107

170 32 0
                                    

- Hermiona jest Gryfonką - stwierdził Harry z zadziornym uśmiechem na twarzy - i nic tego nie zmieni.

Malfoy prychnął tylko w odpowiedzi i oparł się o swoją miotłę - najnowszy i najdroższy model, który miał się pojawić w sklepach dopiero za miesiąc.

- Myślisz, że Granger nie będzie kibicowała swojemu chłopakowi? - spytał z politowaniem, unosząc nieznacznie brwi.

Brunet zmrużył oczy, taksując ostrym wzrokiem bladą, pełną pewności twarz.

- Możesz sobie pomarzyć.

Między zawodnikami zapadła cisza, choć dookoła wciąż było głośno. Radosne i podekscytowane okrzyki docierały do namiotów aż z trybun przepełnionych uczniami wszystkich czterech domów Hogwartu. Potter zaciskał prawą pięść ze złości. Że też przyszło mu rywalizować z takim palantem. Przeciwnicy mierzyli się chłodnymi spojrzeniami, trzymając mocno trzonki swoich mioteł. Zapewne obaj wyobrażali sobie, że to gardło tego drugiego.

- Dzień dobry, panowie!

Z transu, w który wpadli, wyrwał ich głos młodej szatynki, która energicznym krokiem weszła właśnie do namiotu.

- Co to ma być, do cholery?! - spytali jednocześnie.

Stali jak wryci. Spoglądali w szoku to na siebie, to na Hermionę.

- No co? - roześmiała się i podeszła bliżej. Szybko ucałowała policzek Dracona i przytuliła Harry'ego z szerokim uśmiechem. - Powodzenia na meczu!

I wyszła. Tak po prostu.

- To jest jakiś żart?

Kapitan drużyny Gryfonów podrapał się po głowie, a jego miotła upadła na ziemię. Nastolatkowie patrzyli przed siebie w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała panna Granger.

- Dom Salazara został zhańbiony... - westchnął ciężko blondyn, przed oczami wciąż mając czerwono-zielony szalik, owinięty wokół szyi jego dziewczyny.

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz