115-Zrobię wszystko.

171 24 7
                                    

ANGEL:
Valentino patrzył na mnie w taki sposób, że ciężko było z tego odczytać jakiekolwiek emocje.
-Więc nie zrobisz tego?
-Nie.
-Trudno.-Wzruszył ramionami.-Najwyżej założymy Ci torbę na glowę.
-Co?-Uniosłem brew.
Wtedy Mężczyzna zamachnął się i uderzył mnie z całej siły w oko.
Tak mocno że się zachwiałem.
Przez chwilę nie mogłem zebrać myśli, aż poczułem jak czyjaś dłoń zaciska się mocno na moim przegubie i ciągnie mnie gdzieś.
W końcu ogarnąłem że Val ciągnie mnie do jednego z pokoi.
-Nie!-Starałem się wyszarpać, ale miał naprawdę silny uścisk.
W końcu byliśmy w środku, a Alfons rzucił mną na łóżko i wyciągnął spod niego liny.
Chciałem uciec, ale mój szef usiadł na mnie, praktycznie mnie unieruchamiając.
-PUSZCZAJ MNIE!-Awanturowałem się, starając się go odepchnąć lub uderzyć.
-Gdy skończą się Twoje godziny pracy. Może.-Warknął, przywiązując jedną z moich dłoni do ramy łóżka.
Zrobił to bardzo mocno, aż poczułem ból.
-Za mocno!
-Jakbyś się nie szarpał nie musiałbym wcale.-Powiedział, chwytając moją drugą rękę i ją też związując.
Po chwili przywiązał też moje nogi, aż byłem całkowicie unieruchomiony.
Mimo to rzucałem się, licząc że więzy ustąpią.
-Kurwa mać, wypuść mnie!-Miotałem się.-Ty chory perwersie!
Valentino chwycił moją twarz żeby się jej przyjrzeć.
-No i masz. Podbiłeś sobie oko.
-JA SOBIE?!-Wkurwiłem się.
-I chyba zaraz podbijesz sobie drugie.-Warknął, a ja się uciszyłem.-Nie wyglądasz teraz jak duma firmy...
-Wal się.
Zaśmiał się i ścisnąl moje policzki oraz spojrzał mi w oczy.
-Nie pamiętasz po co tu jesteś, prawda?-Spytał, a moje oczy powiększyły się.-Dla mnie jesteś tylko zabawką i lalką do ruchania. Niewolnikiem. Ale jest jedna osoba, dla której znaczysz coś więcej...
Wyciągnął nóż, który rozłożył mi przed oczami.
-Chyba nie chcesz żebym teraz przeszedł się do jego domu i złożył mu wizytę, prawda?
-Nie... Proszę... Przepraszam...
-Może powinienem go zabić i przygarnąć Cię? W końcu wtedy nie miałbyś NICZEGO.
-NIE!-Wyrwałem się i wypuściłem łzy z oczu.-Błagam, nie rób mu nic!
-No nie wiem...-Zastanowił się.-Naskoczyłeś na mnie. Jestem bardzo wrażliwy, Angie.
-Przepraszam..! Zrobię wszystko!
-Może powinienem przynieść Ci tu jego jakąś część ciała żeby Cię zmotywować?
-ZROBIĘ WSZYSTKO CO ZECHCESZ!-Zawołałem rozpaczliwie.-Będę pracować jeszcze więcej i lepiej, będę na każde Twoje skinienie, ale nie rób mu krzywdy..!-Rozpłakałem się.
Szlochałem, patrząc na niego błagalnie.
-Spełnię każdą Twoją fantazję, oddam Ci wszystko, ale proszę...-Pisnąłem.


Jak nienawidzić Valentino bardziej. Napisała Ramcia
xD

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz