73-Dawno nie zabijałem.

160 28 6
                                    

ANGEL:
-Usiądź.-Powiedziałem gdy weszliśmy do domu i zamknąłem drzwi.
Spiker posłusznie usiadł na kanapie, dalej obejmując się rękami i nic nie mówiąc.
Wyciągnąłem szybko jakąś miskę i nalałem tam ciepłej wody.
Wziąłem szmatkę i usiadłem obok Mężczyzny.
Delikatnie zamoczyłem materiał i zacząłem obmywać mu skórę.
Wiem że im zimniejsza woda tym lepsza, ale uznałem że Alastorowi wystarczy już dzisiaj nieprzyjemnych odczuć.
Zmywałem z niego krew w ciszy, czasami obracając jego głowę.
W końcu krew była prawie zmyta, aż zobaczyłem że w jednym miejscu na czole nie chce zejść więc potarłem mocniej, a Kreol syknął. To musiała być rana.
-Przepraszam. Co Ci się stało? Ten typ Cię zaatakował?
-Wpadłem na drzewo.-Powiedział cicho, nie patrząc na mnie.
-Boli Cię głowa?
Milczał.
Odłożyłem miskę z zakrwawioną wodą na podłogę razem ze szmatką i położyłem mu dłoń na kolanie.
-Al...
W końcu na mnie spojrzał, a w jego oczach ciągle stały łzy.
Widząc go takiego zrobiło mi się go naprawdę szkoda.
-Skarbie...
-Dlaczego mi pomogłeś?-Zapytał.-Dlaczego nie wróciłeś wtedy z policją?
-Bo Cię lubię. A przyjaciół się nie zdradza.
Patrzył się na mnie, jakby w to niedowierzał.
-Nie boisz się mnie?
-Po tym co dla mnie zrobiłeś Ty się jeszcze pytasz?
Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Już wyciągnąłem rękę żeby położyć mu dłoń na policzku, ale się powstrzymałem.
To nie był dobry moment. On stracił mamę.
-Mógłbym Ci pomagać?-Zapytałem.
-W czym? W zabijaniu?-Zdziwił się.
-Tak. Chociaż raz. Dawno tego nie robiłem.
-Dawno..?
Zmieszałem się.
-Połóż się, Al.-Wstałem i wziąłem miskę żeby ją umyć.-To był trudny dzień.

|RADIODUST| Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz