71-Zabij go, inaczej marnie skończysz.

169 27 8
                                    

ALASTOR:
Siedziałem bez ruchu, patrząc na niego zszokowany. On również nie potrafił się ruszyć, patrząc na mnie w szoku.
-Anthony, ja...-W końcu zdołałem powiedzieć cokolwiek, opuszczając głaz.
Niedokończyłem jednak. Ponieważ co miałem mu powiedzieć? Jak miałem się z tego wytłumaczyć?
Nie dałbym rady go zabić. Nie jego. W zasadzie został mi tylko on.
Ale Angel na pewno pójdzie na policję. Skończę na krześle elektrycznym.
-Co Ty, cholera, robisz?-Zapytał, podchodząc do mnie.
-Co..?
-Ktoś Cię widział?
Pokręciłem głową, wciąż w szoku.
-Masz.-Wyciągnął z kieszeni składany nóż i wręczył mi go.-Gdyby ktoś się tu kręcił, wiesz co robić. Zaraz wrócę.-Dodał pospiesznie i odszedł.
Co tu się stało?
Nie zareagował jakby się mnie bał... W dodatku wyglądał jakby przywykł do tych widoków, a przecież widział jak morduję jakiegoś niewinnego człowieka!
Może poszedł na policję i wróci tu w asyście funkcjonariuszy? Tylko po co wtedy dawałby mi nóż do obrony? Dla niepoznaki?
Myśli kłębiły się w mojej obolałej głowie, a mówiący Facilier nie ułatwiał mi sprawy.
-Co jeśli poszedł na Ciebie donieść?-Zapytał, podsycając moje obawy.
Moje oczy zrobiły się czerwone, z czego oczywiście nie zdawałem sobie sprawy.
-Idź za nim, poderżnij mu gardło i ukryj jego ciało, podobnie jak jego.-Mówił, wskazując na zwłoki, na których wciąż siedziałem.
-Nie...
-Zabij go. Wiem że tego chcesz.
-Chciałem. Ale teraz nie chcę, wiesz o tym...
-Otwórz oczy, Alastorze. Wróci tu z policją, a wtedy oboje skończymy na dole.
-Nie zabiję go, zrozum.-Powiedziałem, ściskając nóż.-Daj mi teraz spokój...
Facilier zniknął, a moje oczy wróciły do swojego stanu.
W dalszym ciągu czekałem na Anthony'ego z policją.

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz