92

769 65 154
                                    

Jest niedziela, mam już przygotowany rozdział i tak sobie myślę. Poprzedni nie zakończył się najlepiej, więc może wstawię go od razu? Dlatego też oddaje Wam raczej przyjemny w odczuciu rozdział. 😊



○○●○○ 

Skierowałem się do naszej sypialni. Na szczęście drzwi nie były zamknięte. Jednakże w środku nie znalazłem mojego bruneta. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dopiero zauważyłem otwarte drzwi na taras. Natychmiast tam poszedłem i na jednym z leżaków zobaczyłem siedzącego Sasuke. Zaraz do niego podszedłem, jednak nim się przy nim znalazłem, usłyszałem.

– Długo cię nie było.

– Wiem... – mruknąłem cicho. – Tłumaczyłem jej o co chodzi.

– Mhm... – nie spojrzał na mnie, ale zapytał. – W jaki sposób? W taki jaki widziałem?

– Nie! – zaprotestowałem. – Nic takiego nie miało miejsca!

– Ale jak przyszedłem, nie było widać, jakby ci to nie odpowiadało.

– Byłem zaskoczony.

– Jak można być tym zaskoczony? – spytał rozzłoszczony.

– Jeszcze nigdy nikt się tak w stosunku do mnie nie zachowywał i nie wiedziałem jak się zareagować. A po za tym, nie chciałem jej skrzywdzić, przecież nic mi nie zrobiła.

– Ta, nic ci nie zrobiła. Tylko cię całowała. Zapomniałem, że to nic takiego. Sorki. – warknął poirytowany.

– Nie o to chodzi! – burknąłem na niego. – Ja po prostu nigdy nie byłem podrywany przez dziewczynę... I dlatego nie wiedziałem jak mam się zachować...

– Jasne, ale gdyby na jej miejscu był jakiś facet, natychmiast stałbyś przy mnie, krzycząc tylko, że ma się odpierdolić.

– No ale to co innego...

– To jest tym samym. – warknął, spoglądając na mnie zły. – Nie obchodzi mnie czy to facet , czy kobieta. Przeszkadza mi to, że ty nic z tym nie zrobiłeś.

– No ale ja nie wiedziałem co mam zrobić...

– Wystarczyło ją odsunąć od siebie i na to nie pozwalać, ale ty pozwoliłeś. Gdyby chciała zaciągnąć cię do łóżka, też byś nie protestował?

– Nie przesadzaj już! – oburzyłem się. – Z nikim nie poszedłbym do łóżka!

– To czemu do cholery mnie nie słuchałeś?! – warknął zły. – Mówiłem ci przecież, ale ty miałeś to w dupie. W końcu przychodzi co do czego, a ty zamiast choćby postarać się ją od siebie odsunąć, jesteś jej uległy. Nie wiem, podobało ci się to, czy co?

– Nie, nie podobało mi się... – burknąłem zawstydzony tym, że muszę to mówić.

– Twoja postawa i głos mówią coś zupełnie innego.

– No ty chyba żartujesz?

– A wyglądam, jakbym żartował?

– Ale to naprawdę nie tak! – oburzyłem się. – Mi wcale to nie odpowiadało, ani mi się nie podobało! Byłem po prostu zaskoczony, ponieważ żadna dziewczyna mnie jeszcze nigdy nie podrywała! Tak trudno ci to zrozumieć?!

– A tak trudno było ci chociaż ją od siebie odsunąć, gdy przyszedłem? – podniósł się zdenerwowany. – Tyle chyba mógłbyś zrobić, gdy przy was byłem? A może nadal byłeś zaskoczony?

Ponad problemWhere stories live. Discover now