96

757 57 67
                                    

– O kurwa jebana.

Spojrzałem za siebie i zobaczyłem dwóch facetów. Jeden łysy, a drugi z włosami, stojący przed moim Sasuke. Byli tak wysocy jak on, a mięśniami mu chyba dorównywali. Teraz dopiero mi się przypomniała ta dwójka. Zaraz poszukałem u tego drugiego jakieś śladu na łydce. Miał bandaż. Czyli tam go ugryzłem? Nie wiem czemu, ale zachichotałem pod nosem, na co cała trójka na mnie spojrzała. Nie mogłem się powstrzymać i po prostu się zaśmiałem. I to wszystko przez jeden opatrunek i jedną drobną rankę, która była szczelnie opatrzona. Nawet nie pomyślałem o tym, co robię. Po prostu się do nich zbliżyłem i z uśmiechem pokazałem im swoje przedramię.

– Dzięki za to. Trochę się paprało, ale jest ok. Jeśli chodzi o moje plecy, wyglądają jeszcze lepiej. – odwróciłem się do nich tyłem, by zobaczyli swoje dzieło. – Cholernie bolało i myślałem, że zrzygam się z bólu, ale teraz już prawie nie boli. Musieli to długo oczyszczać, zanim mi to zszyli, ale dzięki. – odwróciłem się do nich przodem. – Przynajmniej jest w tym samym miejscu, co to. – wskazałem na bliznę na piersi. Oni spoglądali na mnie zaskoczeni moją wesołością. Nie zwracając na to uwagi, skierowałem słowa do tego z opatrunkiem na nodze. – Aż tak ci się to rozbabrało? Chyba nie mogłem tak mocno cię ugryźć?

– Przestań. – poprosił mnie nagle Uchiha.

– Ale dlaczego? Przecież ja tylko pytam o ich stan i im za to dziękuję. – uśmiechnąłem się do niego lekko. – Przecież to nic takiego.

– Powinni dostać nauczkę. Twoje plecy były całkowicie rozorane.

– Ale jest wszystko dobrze. Przecież sam o tym wiesz.

– Bo umiem szybko reagować. Gdyby nie te skurwiele, na pewno nie miałbyś tego na plecach. Wystarczy to, że dwa miesiące temu miałem połamane żebra.

– Przecież wszystko ze mną jest dobrze. Byłem już w o wiele gorszych sytuacjach.

– To, jeśli dobrze wiem, było czymś innym, niż pobicie przez jakieś sukinsyny.

– Daj spokój, po prostu chodźmy. – poprosiłem.

On tylko spojrzał na mnie niezadowolony tym, jednak westchnął i zgodził się na moją prośbę. Uśmiechnąłem się do niego, po czym poczekałem aż on ruszy. Zanim ruszył z miejsca, obrzucił ich gardzącym oraz wściekłym spojrzeniem. To mnie akurat zadowoliło. Wesoło za nim poszedłem. Wszystko byłoby też dobrze, gdyby nie to, że usłyszałem od jednego z nich.

– Pieprzona kurwa.

– Że co? – natychmiast na nich spojrzałem, wciąż z uśmiechem. – Możesz powtórzyć?

– A co, dziwko, nie słyszałeś? – już wiedziałem, że to ten łysy.

– Jaki ty kulturalny. Jak jasna cholera. – warknąłem tylko.

– Idź się lepiej sprzedać, pedale. Na pewno ktoś cię zechce po taniości. – zaśmiał mi się w twarz jego kolega.

– Podziękuję za tą propozycję. Mam ciekawsze rzeczy do robienia.

– A co, nie znalazłeś wystarczająco naiwnego?

– Ależ skąd. Znalazłem aż dwóch. Właśnie stoję przed nimi. Tylko szkoda, że z nich takie pierdolone szkarady.

– Dość tego. – warknął nagle Sasuke. – Przestań i chodźmy. Sam mówiłeś, że nie warto marnować na nich czasu i zgadzam się z tym. Idziemy. – złapał mnie za rękę.

Chciał mnie za sobą pociągnąć, lecz nie udało mu się to do końca. Dałem radę zrobić tylko jeden krok, gdy poczułem szarpnięcie za drugie ramię i głos jednego z tych facetów.

Ponad problemWhere stories live. Discover now