125-Dobrze że Cię wtedy nie zabiłem.

149 22 11
                                    

ANGEL:
-Pij, skarbie...-Uniosłem głowę Okularnika i dałem napić się naparu.
Skrzywił się trochę, zapewne przez smak ale to była nasza jedyna nadzieja.
-Shh... Po tym poczujesz się lepiej...
W końcu wypił wszystko, a ja odsunąłem kubek i pogłaskałem go po włosach z czułością.
Mężczyzna patrzył na mnie półprzytomnie, a ja dalej go głaskałem.
-Chyba naprawdę mnie kochasz...
-Oczywiście że tak, głuptasie.
Zaśmiał się i przeciągnął.
Ułożył się do snu, a przed tym wymamrotał:
-Dobrze że Cię wtedy nie zabiłem...
Co..?
-Co?-Powtórzyłem swoje myśli.-Al..?
Mężczyzna wyglądał jakby zasnął. Nie mogłem go budzić. Musiał odpocząć.
Ale o czym on mówił..?
-Dobrze że mnie wtedy nie zabiłeś..?-Powtórzyłem, patrząc na niego, aż spojrzałem na Faciliera.-Ty.-Zwróciłem się do niego.-O czym on mówił?
Wzruszył ramionami.
-Znowu nic nie mówisz?-Zmarszczyłem brwi.
-A co Ci mam powiedzieć, Blondynko? Pogadaj z nim sam gdy się obudzi.
-Chcę wiedzieć teraz co miał na myśli.
-Majaczył.-Odparł, po czym uśmiechnął się szerzej.-Albo i nie?
Wróciłem wzrokiem na śpiącego Mężczyznę.
Czy to możliwe..?
Czy to możliwe że ten jedyny mężczyzna, który okazał mi troskę i chęć pomocy chciał mnie skrzywdzić..? Że to wszystko co robił było grą, jakąś formą rozrywki dla niego, tylko po to, by na końcu się mnie pozbyć..?
W końcu... To seryjny morderca...
Po raz pierwszy poczułem się przy nim niezbyt bezpiecznie. Wręcz zagrożony.

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz