93

192 40 7
                                    

      – Co ty w niej widzisz, stary? – Blaise podążał wzrokiem za dziewczyną przemieszczającą się sprawnie między uczniami wzdłuż stołów w Wielkiej Sali. Długie, lekko kręcone włosy o niezbyt oryginalnym odcieniu brązowego podskakiwały jej na ramionach, będąc w takim samym nieładzie jak zwykle. Jej twarz pokrywały piegi, jednak nie były zbyt wyraźne. Z daleka można by pomyśleć, że miała brudną buzię. Według Zabiniego najbardziej warte uwagi były jej oczy. Wyglądały zupełnie jak dwie topiące się kostki mlecznej czekolady otoczone wachlarzem długich, ciemnych rzęs. Jej usta układały się w sympatyczny uśmiech. Nie za duże, ale też nie za wąskie. Miały całkiem ładny kolor. Taki malinowy. Nie wzbudzała w nim jednak większego zainteresowania. – Granger jest taka przeciętna. Wiesz, bez szału...

      Draco uśmiechnął się nieznacznie sam do siebie i odwrócił wzrok. Teraz i on przyglądał się Gryfonce, podczas gdy spożywała posiłek. Jego spojrzenie było jednak zupełnie różne od tego, którym obdarzył ją przyjaciel Malfoya. Było pełne zamiłowania i satysfakcji.

      – Co ja w niej widzę? – powtórzył zamyślony arystokrata, opierając się łokciami o blat. Zawahał się przez chwilę, nie mogąc oderwać wzroku od dziewczyny. – Gdybym ci powiedział, też byś się zakochał.

***
nie ponoszę odpowiedzialności za ataki wywołane słodkością malfoya w tym rozdziale.
jak Wam się podoba?
besos

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz