Docierając na miejsce, zastanawiałem się nad tym czy jednak nie zawrócić i odwołać to spotkanie. Po dzisiejszym koszmarze moja kondycja psychiczna i fizyczna była w bardzo kiepskim stanie. Sam również nie czułem się ani dobrze, ani tym bardziej na siłach, by udawać. Sytuacji nie polepszał fakt, że od śniadania czułem mdłości.
Nagle poczułem jak ktoś mnie zatrzymuje, obejmuje od tyły i całuje w policzek. Wystraszyłem się tego. Natychmiastowo, z cichym piskiem, odskoczyłem i od razu spojrzałem na swojego napastnika. Przy tym moja ręka automatycznie przyczepiła się do przerażonego serca. Okazał się to Suigetsu. Wydawał się zdziwiony moją reakcję. Odetchnąłem głośno i burknąłem.
- Nie strasz mnie tak. Wystraszyłem się nie na żarty.
- Przepraszam, lisku. - zaśmiał się i mnie objął w pasie. - Nie chciałem cię przestraszyć, tylko sprawić ci miłą niespodziankę. No cóż... Skoro jesteś, to chodźmy. Mam dziś świetny plan. Na końcu załatwimy sprawę tego chłopaka. Nie chcę, byś tym się zadręczał na naszej drugiej randce. Jako pierwsze w naszych planach jest muzeum malarstwa, a następnie rezerwat fauny i flory. Nie wiedziałem co byś konkretnie chciał, więc wybrał te dwa muzea. Mam nadzieję, że trafiłem z upodobaniami?
- Może być ciekawie. - mruknąłem.
- Dobrze się czujesz? - spytał trochę zmartwiony.
- Tak, tylko trochę mi niedobrze.
- W takim razie powinieneś zostać w domu.
- Chciałem przyjść. A poza tym może mi przejdzie. W końcu mam miłe towarzystwo. - powiedziałem, siląc się na lekki uśmiechem.
- No dobrze. W takim razie chodźmy. - sam się do mnie uśmiechnął.
Tak jak powiedział, poszliśmy do malarskiego muzeum. Zwiedzanie zajęło nam dwie godziny. Nie było tak źle i to tylko ze względu na to, że bylem za bardzo zafascyniwany, by się nim przejmować. Pytał się jeszcze kilka razy czy na pewno dobrze się czuję, ale odpowiadałem, że tak. Jednak po którymś razie przyznałem, że nie najlepiej, lecz chcę skończyć zwiedzanie. Zanim wyszliśmy z budynku muzealnego skoczyłem do łazienki. Po załatwieniu swojej sprawy, rozdzwonił się mój telefon. Bez namysłu go odebrałem, gdyż dzwonił mój Sasuke.
- O co chodzi? - spytałem od razu.
- Przepraszam, Naruto. Coś nie wypaliło i nie ma mnie w domu. Możesz coś wymyślić, byście nie przychodzili?
- Nie da rady wymyślić niczego innego? - spytałem tylko powoli.
- Niestety nie. Bardzo cię przepraszam, Naruto. Pewnie cię zawiodłem.
- No i co ja mam teraz zrobić? Przecież jestem z nim.
- Powiedz, że się źle czujesz.
- Z tym akurat nie będzie problemu. Zaraz i tak się zrzygam.
- Dobrze. I jeszcze raz cię przepraszam. Nie chciałem cię zawieść. Chciałem to już skończyć.
- No dobrze. O nic się nie martw. Dam sobie jakoś radę.
- Cieszę się. Muszę kończyć. Cześć.
- Mhm... Cześć.
Rozłączyłem się i schowawszy telefon, wyszedłem z łazienki. Zaraz po tym chłopak złapał mnie za dłoń i poprowadził za sobą. Gdy przechodziliśmy przez park, naprawdę poczułem się kiepsko przez mieszaninę zapachów docierających z ulicy. Śniedanie zaczęło podchodzić mi do gardła. Szybko wyrwałem mu rękę z uścisku i pognałem do najbliższego kosza. Zaraz, po dotarciu do niego, zawartość mojego żołądka opuściła mój organizm. Naprawdę źle się czułem. Było mi strasznie niedobrze, a ten chłopak już całkowicie zniszczył mój dzisiejszy układ odpornościowy.
YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...