23

629 65 10
                                    

      — Mamo! — Dwie blondwłose dziewczynki podskakiwały na łóżkach, przekrzykując się nawzajem. — Opowiesz nam coś na dobranoc?

      Hermiona usiadła w dużym fotelu stojącym na środku pokoju i spojrzała na twarze swoich córek.

      — Jasne. O czym dzisiaj wam opowiedzieć? — spytała, przykrywając się grubym, wełnianym pledem o pudrowo-różowym kolorze.

      — O tobie i o tatusiu! — odpowiedziały chórem i uśmiechnęły się szeroko. Mimo że różnica wieku była między nimi dość spora, wyglądały jak dwie krople wody.

      — Znowu? — jęknęła zrezygnowana. Obie zgodnie pokiwały głowami, a z ich buzi nie schodziły uśmiechy. — No dobrze... — Dziewczynki pisnęły uradowane na słowa mamy. — Kiedyś bardzo się z tatusiem nie lubiliśmy, ale tak bardzo, bardzo.

      — O nie... — szepnęła jedna z nich. Za każdym razem obie przeżywały tą historię tak samo, mimo że słyszały ją już tak wiele razy.

      — Dopiero po wojnie nasze relacje się polepszyły. Zauważyłam, że wasz tata się na mnie często patrzył, był dla mnie milszy, aż pewnego razu do mnie podszedł. — Rose, młodsza z sióstr, westchnęła cicho, uważnie przysłuchując się historii. — Widziałam jak długo się zastanawiał i wahał, zanim to zrobił. A gdy już podszedł, strasznie się jąkał. Wydało mi się to wtedy strasznie urocze.

      — Ooo...

      — Zaprosił mnie do Hogsmeade. Nie wiedziałam czy się zgodzić, bo było to niedługo po tym jak zerwałam z wujkiem Ronaldem.

       — I co? Zgodziłaś się? — pytała raz jedna, raz druga. Tyle razy słyszały tę historię, a dalej się tak ekscytują, myślała Hermiona, czekając aż się uspokoją.

      — Tak, zgodziłam się — odparła, patrząc jak obie piszczą z radości. — Później spotykaliśmy się jeszcze wiele razy, aż wasz tata spytał mnie czy zostanę jego dziewczyną, a rok później poprosił mnie o rękę.

      — Ale fajnie... Emily, myślisz, że ja też będę miała kiedyś takiego fajnego męża? — spytała Rose, tuląc się do swojej siostry.

      — Na pewno będzie fajny, ale nie fajniejszy niż tata.

***

      — Taaaatoooo!

      — Co tam, dziewczyny? — spytał Draco, wchodząc do pokoju, w którym koloru różowego było tak dużo, że aż raził w oczy.

      — Opowiesz nam coś na dobranoc?

      — Dla moich księżniczek wszystko — oznajmił i usiadł na fotelu. — Czego chcecie posłuchać?

      Blondynki spojrzały na siebie znacząco i uśmiechnęły się szeroko.

      — O tobie i o mamusi — powiedziały zgodnie, wywołując tym samym westchnięcie ojca.

      — No dobrze... — Emily i Rose pisnęły z radości i usadowiły się wygodniej na łóżku. — Kiedyś, gdy jeszcze chodziłem do Hogwartu, nie znosiłem waszej mamy. Była okropna. Przemądrzała, paskudna i wstrętna. Strasznie przypominała mi starą panią Pince, bibliotekarkę. — Dziewczynki zachichotały. — Jednak po wojnie Hermiona doprowadziła się do względnego porządku i chyba wreszcie zaczęła używać Ulizanny. Patrzyłem na nią czasami, żeby sprawdzić czy aby na pewno nie mam omamów i jej włosy znowu nie wyglądają jak gniazdo.

      — Jak gniazdo? — zaśmiała się Rose.

      — Tak, kochanie. Cieszcie się, że więcej cech odziedziczyłyście po mnie, bo też byście tak wyglądały — odparł, uśmiechając się do córki. — Aż pewnego razu pomyślałem sobie: "yolo, co mi szkodzi". I podszedłem do mamy z chęcią zaproszenia jej na randkę. Pech chciał, że miałem akurat czkawkę, więc brzmiałem trochę jakbym się jąkał. Na szczęście się zgodziła, a później poszło już z górki. Zostaliśmy parą, później poprosiłem mamę o rękę i zostaliśmy małżeństwem. Koniec...

      — Jak gniazdo, powiadasz?

      Mężczyzna zamarł na chwilę, słysząc delikatny, kobiecy głos zza swoich pleców. Powoli obrócił się w stronę drzwi i z trudem przełknął ślinę. Hermiona opierała się o framugę drzwi z rękoma założonymi na piersiach i przyglądała mu się uważnie.

      — Kochanie — zaczął — to tak... dla żartu. No wiesz...

      — Żebym ja ci nie powiedziała, gdzie ty masz żart, tleniona fretko.

***
W sumie to niezbyt mi się podoba :p, ale nie mogłam żyć z myślą, że będziecie czekać aż tak długo na kolejne drabble, więc wyszło coś takiego. Może być?

Z poważaniem,
Ciachomik

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz