64

241 23 1
                                    

      Hermiona Granger zmarła zaledwie cztery dni temu. Wiadomość o jej śmierci wstrząsnęła nie tylko rodziną i przyjaciółmi, ale także całym światem magicznym. W końcu młoda czarownica miała przed sobą całe życie i świetlaną karierę z kochającym mężem u boku.

      Brunetka weszła do domu i oddała długi, czarny płaszcz skrzatowi, który od razu po jej przybyciu pojawił się w przedpokoju ogromnej posiadłości Malfoy Manor.

      — Kochanie? — zawołała, ruszając w głąb domu. Na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech, a pod nosem nuciła jakąś piosenkę. Śmierć przyjaciółki Pottera nie obeszła jej aż tak jak pozostałych. Nigdy nie pozostawały w dobrych stosunkach. — Co się stało, skarbie?

      Gdy przekroczyła próg sypialni, ujrzała siedzącego w fotelu męża ze zbolałym wyrazem twarzy.

      — Merlinie... — zaszlochał — straciłem miłość mojego życia...

      — Draco, jestem tu przecież.

      Przykryła jego bladą rękę swoją drobną dłonią i zmarszczyła czoło skonsternowana.

      — Nie chodzi mi o ciebie — powiedział zrezygnowany i schował twarz w dłoniach, zanosząc się cichym płaczem.

      — Ach, tak — szepnęła, potrząsając głową i wstała z kolan. Otrzepała dłońmi sukienkę, po czym obróciła się w stronę drzwi. Stała tak jeszcze przez chwilę, nim zdecydowała się opuścić ich pokój, dom i całe wspólne życie.

***
znowu długo mnie nie było, ale z satysfakcją mogę stwierdzić, że to były udane wakacje. :)

     

Sztuka konwersacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz