141-Ranny Facilier.

156 22 7
                                    

ANGEL:
W jednym momencie za Valentino pojawił się Facilier, który wyszeptał mu do ucha:
-Pamiętasz mnie..?
Nawet będąc kawałek dalej, zobaczyłem jak skóra na karku mężczyzny jeży się, a oczy przypominają spodki.
-TY!-Odwrócił się i zaczął cofać pod ścianę.-Myślałem że to był sen..!
-Zaraz możemy zamienić to w sen...-Facilier zaczął się do niego zbliżać.-Na przykład sen wieczny.
Valentino pobladł, ale sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął piersiówkę, na co Demon zachichotał.
-Co, chcesz się nawalić ten ostatni raz?
-Woda święcona na taką maszkarę jak Ty czekała od tamtego snu...-Mamrotal coś, wylewając sobie zawartość na dłoń, a Facilier się zatrzymał.
-Czekaj, co..?
Alfons skropił go wodą święconą, a w momentach gdzie ciecz zetknęła się z cieniem, zaczęły wypalać się dziury.
Demon zaczął syczeć i zniknął gdzieś.
-FACILIER!-Alastor opadł na kolana.
Sam nie wiedziałem czy przez to że poczuł się źle że nie wie co z jego sługusem czy przez to że skoro Facilier jest ranny on też też jakoś to odczuł. W końcu "są jednym".
Valentino oddychał ciężko, ale doszedł do siebie szybciej niż Śmieszek.
Ponownie wymierzył w jego czoło.
-Nie wiem czym jesteś, ale zaraz odeślę Cię na doł, szatanie.
Odbezpieczył broń.
Zacząłem się wyrywać z więzów jeszcze bardziej.
-NIE! DOSTANIESZ CO ZECHCESZ, ALE NIE KRZYWDŹ GO!



Hello Satan
Jakieś pomysły jak to rozwiązać?

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz