Dzisiejszy dzień nie był najlepszy. Od rana lało i tylko coraz mocniej padało. Na murku sobie dziś nie posiedzimy. Nie było ze mną dzisiaj najlepiej. Zmęczenie dało mi dziś w kość. Przysypiało mi się na lekcjach i nic nie pozwalało mi się skupić na czymkolwiek. Chłopakom też nic się nie chciało, usiedliśmy więc pod klasą.
Gdy tak siedzieliśmy, przysnęło mi się. Nagle się wzdrygnąłem i otworzyłem szeroko oczy z przerażenia. Mignął mi koszmar i TO głośno krzyknęło w mojej głowie.
- Szykuj się! Twój czas nadchodzi! Nie uciekniesz!
Natychmiast złapałem za torbę i łyknąłem dwie tabletki, po czym zamknąłem oczy i próbowałem się uspokoić. Po chwili spokojnie spojrzałem przed siebie, nie widziałem TEGO, ale głos jeszcze dość głośno brzmiał w mojej głowie. Chłopaki dziwnie się na mnie patrzyli, nie do końca rozumiałem o co chodzi i chciałem ich zapytać, ale uprzedził mnie Kiba.
- Co się stało?
- Nic takiego. – odparłem spokojnie.
- To czemu się tak zerwałeś? – zapytał Nara.
- Ostry ból głowy. Czasem przychodzi jak niespodziewany cios i wtedy natychmiast muszę brać te leki. – skłamałem w połowie.
W tym przypadku kłamstwem były jedynie bóle głowy, bo jak mam im to powiedzieć. Atakują mnie koszmary nocą i za dnia od dwunastu lat? Ta. Na pewno się ucieszą.
- Aha. – usłyszałem niemrawą odpowiedź obu chłopaków.
Na ten temat więcej nie rozmawialiśmy i byłem im za to wdzięczny. Łatwiej o tym nie mówić, choć trudniej usunąć z życia. Dalej starałem się jedynie nie zasnąć, bym znów TEGO czasem nie widział. Lekcje udało mi się przeżyć, ale w kozie było gorzej. Miałem nadzieję, że dzięki szkicownikowi nie zasnę, jednak się pomyliłem. Po chwili już spałem.
○○●○○
Odkąd poznałem tego młotka, nie mam spokoju. Przez niego muszę teraz miesiąc siedzieć w kozie. Jednak w tym blondynie coś mnie intryguje. Na początku nie wiedziałem co, lecz dwa dni temu się przekonałem, gdy wpadł w moje ramiona. Ma przepiękne, błękitne oczy. Takiego odcienia nigdy dotąd nie widziałem.
Po tym jednak mnie wkurwił. Że niby ja miałbym być zboczeńcem?! Ja?! Zboczeńcem?! Jeszcze czego. Jednak on ma coś w sobie, czego nie dostrzegłem w nikim innym, ale jeszcze nie wiem co to. Przynajmniej wczoraj i dziś nie prowokował mnie do bójki.
Dziś wyglądał na zaspanego, a na jednaj z przerw zerwał się i szybko coś łyknął. Nie wiem czemu, ale zacząłem go obserwować. Jego osoba rodzi we mnie dziwną fascynację. Czyli totalne przeciwieństwo Sakury. Ta franca znęca się nade mną od podstawówki.
Po raz kolejny podczas kozy Naruto wyciągnął blok i ołówek. Szczerze, jestem ciekawy co on tam rysuje. Po pewnym czasie zasnął z głową na ławce. Ciekawość zwyciężyła, więc powoli i delikatnie zabrałem mu szkicownik.
To, co zobaczyłem na kartce było jego niedokończonym dziełem. Mimo tego, już można było mniej więcej zobaczyć o co w nim chodzi. Była to dziwna postać o okrągłych, białych, pustych oczach, z których miało coś zlatywać. Usta tego czegoś były zaledwie grubą kreską, przypominającą wargi, w których końcach znowu coś ciekło. Jedną rękę miało wyciągniętą w stronę obserwatora. Był to zaledwie zarys, ale jakoś mi to nie pasowało do tego chłopaka.
Z ciekawości przejrzałem resztę szkiców zawartych w tym dość grubym bloku. Wszystkie rysunki nie pasowały mi do jego osoby. Wszystkie w odcieniach czerni i szarości, zdobione czerwienią, która według obrazów miała być krwią. Szkice przedstawiały to, co widziałem na początku w innych pozycjach i ilościach. U każdej z tych postaci z oczu i ust wypływała krew. Inne przedstawiały krwawe wypadki. Na jednym samochód wjeżdża w jakąś osobę. Ktoś spada z okna. Ktoś się podcina. Dostaję kulkę w głowę, itd.
YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...