76

1K 75 119
                                    

Obudziłem się zalany potem. Noc jak zawsze była ciężka. Po kilku minutach ledwo się podniosłem na łokciach, przy czym szybko osunąłem się na materac. Jakoś tak czułem się bez sił. Miałem pustkę w głowie. Naprawdę tak jakbym nie czuł nic z zewnątrz, a w środku miał czarną dziurę. Powoli przeturlałem się na kraniec łóżka, ale nie zdążyłem się zatrzymać, więc spadłem z niego. Rozniósł się spory huk. Z pomocą mebla podniosłem się do siadu, a następnie udało mi się wstać. Czułem, że w każdej chwili mogę się wywalić. Jakbym miał nogi z waty. Powoli, przy ścianie, kierowałem się do łazienki.

Usłyszałem głos zaniepokojonego wuja. Krzyknąłem, że jak na razie jest w porządku i nie musi się o nic martwić. Przynajmniej jak na razie. Powiedziałem, że w razie czego, to na pewno go zawołam. Uspokoił się trochę, ale wiedziałem, że mimo będzie zaniepokojony tym, co słyszał. Powlokłem się do łazienki, gdzie wszedłem pod prysznic. Nie miałem na to sił, więc na posadzce prysznica rozebrałem się, rzucając ubrania na podłogę. Po tym zatrzasnąłem drzwi prysznica i puściłem wodę. Na moje nieszczęście. Poleciała zimna woda, które mnie natychmiast orzeźwiła. Szybko zerwałem się z miejsca, przywalając głową w płytki. Nie było mi z tym dobrze. Zakręciłem wodę i oparłem ciało o ścianę. Odkręcając ciepłą wodę, rozpocząłem swój prysznic. Powolny i relaksujący.

Ubrałem się i powlokłem do kuchni na śniadanie. Tam białowłosy naprawdę zobaczył, że nic mi się nie stało. Po śniadaniu poszedłem do siebie i uwaliłem się na łóżku. Nic mi się nie chciało, więc postanowiłem pójść spać. Przynajmniej spokojnie zasnąłem. Spałem cały dzień, by na jego koniec się obudzić, przebrać i ponownie położyć spać.

Następny dzień był bardzo ciepły. W końcu jest maj. To jednak nie wpłynęło na moją pobudkę. Prysznic i się ubrać. Szorty i koszulka na krótki rękach, zrobiły mi tego dnia przyjemność. No może prócz jednego szczegółu. Po wczorajszym dniu pozostały mi siniaki. Całe szczęście było widać tylko te na ręku.

Po śniadaniu zostałem podrzucony do szkoły. Nim się spostrzegłem, zostałem przyciągnięty przez drania, by mógł mnie przytulić i pocałować. Gdy znalazłem się w jego ramionach, od razu zrobiło mi się jeszcze cieplej. Było za gorąco. Musiałem coś z tym natychmiast zrobić.

- Puść mnie.

- Nie chcę. - mruknął i jeszcze raz mnie pocałował.

- Nie mam nic przeciwko całowaniu, ale puść mnie, jest gorąco.

- No dobrze. - westchnął. - Co zrobiłeś? - wskazał na moją rękę.

- Nic takiego. Po prostu zleciałem z łóżka. - uśmiechnąłem się lekko.

- To wszystko? Bo jakoś nie chcę mi się wierzyć.

- Wypieprzyłem się pod prysznicem. - westchnąłem, po czy dodałem. - Doznałem tylko szoku zimnej wody, no i uderzyłem się w plecy i głowę. Ale nic mi nie jest.

- Gdzie w głowę? - jego palce zaraz wplątały się w moje włosy i badały mi czaszkę. - Zrobił ci się guz na potylicy.

- Nie przejmuj się tym. Jest dobrze. - poprosiłem go.

- Na pewno?

- Zrobiłem to wczoraj z samego rana, więc wiem co mówię.

- No dobrze. - zaraz mnie jeszcze raz cmoknął.

- Neji, ja też chcę całusa. - usłyszałem nagle Kibę.

- Co tak nagle? - zdziwił się białooki.

- Nie myśl nad tym, tylko całuj. Gdy widzę ich takich zakochanych, to też chcę być rozpieszczany. - oburzył się.

- Rozumiem. - pocałował go, po czym oznajmił. - Po szkole bardziej cię rozpieszczę.

Ponad problemWhere stories live. Discover now