1.1

670 45 16
                                    

Ożywione wspomnienia

      Była noc. Przeraźliwie ciemna noc. Krople deszczu spływały powoli po szybach. Małe dziecko siedziało przed jednym z okien i obserwowało szalejącą na zewnątrz burzę.

     Na stole stała niewielka świeczka rzucająca nikły blask na pomieszczenie. Co jakiś czas dało się usłyszeć głośne i przeraźliwe skrzypienie i zgrzytanie. Przeraźliwe nie tylko dla małego dziecka, ale i dla dorosłej osoby.

      Chłopiec jednak niezmiennie siedział ze spokojem wymalowanym na twarzy. Jednak oprócz spokoju było na niej coś jeszcze. Smutek. Smutek tak wielki, że żadną miarą nie dało rady go zmierzyć. Dziecko co chwila odrywało wzrok od wyścigów kropli deszczu spływających po szybach i spoglądał na ramkę trzymaną przez niego w rękach.

      — Teddy... — Zza pleców dobiegł go ciepły, kobiecy głos. Andromeda przykryła wnuka kocem i usiadła obok niego na ziemi. — Oni już nie wrócą.

      Kobieta pogłaskała chłopca po głowie i odgarnęła mu włosy z czoła, patrząc na fotografię przedstawiającą dwójkę uśmiechniętych czarodziejów. Remus obejmował Nimfadorę trzymającą w ramionach małe zawiniątko. Byli tacy szczęśliwi. Nie do pomyślenia, że już ich nie ma...

      — Tęsknię za nimi, babciu — oznajmił cicho, opierając się o kobietę.

      — Ja też, Teddy — zaczęła — i oni na pewno za nami też.

      — Na stówę? — spytał, spoglądając na swoją ukochaną babcię i jednocześnie jedyną rodzinę jaka mu została.

      — Na stówę, kochanie. Na stówę.

***
Miało być Remdora, a wyszło jak zazwyczaj. :p
Jak Wam się podoba? Nadal przyjmuję zamówienia, po wiecej informacji odsyłam Was do poprzedniego rozdziału. :3
IceFury

Z poważaniem,
Ciachomik

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz