku, wpiła się mocno w jego usta. Czuła jak powoli podnosi materiał jej sukienki, zmierzając ku górze. Szybko pozbył się zbędnej garderoby i całował jej dekolt, jednocześnie uciekł dłońmi pod jej plecy, rozpinając stanik i uwalniając jej piersi. Gryzł, ściskał w palcach i lizał jej piersi. Robił na nich malinki i cieszył się bordowymi śladami na jej skórze. Kiedy znów się podniosła, ściągnęła jego koszulkę, podziwiając umięśnioną sylwetkę i tatuaże. Sama zrobiła mu kilka malinek, kiedy poczuła jak wyrywa się jej i schodzi pocałunkami w dół, ściągnął z niej majtki i chwile potarł jej krocze, drażniąc przy tym łechtaczkę. Jęczała, a jej nogi drżały lekko. Kiedy dostawała amoku od nagłych przyjemności.
— Chodź tu... — powiedział cicho i obrócił ją i wpił się ustami w jej cipkę. Korzystając z okazji, że leżeli praktycznie w pozycji 69, dorwała się do zawartości jego bokserek i zaczęła go pieścić dłońmi i językiem. Niewiele trzeba było obojgu do szczęścia, więc chłopak oderwał się od niej i zszedł z łóżka. Obrócił ją na brzuch i złączył jej nogi. Uniósł delikatnie jej pośladki i rozsunął na boki, wchodząc od tyłu w jej cipkę. To była jej ulubiona pozycja, jęczała i wiła się, kiedy raz po raz, powoli i głęboko w nią wchodził. Zmieniał kilkukrotnie pozycje, nim doszedł w niej, serwując jej kolejny orgazm tego wieczoru. Dyszała ciężko kiedy opadła na łóżko, a chłopak wtulił głowę w jej biust. Przeczesywała palcami jego przydługie włosy i uśmiechała się szeroko. — Ale ci serce wali... — zaśmiał się cicho.
— No kiedyś padnę przez ciebie na zawał, zajedziesz mnie jak starego malucha... — oboje się roześmiali.
— Oj babo, babo... Jesteś na tyle zboczona, że nie wiem czy to by było takie łatwe żeby cię zajechać. — roześmiał się.
— Oj zamknij się... — mruknęła pod nosem i po chwili zasnęła. Kuba obserwował ją jeszcze dobry moment czuwając by spokojnie spała. Gładził jej poczochrane włosy. Nawet nie wiedział w którym momencie sam zasnął.— Kuba? — wymamrotała cicho, jeszcze zaspana, kiedy obudziła się rano i usiadła na łóżku. Jednak chłopaka nie było. Wyszła z pokoju, naciągając na siebie jego koszulkę i po cichu poszła w stronę kuchni, skąd dobiegała cicho muzyka i śpiewy chłopaka. O mało się nie udusiła, próbując nie wybuchnąć śmiechem, kiedy zobaczyła Kubę, ubranego w fartuch kuchenny i tańczącego w rytm „I'm sexy and I know it". Łzy jej szły ciurkiem, jednak w końcu buchnęła takim śmiechem, że zjechała po ścianie, a Que pisnął, wystraszony, jak mała dziewczynka.
— Boże co mnie tak straszysz, śniadanie ci robię...
— Jezu, że ja tego nie nagrałam... — ocierała łzy z policzków.
— Świecisz cipką, weź się zakryj, bo się zgorszę. — wskazał pomiędzy jej rozchylone nogi.
— Jakoś jak Stefan wczoraj pukał do jej drzwi, to mu to nie przeszkadzało. — wstała z podłogi, a Kuba przytulił ją do siebie mocno.
— Wyspałaś się babo?
— Tak, a ty? — powiedziała z uśmiechem i dała mu buziaka.
— Całkiem, gdyby nie fakt, że nad ranem mnie skopałaś i zabrałaś całą kołdrę, mówiąc przez sen, że nie pójdziesz do baru nago... — powiedział, a na jej twarzy malowało się zdziwienie.
— Nie pamiętam tego snu. — roześmiała się. — Przepraszam, trzeba było mnie obudzić.
— Nie, bo uroczo wyglądałaś. — zaśmiał się i przerzucił naleśniki.
— Niech ci będzie. — dała mu buziaka w policzek i poszła na taras. Usiadła na schodku i odpaliła papierosa. Mimo dobrego humoru, wracała myślami do początku ich znajomości, jak upaliła się z Maćkiem, wygłupy z Krzychem, ale i do tych kłótni. Zastanawiała się co jeszcze przed nimi.
— Wszystko dobrze? — zapytał się, widząc jak jej papieros zgasł, a ona siedziała z wyciągniętą ręką i patrzyła w dal.
— Tak, tak się zamyśliłam.
— O czym tak namiętnie myślałaś??
— Co nas jeszcze czeka?
— Dużo, tak łatwo nie będzie. — zaśmiał się i złożył na jej ustach pocałunek. — Chodź śniadanie ci wystygnie. — powiedział z szerokim uśmiechem i razem udali się do stołu. — Chciałbym cię dzisiaj zabrać w jedno miejsce. — powiedział chłopak.
— No dobrze, zgaduje, że skoro nie mówisz otwarcie gdzie, to że to ma być niespodzianka?
— Dokładnie tak. — uśmiechnął się szeroko. — Dobra jesteś w te klocki.
— Znam cię nie od dziś.
— Wieczorem jedziemy do Ciechanowa.— momentalnie nią zatelepało.
— Po co?
— Do mojej mamy, kobieto... Na spokojnie już ci nic tam nie grozi, oni siedzą w pace i jeszcze im trochę zejdzie, nim wyjdą. — powiedział i złapał jej dłoń, całując ją.
— No ja wiem, ja wiem... — powiedziała cicho i spojrzała na chłopka.
— Cholera... To nie była najlepsza myśl, żeby latać po mieszkaniu nago... — powiedział kiedy „odkleił" się od krzesła i pomasował czerwony pośladek. Lolka wybuchnęła głośnym śmiechem i poszła się naszykować.
— Jak mam się ubrać?!
— Wygodnie. — powiedział chłopak, zmywając naczynia.Miał być odcinek na pocieszenie dla LisaHayes_ i jest, nie wyszedł najlepiej, ale doceń moje starania. Mam nadzieję, że gdzieś tam się chociaż na chwilę uśmiechnęłaś ❤️.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanficObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...