72-To nie był pierwszy?

168 28 12
                                    

ALASTOR:
W końcu chłopak wrócił, ale sam. No, może nie do końca sam bo z łopatą.
-Co..?
-Kręcił się tu ktoś jeszcze?
Pokręciłem głową na nie.
-Dobra.-Powiedział i wbił czerpak w zimię, a ja się obudziłem.
-Nie tu. Tu często kopią psy.
-To gdzie?
-Teren polowań na jelenie. To dobra kryjówka.
-Skąd Ty to... Och.-Zmieszał się, a ja spuściłem wzrok.-To nie był pierwszy?
Wstałem i chwyciłem zwłoki za barki, by zacząć ciągnąć je do mojego cmentarzyska, które na szczęście było niedaleko.
Blondyn szedł za mną, wyraźnie zaintrygowany.
W końcu znalazłem wolne miejsce.
-Daj mi łopatę.
-Mogę to zrobić.
-Podrzesz sukienkę.-Wyrwałem mu łopatę i zacząłem kopać dół.
Zawsze gdy to robiłem czułem relaks, a adrenalina wynikająca z zabicia człowieka opadała. To było coś w rodzaju medytacji.
W końcu wykopałem dół i wrzuciłem tam ciało, by zacząć je zasypywać. To już poszło sprawniej.
Piegowaty rozejrzał się.
-Chodźmy do domu. Jesteś cały we krwi.-Objął mnie ramieniem.
Pokiwałem głową i ruszyliśmy z powrotem.
Wciąż nie docierało do mnie wszystko co się dziś wydarzyło.
Śmierć mamy, Anthony, który widział jak zabijam i jego nazbyt spokojna reakcja.
Objąłem się rękami mocniej i ścisnąłem.
Angel widząc jak zgniatam sobie ramiona delikatnie pogładził mnie po plecach.
-Już dobrze... Zaraz będziemy.
Prawdopodobnie zapomniał że nie lubię dotyku, ale on chwilowo mi nie przeszkadzał. Jego wydawał się nawet kojący...

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz