5-Krwawisz.

215 28 19
                                    

ALASTOR:
Dotarliśmy do mojego domu.
Zbliżyłem się do drzwi, zostawiając Blondyna za sobą.
Wtedy ten krzyknął:
-Jesteś ranny!
Obróciłem się do niego zaskoczony.
-Twoja głowa krwawi!
Dotknąłem tyłu głowy gdzie uderzyłem w ścianę. Na palcach była krew.
Nie pojawiło się jej zbyt dużo, ale prawdą było że krwawię.
Westchnąłem.
-Nic mi nie będzie, Darling.-Powiedziałem i otwarłem drzwi, zapraszając go do środka gestem.
-Trzeba to opatrzyć, Al.-Stwierdził chłopak, gdy wszedł.
Al?
Nikt nigdy mnie tak nie nazwał.
Niezbyt lubiłem przezwiska, ale to akurat przypadło mi do gustu.
Zarumieniłem się mimowolnie.
Dlaczego tak się dzieje..?
-Naprawdę...-Zacząłem.
-Gdzie masz miski?-Zapytał.
Westchnąłem.
Wyciągnąłem metalową miskę, do której nalałem wody.
Nierządnica przyniosła z łazienki ręcznik i kazała mi usiąść do niej tyłem.
Poczułem w pewnym momencie mokry ręcznik na skórze głowy.
-Muszę dotknąć.-Powiedział.
Nienawidziłem dotyku, ale ten w tamtym momencie mi nie przeszkadzał.
To było dziwne.
I to że ktoś się mną zainteresował.
Angel czyścił moją ranę w milczeniu, starając się dotykać mnie jak najmniejszą powierzchnią ręcznika.
Naprawdę uszanował że nie lubię dotyku.
W końcu powiedział:
-Gotowe.
Obróciłem się i spojrzałem na niego.
Uśmiechnął się do mnie i podał mi miskę z wodą wraz ręcznikiem.
Patrzyłem chwilę na niego.
Szkoda będzie go zabić...
Na szczęście w porę się otrząsnąłem.
-Życzysz sobie coś do picia?-Spytałem.

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz