70

1K 77 98
                                    

Czas niesamowicie mi się dłużył. Musiałem przyznać, że nawet towarzystwo przyjaciół zaczynało mnie irytować. Brakowało mi w tym tej jednej osóbki. Przynajmniej wyłapałem dla niego prezent, którego sam sprzedawca odmówił mi zakupu. Tłumaczenia typu, że mnie nie stać bądź nie jestem odpowiednią osobą do zakupu tego jeszcze bardziej mnie denerwowało. W rezultacie w czasie wolnym postanowiłem skorzystać z kontaktu, dzięki któremu na pewno otrzymam upragniony teraz przedmiot. Sam kontakt wydawał się niemożliwy, ale i na to znalazłem sposób, niestety dodając sobie więcej pracy, irytacji oraz czasu. Przez sam ten fakt, byłem zmuszony uciekać się do skradanki w drodze do miejsca zameldowania. 

W drodze do pokoju nikt na szczęście mnie nie zatrzymał, jednak ta dobra chwila długo nie trwała. Gdy znalazłem się w odpowiednim pomieszczeniu, zostałem zaatakowany przez chłopaków pytaniami gdzie byłem, co robiłem i dlaczego też tak późno wracam. Szczerze poczułem się jak na jakimś pieprzonym przesłuchaniu i tak też im powiedziałem. Oni jednak zażądali odpowiedzi, grożąc swoimi domysłami, które mogą się źle skończyć dla mojego związku z Naruto. Grozili mi prosto w twarz. Po całym, zadawalającym ich przesłuchani, puścili mnie bym wziął prysznic, po czym położyłem się do łóżka. To jest wręcz niewiarygodne, bym ja się im tak tłumaczył. Chociaż to i tak lepsze niż przesłuchanie ze strony opiekunów. 

Kolejny dzień zleciał mi nad wyraz szybko. Wszystko działo się tak, jak w poprzednich dniach. Jedyna różnicą w tym wszystkim było to, że, gdy dzwoniłem do mojego kotka odebrał za niego Itachi.

– Co tam chcesz, braciszku, od swojego kochasia?

– Wytłumacz mi najpierw z jakiej racji  ty odbierasz jego telefon.

– Naruś przyszedł do nas i oglądał z nami filmy. Zasnął. Właśnie zaniosłem go do ciebie. A skoro dzwonisz ty, postanowiłem odebrać.

– Zadzwoń jeszcze do jego wuja, że zostaje u was. Na pewno go o tym nie poinformował, skoro zasnął.

– Tak jest, Sasuś.

– Świetnie, a i jeszcze jedna rzecz. Jeśli coś ze sobą miał, dopilnuj, by miał to przy sobie.

– Dlaczego?

– Będzie mu to potrzebne, więc po prostu zrób to.

– Dobra. Jeszcze jedno pytanie. Co mu się stało w szyję? Jest czerwona i trochę zastrupiała.

– Uznajmy, że niewielki wypadek, lepiej o tym nie mówić. Jest jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć?

– W sumie to tak. Naru nie chciał, żebyś o tym wiedział, ale sądzę, że powinieneś wiedzieć. Mówił, że wiesz o kogo w tym chodzi.

– Mów.

– Przed naszym domem jakiś koleś się do niego doczepił, próbując nie wiadomo czego.

– Czy on nie może bardziej na siebie uważać? – jęknąłem, po czym dodałem. – Ale nic mu nie jest?

– Tak, nie musisz się martwić. Nic mu nie zrobił, ale widać było, że chciał.

– Jak jeszcze raz zobaczę tego gościa, to go chyba zabiję.

– Uspokój się, Sasuke. Najważniejsze, że nic mu nie jest i spokojnie teraz sobie śpi.

– Racja. – westchnąłem. – Itachi, mogę mieć do ciebie jeszcze jedna prośbę?

– Dawaj, braciszku.

– Możesz go jutro odwieźć do domu? Nie chcę, by mu się cokolwiek stało.

– Jasna sprawa. Przekazać mu, że dzwoniłeś?

Ponad problemWhere stories live. Discover now