3.6

409 26 0
                                    

      Siedzę na miękkiej kanapie stojącej naprzeciwko kominka, w którym — na przekór wszystkiemu — iskry podskakują wesoło. Jedynym źródłem światła jest właśnie żywo płonący ogień. Opieram się plecami o poduszki. W trzęsących się dłoniach obracam do połowy pełny kieliszek czerwonego wina. Mrugam szybko i gwałtownie, nie chcąc dać ujścia piekącym łzom.
     
       Z moich ust wydobywa się stłumiony jęk, a kieliszek wyoada mi z rąk i roztrzaskuje się na kafelkach. Cała jego zawartość rozpływa sję między odłamkami szkła.
     
      Podrywam się gwałtownie z kanapy. Po moich policzkach w końcu spływają gorzkie łzy. Zanoszę się szlochem, podcjodząc do komody. Biorę do ręki pierwszą z brzegu ramkę. Głaszczę delikatnie zdjęcie uśmiechniętego blondyna, po czym, zacisnąwszy szczękę, rzucam nim z impetem o ziemię. Robię tak samo z każdym kolejnym, coraz krócej rozczulając się nad ramkami. A gdy nie ma ich już więcej, osuwam się na podłogę i chowam głowę w ramionach opartych o podwinięte kolana. Zanoszę się płaczem, tak głośnym i przeraźliwym, że zdawać by się mogło, iż nikt nigdy mocniej nie płakał.
     
      — Draco... — jeczę przez łzy. — To sen...

***
Mel666a
 

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz