101

195 32 4
                                    

      — Hermiona!

      Dziewczyna nie zareagowała, więc gdy tylko Blaise znalazł się przy barze, złapał ją delikatnie za ramię, by zwrócić jej uwagę. W końcu spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem, unosząc brwi.

      — Co? Ja? — spytała, prawie wywracając przy tym łokciem kieliszki stojące na blacie baru. W klubie było bardzo głośno. Ledwo słyszała własne myśli stłumione alkoholem. — Ja... Ja?

      — Tak, ty, kochana — odparł zmartwiony jej stanem. Miał jednak nadzieję, że Gryfonka nawet będąc wstawioną, będzie wiedziała, co zrobić. — Draco chyba się czegoś naćpał.

      — Kto?! — krzyknęła, nie słysząc słów przyjaciela. Zdawało jej się, że wlatywały do jednego ucha, a zaraz wylatywały drugim. — A! Malfoy? — Zabini skinął energicznie głową, opierając się o krzesło. — Spoko.

      Spoko?! Ślizgon nie wierzył w to, co słyszał. Gdzie się podziała Pani Naczelna Nadęta?

      — Och, kochani...

      Jak na zawołanie między nimi pojawił się przedmiot ich rozmowy. O ile można było tak tę wymianę zdań nazwać.

      — O wilku mowa — stwierdził czarnoskóry mężczyzna, chwytając arystokratę pod ramię, by się nie przewrócił. — Jak tam, Draco?

      Blondyn rozejrzał się i zatrzymał wzrok na pannie Granger, uśmiechając się. Po chwili jednak zwrócił się w stronę przyjaciela ze zmarkotniałą miną.

      — Ach, wiesz — zaczął, zataczając się. — Po staremu. Życie mnie mnie.*

    

***
są tu jacyś gimnazjaliści?
jak Wam poszło?

*odrobinę przekształcony cytat z fraszki Jana Izydora Sztaudyngera

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz