Nałożyłem na twarz uśmiech. Niech inni sądzą, że jest okej. Przywitałem się z chłopakami, po czym poszliśmy na pierwszą lekcję. Dziś byłem wyciszony. Nie dam się wyprowadzić z tego stanu. Sam przejdzie. Chcę trochę się oderwać od mojej szarej rzeczywistości. Na lekcjach siedziałem cicho i się nie odzywałem. Gdy chłopaki coś mówili, tylko potakiwałem. Nie chciałem niczego więcej.
Przed ostatnią lekcją, gdy poszliśmy na murek, ktoś trzepnął mnie w głowę. Spojrzałem na nich i obojętnie spytałem.
- O co chodzi?
- Czy ty nas w ogóle słuchasz? – oburzył się Inuzuka.
- Tak, chyba, nie. – odparłem.
- Mów, co ci jest? Wczoraj było jeszcze w porządku. – rozkazał mi szatyn.
- Wczoraj po prostu drań mnie wkurzył i musiałem się jakoś wyciszyć. – wytłumaczyłem.
- I że niby przez to taki jesteś? – spytał psiarz.
- No.
- To, co ty zrobiłeś? Naćpałeś się? – zapytał niezbyt zachwycony Nara.
- Nie ćpam żadnego gówna. Umiem u siebie wprowadzić po prostu taki stan. Przetrzyma się przez kilka dni. Jakieś dwa trzy czasem może nawet pięć. – wyjaśniłem spokojnie.
- Czyli mamy zrozumieć, że ty wprowadziłeś u siebie tak jakby stan umysłu i nawet Uchiha nie da mu rady? – zapytał zaskoczony brązowowłosy.
- Dokładnie. Tyle, że wtedy trudno do mnie dotrzeć z czymkolwiek. Wszystko i wszystkich mam gdzieś.
- Ale jak ty to zrobiłeś? – zaciekawił się Shikamaru.
- W zwykły sposób. Słuchawki, cisza, spokój i to wszystko.
- Jeny. – tylko to był w stanie powiedzieć Kiba.
Westchnąłem i znowu się wyłączyłem. Wróciłem do swojej nicości. Wszystkie lekcje i przerwy spędzone na przytakiwaniu i braku myśli. W nicości i ciszy.
Koza. Nie przejąłem się ani trochę draniem. Olałem go jak wszystkich i wszystko tego dnia. Spokojnie usiadłem na swoim miejscu i wyciągnąłem szkicownik. Moja ręka złapała ołówek i zaczęła zaznaczać pierwsze linie. W głowie nie miałem niczego. Spokojnie, tylko mnie nie było w ciele. Równo z zakończoną koza schowałem swój blok do torby i wyszedłem z klasy. Na spokojnie wróciłem do domu. Tym razem Kakashi zatrzymał drania, ale nie wiem po co i mnie to nie obchodzi.
Wróciłem do domu w ładzie i w składzie ze sobą. Zjadłem, odrobiłem lekcje, pouczyłem się, wziąłem prysznic i wcześniej się położyłem. Stan odrębności od świata przetrzymał do soboty. W sobotę byłem już sobą. Uchiha o dziwo mi się nie przeciwstawiał i nie napadał na mnie. I tak tym razem nic by tym nie wskórał.
W poniedziałek wróciłem do szkoły normalny. Uśmiech miałem prawdziwszy i sam byłem energiczniejszy. Jiraya ucieszył się, że może już ze mną normalnie porozmawiać. Podwiózł mnie do szkoły, a tam przy wejściu czekali już na mnie koledzy.
- Cześć, blondziaku. – powiedział Kiba na mój widok.
- No hejka. – odparłem.
- Wróciłeś do żywych? – spytał Nara.
- A nie widać?
- Widać i dobrze. – zadowolił się Inuzuka.
- Dobra. Na lekcje. – zakomenderował szatyn.
- No wiesz ty co? – jęknąłem. – Ledwo wróciłem do życia, a ty mi już je psujesz?
Kiba się zaśmiał, a Nara tylko pokręcił głową. Po lekcji spotkałem Hinatę ze stertą papierów. Podszedłem do niej i zapytałem.
YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...