Odkąd tylko pamiętał, był przyzywczajony do tego, że każda jego zachcianka zostawała niemalże natychmiast spełniana. Zawsze dostawał to, czego chciał. Bez wyjątku. Nowa miotła? Nowy strój do Quidditcha? Pies? Kucyk? Zapewne, uparłszy się wystarczająco, ojciec dla świętego spokoju kupiłby mu nawet Koreę Północną, gdyby akurat to sobie wymyślił. Nigdy nie dopuszczał do siebie słów sprzeciwu. Ba, nawet na myśl by mu to nie przyszło! Dlatego też, gdy po wojnie matka odmówiła mu tego, czego pragnął najbardziej na świecie, wpierw ogarnęło go wielkie zdumienie, a dopiero później wściekłość.
– Hermiona Granger nie jest dla ciebie, synu – powiedziała mu wtedy Narcyza.
Rzecz jasna, nie zamierzał się jej słuchać w tej kwestii.
Jednak dopiero teraz, kilka lat później, zrozumiał. Wynagrodzenie komuś krzywd i lat cierpień wydawało mu się znacznie prostsze. Nie spodziewał się, że stare rany, dawno zabliźnione, mogą otworzyć się na nowo, sprawiając wiele bólu. Odwzajemnienie czyichś uczuć nie mogło przecież być aż tak trudne. Tak myślał. Możliwe, że zdawał sobie sprawę z rzeczywistości znacznie wcześniej. Przez lata jednak udało mu się wypracować umiejętność odpychania od siebie prawdy i zastępywania jej dogodną wizją.
Dopiero teraz, gdy usłyszał tak z kształtnych, malinowych ust, o których marzył przed snem i stojąc przy drzwiach kościoła w Dolinie Gryfów, obserwował z daleka jej promienny uśmiech, zrozumiał.
Hermiona Granger-Weasley nie była dla niego.
***
jak jutro rano to przeczytam to pewnie złapię się za głowę, ale naprawdę nie wiem czy istnieje takie słowo jak "uparłszy"
CZYTASZ
Sztuka konwersacji
Fanfiction"Czuł się, jakby mówił do ściany. A mówił do drzwi" Zbiór śmiesznych i żartobliwych - czasami sprośnych - ale i nadzwyczaj często smutnych i wzruszających, krótkich opowiadań o tematyce uniwersum Harry'ego Pottera. Głównie Dramione, ale i wiele, wie...