128-Zabroniłem Ci go krzywdzić.

167 21 5
                                    

ANGEL:
Podskoczyłem i obróciłem się.
Za mną stał uśmiechnięty Facilier.
-Jeśli jakoś mu zaszkodzisz, będę mógł zrobić z Tobą co zechcę.-Przypomniał mi, a moje oczy się powiększyły.
Cień zaczął się do mnie zbliżać, więc dźgnąłem go, ale nóż przeniknął przez niego i utknął w ścianie.
Demon zaśmiał się.
-Nie mam ciała, sam tak mówiłeś.
-Facilier, NIE!-Usłyszałem za sobą Alastora.
Cień go nie posłuchał i dalej powoli się do mnie zbliżał.
Ja się wycofywałem, aż się potknąłem i upadłem na podłogę.
-Nie! Proszę!-Skuliłem się na ziemi, widząc jak Istota szykuje się do ataku.
Wtedy pomiędzy nami stanął Alastor.
-Zabroniłem Ci go krzywdzić!
-Mieliśmy umowę.
-Nie obchodzą mnie Twoje umowy. Twoim zadaniem jest słuchać się mnie i mówiłem Ci że ten chłopak jest nietykalny.
Spojrzał na jego zakrwawioną dłoń.
-Szkoda że on nie myśli tak o Tobie.
Patrzyłem na to wszystko przerażony, ale jednocześnie znowu czując powracające poczucie bezpieczeństwa wynikające z towarzystwa Alastora.
Zraniłem go, a on dalej mnie bronił.
Gdyby chciał mnie zabić, faktycznie zrobiłby to dawno. Miał już dużo okazji, a jednak zawsze wybierał pomoc dla mnie.
-To jest moja sprawa. Nie Twoja.
-Jesteśmy jednym, pamiętasz?
-Jeśli nie chcesz żebym odesłał Cię na dół, uspokoisz się i dasz mu spokój.
-Nie zrobisz tego. Nie poradzisz sobie beze mnie.
-Radziłem sobie całkiem dobrze, mój drogi. Jesteś tylko dodatkiem i urozmaiceniem.
Przyglądał mu się.
-Dobra. Niech Ci będzie.
-Teraz odejdź. Zostaw nas samych.
Cień skinął głową i rozpłynął się.

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz