90

239 31 8
                                    

      Podniesione głosy odbijały się od ścian. Krzyk gonił krzyk.

      Malfoy podniósł gwałtownie rękę i spoliczkował z całej siły kobietę kulącą się przed nim.

      W płucach zabrakło jej powietrza ze zdumienia, by wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.

      Puścił jej ramię, które do tej pory mocno ściskał. Odsunęła się chwiejnie. Kręciło jej się w głowie. Miała ciemno przed oczami, a pulsujący ból rozrywał jej twarz. W pewnym momencie natrafiła na coś nogą i potknęła się. Runęła do tyłu. Uderzyła głową o kant stołu, po czym całym ciałem o twarde kafle.

      Draco oprzytomniał dopiero, gdy zobaczył tworzącą się wokół głowy Hermiony kałużę krwi. Do tej pory ogarnięty szałem, patrzył na to wszystko ze złością. Oddech przyspieszył mu momentalnie. Upadł na kolana. Nie wiedział, co zrobić z rękoma. W pierwszym odruchu zaczął szukać różdżki, a gdy znalazł ją w kieszeni złamaną na pół, zaklął głośno.

      Nie miał pojęcia, co zrobić. Wzrokiem biegał między głową szatynki, a jej bezwładnym ciałem. Nawet nie zdał sobie sprawy, kiedy złapał ją za rękę i cały zaczął się trzęść, kiwając się w przód i w tył.

      – Kochanie – powtarzał drżącym głosem – nie umieraj. Musisz żyć. – Gładził jej zimne dłonie, patrząc jak krwi na podłodze przybywa. – Kochanie...

***
nie ukrywam, jestem wzruszona numerem widniejącym nad tym rozdziałem.

p o w o l i  zbliżamy się do  k o ń c a

chcielibyście drugą część?

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz