55-Restauracja.

167 24 12
                                    

ANGEL:
Odczekałem trochę żeby Alastor nie pomyślał że go śledzę i wyszedłem z domu.
Wyciągnąłem z niego gdzie chce zabrać Marry i kierowałem się właśnie tam.
Niezbyt mnie zdziwił wybór tej restauracji. Nie znałem Spikera jakoś szczególnie długo, ale znałem jego zamiłowanie do rodzimej kuchni.
Cóż, ja też lubię włoską kuchnię. Jest wspaniała i lubił bym ją nawet gdybym nie był z dziada pradziada Włochem.
W oddali zobaczyłem jak Kreol wchodzi do środka z tą babą, a nieopodal drzwi czeka na mnie Elliot z kwiatami.
O boże, teraz nagle jest romantykiem? Chyba serio chuj go swędzi...
Jeżeli mi nie zapłaci, nie zamierzam z nim spać. Nie mam nastroju.
Szczerze mówiąc wydaje mi się teraz trochę wkurzający.
Ale musiałem udawać.
-Cześć.-Przywitał się Elliot.
-Siemka. Te kwiaty są dla mnie?-Spytałem, udając debila.
-Tak. Twoje ulubione.-Wręczył mi je.
Zaskoczyło mnie że w ogóle to pamiętał. To było nawet miłe.
-Dzięki.-Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
-Wchodzimy?
-Tak.
Weszliśmy do środka.
Ucieszyłem się że jest jeden wolny stolik, nieopodal stolika Alastora.
Śmieszek wydawał się być zagłębiony w rozmowę z tą szmata tak bardzo że mnie nie zauwazył.
Wkurzyło mnie to, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać.
Usiadłem, specjalnie by mieć na oku Śmieszka, a mój towarzysz zajął miejsce naprzeciwko mnie.



Będzie ciekawie? A może nudno jak flaki z olejem?

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz