ANGEL:
Przyszedłem do gabinetu Valentino.
-Świetnie że jesteś, Angel.-Powiedział, jakby sucho, i objął mnie ramieniem mocno.-Chodź ze mną. Coś Ci pokażę.
Zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju na uboczu i wpuścił mnie tam.
-Widzisz to?-Spytał.
Rozejrzałem się.
Pokój średniej wielkości z jednymi drzwiami, nie licząc wyjściowych, zapewne prowadzącymi do łazienki, łózkiem małżeńskim i krzesłem oraz innymi rzeczami, które mogli lubić klienci.
Pewnie to tu dziś przyjmuję.
-Pokój jak pokój. To tu mam dziś przyjmować?
-Tak. I przyzwyczajaj się, bo raczej nie opuścisz już tego pokoju.
-CO?!
Valentino podszedł do mnie.
-Zrobiłeś się ostatnio zbyt hardy. A jesteś dziwką. Masz tylko wykonywać polecenia.-Powiedział, patrząc mi w oczy.-A skoro ta Radiowa Papla Cię rozprasza... Chyba lepiej będzie Ci u mnie, prawda?
Zacząłem wręcz dyszeć ze wściekłości.
-Ty... TY SKURWYSYNU!-Wrzasnąłem i sięgnąłem po broń pod podwiązką.
Niestety nie zdążyłem w niego wycelować, bo Latynos przytrzymal moją dłoń i przyjebał mi w twarz tak, że mogłem zobaczyć gwiazdy.
Upuściłem broń i upadłem na pobliskie łóżko, próbując dojść do siebie. Nawet nie czułem że Alfons znowu mnie związuje.
Ale w końcu doszedłem do siebie.
-Z bronią?-Przyglądał się mojej spluwie.-Na szefa?
Szarpnąłem się, dopiero wtedy zauważając że jestem związany.
-WYPUŚĆ MNIE DO JASNEJ CHOLERY!
-Nie ma mowy. Nie wyjdziesz już stąd, Angel.-Valentino podszedł do mnie.-Spędzisz tu resztę życia, a rozwiązywany będziesz tylko do toalety.-Wyszeptał mi do ucha, a moje oczy się rozszerzyły i błysnęły od gromadzących w nich łez.
Zacząłem się miotać.
-Alastor będzie mnie szukać!
-Kto normalny szukałby dziwki, Angel?-Zapytał i uśmiechnął się, widząc że tym zdaniem cholernie mnie zranił.-A on i tak jest skazany.
-ŻE CO?
-Podniosłeś na mnie rękę i się stawiałeś.-Wskazał na broń.-Pamietasz co by się stało gdybyś zechciał się stawiać.
Przeładował broń.
-Nie...-Wypuściłem łzy.-Nie... proszę...
Mój szef przyglądał mi się, a ja zacząłem skomleć.
-Zrobię wszystko! Będę Ci obciągać dziesięć razy lepiej niż zwykle! Będę przyciągać jeszcze więcej klientów ale błagam!-Zacząłem go przekupywać.-Nie krzywdź go! On w niczym nie zawinił!
Spojrzał na kwiatek w moich włosach i wyciągnął go.
-ZOSTAW..!
-On Ci go dał?-Zapytał, a ja pokiwałem niepewnie głową.
Mężczyzna parsknął i nalał wody do szklanki, którą postawił na stoliku nocnym, a do niej włożył kwiatek od Alastora.
-To lepiej go pielęgnuj, bo to jedyne co Ci po nim zostanie.-Poklepał mnie po policzku.
-Nie...-Pisnąłem.
Sutener wstał z kucek i ruszył do drzwi.
-Przygotuj się, bo zaraz masz pierwszego klienta!-Zawołał i wyszedł.
-VAL!Niniejszym otwieram sezon polowań na pewnych chujków
CZYTASZ
|RADIODUST| Zmiana planów
FanficOpis: Alastor, jak przystało na seryjnego mordercę, postanawia wybrać kolejną ofiarę. Ale co jeśli coś podpowie mu by tego nie robił? Co jeśli trzeba będzie zmienić plany..? Opowiadanie momentami inspirowane jednym z moich role play. Nieco rózni się...