V 113-Wyrok śmierci...

730 38 4
                                    

Natalia:
Podsunął mi pod nos kartkę i długopis. Patrzyłam na nią.
-Jak duże mam szanse..-Zapytałam pustym głosem.
-Niewielkie... Ma Pani niewielkie szanse na wyleczenie. Jeśli zdecyduje się Pani na chemioterapię, która może się nie przyjąć to spędzi Pani resztę życia w szpitalach. Nie mamy jeszcze dawcy szpiku... Więc musi Pani zdecydować...
Chce spędzić resztę mojego życia z Kubą. Nie z jakimiś tam lekarzami. Z Kubą.
To będzie najtrudniejsza decyzja w moim życiu.
Jeśli zdecyduję się na leczenie to są niewielkie szanse że przeżyje. Ale nie spędze tych miesięcy z moim ukochanym.
Nastomiast jeśli odmowie... Umrę. To pewne. Ale przynajmniej ostatnie chwile przeżyje z Roguzem.
Wciągnęłam powoli powietrze i, również powoli, oddałam zgodę na leczenie.
Bez podpisu. Bez zgody.
Kilka łez opuściło moje rogówki.
Gabinet wypełnił się moim szlochem. Lekarz Jarek położył mi dłoń na ramieniu.
-Jesteś pewna?
Zdziwiło mnie to że zwrócił się do mnie na ty. Zapewne to było już bardziej szczere. Koleżeńskie.
Pokiwałam głową na tak. Ale mimo wszystko nie byłam pewna. Przecież dosłownie przed chwilą, wydałam na siebie wyrok.
Wyrok śmierci...
-Poproszę siostrę o wypis dla Pani. Jednak, jeśli zmieni Pani zdanie...
-Wiem... Ale już go chyba nie zmienię...
Lekarz wyszedł z gabinetu. A ja? Ja wyrzuciłam wszystkie ulotki do kosza.

Miłość przezwycięży wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz