86

220 29 0
                                    

      – O co ci, kurwa, chodzi?!

      Kłócili się. Krzyczeli na siebie. Tupali nogami o drewnianą podłogę. Uderzali pięściami w marmurowe blaty. Mierzyli się rozzłoszczonymi – przepełnionymi bólem i miłością – spojrzeniami. Wbijali paznokcie w swoje dłonie. Zaciskali zęby i zagryzali wargi.

      Po tym jednym wykrzyczanym przez Hermionę zdaniu w kuchni zapadła cisza. Draco wciąż patrzył w jej stronę, jednak wzrokiem nieobecnym. W pewnym momencie osunął się po prostu na krzesło, jakby ramiona, którymi podpierał się na blacie, zgięły się w pół, a ich mięśnie odmówiły współpracy. Nachylił się, a jego barki zaczęły drżeć. Szatynka obserwowała to wszystko z niemym zdziwieniem na twarzy.

      Co kurwa?

      Odetchnęła w duchu i okrążyła wyspę kuchenną, by znaleźć się przy mężu. Położyła dłoń na jego drżących z emocji plecach, na co tylko się wzdrygnął. Oddychał szybciej i ciężej niż zazwyczaj.

      Dlaczego on płacze, do cholery?

      – Kochanie... – zagadnęła, głaszcząc jego plecy.

      Poczuła i zobaczyła, jak wziął głęboki wdech.

      – Zawsze zamykałem się w swoim pokoju, gdy moja matka krzyczała na ojca. – Dobrze, że nie mamy dzieci. – Dawałem w żyłę i udawałem, że mnie nie ma. – Och, bardzo dobrze. – Obiecałem sobie, że nigdy nie będę taki jak oni.

      Wyprostował się i zwrócił w stronę kobiety. Łzy torowały sobie drogę przez jego nieogolone policzki. Hermiona przechyliła lekko głowę i złapała jego dłonie w czułym geście.

      – Nie jesteś taki.

      Prychnął tylko na te słowa.

      – Zamykałem oczy i modliłem się do Merlina o normalną rodzinę. – Ściskał dłonie kobiety, pocierając je delikatnie. – Ale byłem jeszcze dzieciakiem. Teraz widzę to wszystko. – Przyciągnął szatynkę bliżej i wtulił się w jej brzuch, ramionami oplatając jej talię. – Widzę, że jesteśmy tacy sami jak oni.

***
jak Wam się podoba?
u góry piosenka-inspiracja :)
zachęcam do składania zamówień!

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz