11

2.1K 135 127
                                    

Nałożyłem na twarz uśmiech. Niech inni sądzą, że jest okej. Przywitałem się z chłopakami, po czym poszliśmy na pierwszą lekcję. Dziś byłem wyciszony. Nie dam się wyprowadzić z tego stanu. Sam przejdzie. Chcę trochę się oderwać od mojej szarej rzeczywistości. Na lekcjach siedziałem cicho i się nie odzywałem. Gdy chłopaki coś mówili, tylko potakiwałem. Nie chciałem niczego więcej.

Przed ostatnią lekcją, gdy poszliśmy na murek, ktoś trzepnął mnie w głowę. Spojrzałem na nich i obojętnie spytałem.

- O co chodzi?

- Czy ty nas w ogóle słuchasz? – oburzył się Inuzuka.

- Tak, chyba, nie. – odparłem.

- Mów, co ci jest? Wczoraj było jeszcze w porządku. – rozkazał mi szatyn.

- Wczoraj po prostu drań mnie wkurzył i musiałem się jakoś wyciszyć. – wytłumaczyłem.

- I że niby przez to taki jesteś? – spytał psiarz.

- No.

- To, co ty zrobiłeś? Naćpałeś się? – zapytał niezbyt zachwycony Nara.

- Nie ćpam żadnego gówna. Umiem u siebie wprowadzić po prostu taki stan. Przetrzyma się przez kilka dni. Jakieś dwa trzy czasem może nawet pięć. – wyjaśniłem spokojnie.

- Czyli mamy zrozumieć, że ty wprowadziłeś u siebie tak jakby stan umysłu i nawet Uchiha nie da mu rady? – zapytał zaskoczony brązowowłosy.

- Dokładnie. Tyle, że wtedy trudno do mnie dotrzeć z czymkolwiek. Wszystko i wszystkich mam gdzieś.

- Ale jak ty to zrobiłeś? – zaciekawił się Shikamaru.

- W zwykły sposób. Słuchawki, cisza, spokój i to wszystko.

- Jeny. – tylko to był w stanie powiedzieć Kiba.

Westchnąłem i znowu się wyłączyłem. Wróciłem do swojej nicości. Wszystkie lekcje i przerwy spędzone na przytakiwaniu i braku myśli. W nicości i ciszy.

Koza. Nie przejąłem się ani trochę draniem. Olałem go jak wszystkich i wszystko tego dnia. Spokojnie usiadłem na swoim miejscu i wyciągnąłem szkicownik. Moja ręka złapała ołówek i zaczęła zaznaczać pierwsze linie. W głowie nie miałem niczego. Spokojnie, tylko mnie nie było w ciele. Równo z zakończoną koza schowałem swój blok do torby i wyszedłem z klasy. Na spokojnie wróciłem do domu. Tym razem Kakashi zatrzymał drania, ale nie wiem po co i mnie to nie obchodzi.

Wróciłem do domu w ładzie i w składzie ze sobą. Zjadłem, odrobiłem lekcje, pouczyłem się, wziąłem prysznic i wcześniej się położyłem. Stan odrębności od świata przetrzymał do soboty. W sobotę byłem już sobą. Uchiha o dziwo mi się nie przeciwstawiał i nie napadał na mnie. I tak tym razem nic by tym nie wskórał.

W poniedziałek wróciłem do szkoły normalny. Uśmiech miałem prawdziwszy i sam byłem energiczniejszy. Jiraya ucieszył się, że może już ze mną normalnie porozmawiać. Podwiózł mnie do szkoły, a tam przy wejściu czekali już na mnie koledzy.

- Cześć, blondziaku. – powiedział Kiba na mój widok.

- No hejka. – odparłem.

- Wróciłeś do żywych? – spytał Nara.

- A nie widać?

- Widać i dobrze. – zadowolił się Inuzuka.

- Dobra. Na lekcje. – zakomenderował szatyn.

- No wiesz ty co? – jęknąłem. – Ledwo wróciłem do życia, a ty mi już je psujesz?

Kiba się zaśmiał, a Nara tylko pokręcił głową. Po lekcji spotkałem Hinatę ze stertą papierów. Podszedłem do niej i zapytałem.

Ponad problemWhere stories live. Discover now