2.2.2

472 33 6
                                    

Naiwny marzyciel

      Każdego dnia wiem, że wpadniesz mi do głowy choć raz. Nic na to nie poradzę, tak zwyczajnie dziejesz się.

      Harry odgarnął swoje włosy z czoła, wzdychając przy tym ciężko. Siedział na podłodze w namiocie powiększonym zaklęciem przez pannę Granger i próbował odgonić od siebie te najgorsze wizje, te, w których zaprzątający jego myśli arystokrata zostaje zabity przez własnego ojca lub Voldemorta.

      — Harry... — Chłopak poczuł na swoim ramieniu dłoń przyjaciółki, więc odwrócił głowę w jej stronę, uśmiechając się niemrawo. — Ej, będzie dobrze... on, Malfoy, będzie żył... Musisz w to uwierzyć.

      Hermiona siedziała obok niego i trzymała go mocno za rękę.

      — I co mi po tym, że będzie żył? — spytał retorycznie i odwrócił wzrok, wiedząc jak bardzo samolubnie musiała brzmieć jego wypowiedź. — Spójrz tylko na mnie, jak z kilku wykradzionych od niego słów zbudowałem zdania i wkleiłem je w swój film. A on nigdy nie odpowiedział na żaden z moich listów. Nawet na ten ostatni...

      — Tego nie przeskoczysz — przerwała mu, patrząc na jego posmutniałą twarz. — Jeśli nie będzie chciał opuścić ich szeregów, nie zrobi tego.

      I tak niewiele dałeś mi, prawie nic. I znów naiwnym marzycielem stałem się.*

      — Hermiona — zagaił po dłuższej chwili milczenia — dlaczego ja go kocham?

*"Naiwny Marzyciel", Ania Dąbrowska

***
lubie_mleko, w sumie to wyszło nawet okay, mimo że takie krótkie. :p
Muszę się zabrać za pisanie jakiejś miniaturki na 10 tysięcy...

Z poważaniem,
Ciachomik

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz