74

228 27 5
                                    

      – Nie widzę jej w każdym oknie, przez które patrzę – oznajmił, wpatrując się gdzieś daleko przed siebie nieobecnym wzrokiem. W dłoni obracał złoty pierścionek z drobnym diamentem umocowanym pośród delikatnych zdobień. – Nie tęsknię za nią aż tak bardzo, gdy jestem czymś zajęty.

      Mężczyzna za barem słuchał jego słów jednym uchem, wycierając jednocześnie niedomyte szklanki ścierką, która zdawała się przeżyć zbyt wiele.

      – Na pewno się pan nie napije?
Blondyn pokręcił tylko głową w prawo i w lewo. I w prawo, i w lewo.
– Nie byliśmy sobie przeznaczeni – uznał, kontynuując swój wywód. – To w zasadzie prawie nie boli. – Prawą dłonią przetarł zmęczoną twarz i potarł brodę pokrytą kilkudniowym zarostem. – Dobra, wcale nie. Kłamałem.

      Barman zmarszczył brwi i zatrzymał wzrok na kliencie kilka sekund dłużej niż wcześniej. Nalał do kieliszka ciemnego płynu w kolorze łudząco przypominającym bursztyn i postawił przed blondynem.

      – Na koszt firmy – zachęcił go, przysuwając whisky bliżej.

      Malfoy pokręcił gwałtownie głową, jakby odpędzając alkohol, po czym chwycił szklaneczkę w dłoń i wypił jej zawartość.

      – Właściwie robiłem już wiele niewłaściwych rzeczy – stwierdził, przekrzywiając głowę tak, że niemal dotknął uchem ramienia. – Gorszych niż to. – Wskazał brodą na pusty kieliszek. – Byłem taki samotny. Przespałem się nawet z inną. Nie mogę już sobie przypomnieć jak miała na imię.

      Oparł łokcie o blat, wciąż bawiąc się pierścionkiem.

      – Nic mi to nie dało, wiesz? Nic mi jej nie zastąpi.

      Wtedy też na dłuższy czas zapadła cisza. Oczywiście nie tak do końca, bo w barze byli też inni ludzie, których obsługiwał barman. Cisza była między nimi. Jakby skrywała w sobie wielką tajemnicę.

      – Co tak właściwie, jeśli mogę spytać, się z nią stało?

      Draco podniósł nagle głowę, jakby mężczyzna wyrwał go z głębokiego snu. Spojrzał na niego z pytającym wyrazem twarzy, jakby nie miał pojęcia, o co może mu chodzić. Na moment nawet sam barman zwątpił w rzeczywistość rozmowy, którą niedawno odbyli.

      – Ach, Hermiona? – odparł, uśmiechając się smutno. Jego spojrzenie wciąż było nieobecne. Tak, jakby był w barze tylko ciałem. – Nie żyje. – Uniósł pierścionek na wysokość swojej twarzy, przyglądając mu się ze smutkiem w oczach i wstał z krzesła. – Nie zdążyłem.

***
Empty Space, James Arthur
gdy tylko usłyszałam tę piosenkę i obejrzałam teledysk, wiedziałam, że będzie nowy rozdział :)

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz