V 118-Nasz ślub...

739 42 4
                                    

Natalia:
Dziś długo oczekiwany dzień, mój i Kuby. Nasz ślub. I akurat dzisiaj czuję się jak i wyglądam okropnie... To znaczy bardziej strasznie niż zwykle. Jestem mega blada i mam wory pod oczami. Czuje się słabo. Wzrok mi ucieka.
-Cholera jasna...-Syknęłam pod nosem widząc stan swojej twarzy w odbiciu lustra w łazience.
-Mówiłaś coś, kochanie?
Zapytał mój "prawie mąż" zza drzwi.
-Nic nic...-Odkrzyknęłam, po czym zwróciłam się do samej siebie.
-Wiem że to może być Twój ostatni dzień... Więc nie spaprz tego, ok?
Dodając sobie otuchy zeszłam na dół do samochodu, który prowadziła świadkowa. Kamila Geder.
***
Pojechaliśmy do urzędu stanu cywilnego. Wszystko pięknie. Kwiaty, goście no i Kuba...
Przyglądał mi się. W tym garniturze był jeszcze przystojniejszy. Naprawdę. Na chwiejących się nogach podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę. Spojrzałam na niego z miłością.
Kiedy on spojrzał na mnie, zamiast miłości zobaczyłam w jego oczach przerażenie...
-Natalia..!
Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Ty krwawisz!
Poczułam ciepłą ciecz, wylewającą się z mojego nosa. Dotknęłam jej czubkiem palca, któremu później się przyjrzałam. To była krew.
Teraz to ja byłam przerażona. Nie mówiąc o gościach i Pani z urzędu.
Kamila podległa do mnie i szepnęła:
-Powiedz mu!
Ale dla mnie było trochę za późno... Zakręciło mi się w głowie tak bardzo że upadłam.
Zanim straciłam przytomność, usłyszałam Kubę, który płaczliwym tonem błagał mnie żebym z nim została. Ale ja nic nie mogłam zrobić... Ogarnęła mnie ciemność.

Miłość przezwycięży wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz