ALASTOR:
Pobiegłem w stronę pobliskiego lasu.
Musiałem coś zabić. Albo kogoś.
Wybiegłem, bo Facilier szeptał mi bym zabił Anthony'ego, na szczęście jednak zachowałem jasność umysłu.
Nie mogłem uwierzyć że ona nie żyje...
Mimo że spodziewałem się wkrótce dostać taką informację, to jednak gdy ją otrzymałem, poczułem że mój świat się rozpadł.
Jedyna osoba, która była ze mną przez całe życie. Jedyna, która mnie broniła i wspierała, odeszła z tego świata na zawsze...
Biegiem na oślep dalej w las, a łzy zasłaniały mi widok więc nagle poczułem jak wpadam na drzewo.
Odbiłem się od niego i upadłem z jękiem na ściółkę.
Poczułem strużkę krwi na moim czole.
Chwilowo nie miałem siły by się podnieść, byłem ranny i zapłakany, przez co musiałem wyglądać żałośnie.
Zawyłem wściekle na całe gardło i rozpłakałem się bardziej.
Nagle usłyszałem obok siebie jakiegoś mężczyznę.
-Wszystko z Panem dobrze?-Uklęknął przy mnie.
W ataku furii rzuciłem się na niego, powalając na ziemię i przyduszając do niej.
Miotał się, więc chwyciłem leżący obok jego głowy spory kamień i chwyciłem go, unosząc.
-Nie... Proszę..!-Przeraził się, ale nie poruszyło mnie to. Błagania nigdy nie sprawiły że zmieniłem zdanie.
Zacząłem uderzać kamieniem w jego głowę.
Robiłem to coraz szybciej, przez co krew zaczęła chlapać na moje ubranie i już zakrwawioną twarz.
Uderzałem tak wściekle, aż jego głowa nie zaczęła przypominać konsystencją zupy.
Oddychałem ciężko, patrząc na zwłoki nieznajomego.
Ponownie uniosłem głaz, chcąc uderzyć jeszcze raz, aż usłyszałem trzask gałęzi, świadczący o tym że ktoś stał niedaleko i najpewniej wszystko widział. Więc będę musiał zabić i jego.
Spojrzałem tam i zobaczyłem stojącego przy pobliskim drzewie Angela.To się porobiło 😅
CZYTASZ
|RADIODUST| Zmiana planów
FanficOpis: Alastor, jak przystało na seryjnego mordercę, postanawia wybrać kolejną ofiarę. Ale co jeśli coś podpowie mu by tego nie robił? Co jeśli trzeba będzie zmienić plany..? Opowiadanie momentami inspirowane jednym z moich role play. Nieco rózni się...