103

924 60 143
                                    

Moja druga pobudka była już o wiele spokojniejsza i przyjemniejsza. Przed sobą zobaczyłem jego twarz. Uśmiechnąłem się na ten widok i dotknąłem dłonią jego policzek. Zaraz odwrócił swoją twarz i ucałował moją dłoń. Zaskoczył mnie tym ruchem, aczkolwiek to też sprawiło mi przyjemność. Otworzył oczy i obdarzył mnie swoim pięknym uśmiechem. Zatonąłem w jego spojrzeniu; zbliżyłem się do niego, by go pocałować. Tak wspaniale się budzić przy nim. Po chwili tylko się w niego wtuliłem, a on mnie objął. To wystarczyło, bym poczuł się tym zadowolony. Dostałem buziaka w czoło i usłyszałem jego głos.

– Kocham cię.

– Ja ciebie też.

– Wstajemy? – zapytał, spoglądając na mnie.

– Jeszcze nie. – poprosiłem. – Tak jest mi dobrze.

– Wiesz, że dzisiaj wracamy?

– Mhm...

– Wydaje mi się, że niekoniecznie chcesz wracać.

– Pośpijmy jeszcze trochę. – mocniej się w niego wtuliłem. – Tak jest naprawdę wspaniale.

– Wiesz chociaż która jest godzina?

– Nie i wcale mnie to nie interesuje. Chcę tu po prostu zostać. Przynajmniej teraz. – zaraz też zaburczało mi w brzuchu.

– Odpuścisz sobie śniadanie?

– Może ten jeden raz. – mruknąłem i go pocałowałem. – Śpijmy, proszę.

– Nie możesz opuszczać posiłków.

– Wiem, ale naprawdę chcę tu zostać.

– Naruto, musisz jeść. Przecież sporo schudłeś.

– Ale szybko to nadrabiam.

– Chyba nie zamierzasz się ze mną kłócić?

– Zamierzam tu zostać jeszcze przez najbliższą godzinę.

– Kotku...

– Wiem, Sasuke, ale tu naprawdę jest dobrze. Chyba mi nie powiesz, że tobie się tak nie podoba?

– Nie podpuszczaj mnie.

– Czyli mam rację. Więc zostańmy tutaj. – dałem mu całusa w szyję.

– Naruto, posłuchaj mnie, dobrze?

– Powiedz mi najpierw która godzina, to może się zastanowię.

– Jesteś niemożliwy. – zaraz sięgnął ręką po swoją komórkę. – Jest już prawie dziesiąta.

– W takim razie daj mi jeszcze z godzinkę.

– Mamy wyjeżdżać popołudniu.

– No to mamy jeszcze minimum dwie godziny. Wykorzystajmy ten czas na sen.

– Pośpisz sobie w aucie.

– Nie będzie mi tam tak miło jak tutaj. – burknąłem niezadowolony.

– Kotku, nie kłóć się ze mną.

– No dobra. – puściłem go i się odwróciłem. – Jak tak bardzo chcesz, to idź. Ale ja zostaję. – nakryłem się kołdrą, dodając. – Nie mam zamiaru się stąd ruszyć przez najbliższą godzinę.

– Jesteś tego pewny?

– Mhm... Dobranoc.

– A jeśli to ja cię stąd zabiorę?

– Nie zabierzesz. – mruknąłem. – Nie mam zamiaru opuszczać łóżka.

– Jeszcze zobaczymy.

Ponad problemWhere stories live. Discover now