99-Martwy świadek lepszy niż żywy.

161 29 5
                                    

ANGEL:
Nagle usłyszeliśmy za nami hałas, więc spojrzeliśmy tam szybko.
Na ziemi, na plecach leżał Alastor i patrzył na nas wielkimi oczami. Jakby był przerażony, co cholernie zabolało.
Nie zdążyłem jakoś szczególnie zareagować, gdy Arackniss wyciągnął spluwę i wymierzył w Kreola.
-OSZALAŁEŚ?!-Wrzasnąłem, zastawiając Śmieszka.
-Słyszał naszą rozmowę. Wiesz że martwy świadek jest lepszy niż żywy świadek.
-TO MÓJ FACET!
-Dla mnie może być nawet facetem prezydenta. Nikt nie może wiedzieć.-Powiedział.
Sięgnąłem do podwiązki i wyciągnąłem swoją spluwę, którą wymierzyłem w niego.
-Zastrzelisz mnie?-Wyraźnie się zdziwił.-Własnego brata?
-Zastrzelę każdego kto zrobi mu krzywdę.-Warknąłem, czując na sobie wzrok Spikera.
-Jeśli mnie zastrzelisz, ojciec wymorduje Ciebie i Twoich bliskich. W tym jego. Warto?
-Słuchaj, każdy z naszej trójki ma swoje za uszami. On nikomu nie powie.
-Skąd wiesz?
-BO WIEM.-Powiedziałem z naciskiem.-Zawsze strzelałem lepiej niż Ty. Pomyśl czy Ci się to opłaci.
Mierzyliśmy się wzrokiem, aż Arackniss westchnął.
-Dobra.-Schował broń.-Ale jeśli wygada, to Ty go zabijesz.
-Goń się.
Parsknął i założył kapelusz.
-Przemyśl moją propozycję.-Rzucił szatyn i odszedł.
Patrzyłem jeszcze chwilę jak znika w ciemnościach, które zdążyły już ogarnąć ulice, a po tym spojrzałem na Alastora.
-Nic sobie nie zrobiłeś przy upadku?-Zapytałem, wyciągając do niego dłoń żeby pomóc mu wstać, ale odtrącił ją i podniósł się sam.-Al..?
Patrzył na mnie z pogardą, aż odwrócił się i ruszył w stronę domu.


Al strzela takiego focha że gdyby spojrzenie mogło postawić na końcu kropkę nienawiści to by to zrobił

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz