8

2.3K 154 204
                                    

- Boisz się burzy?

- No. – mruknąłem cicho i ugryzłem kawałek pizzy.

- Dlaczego? – zapytał drań.

Westchnąłem i odpowiedziałem.

- Kiedyś zwiałem z domu do lasu. Szwendałem się po nim dość długo i rozpętała się burza. Omal mnie wtedy piorun nie trafił. Walnął w drzewo obok i prawie się na mnie zwaliło. Miałem tyle szczęścia, że mnie podrapało, a nie zgniotło. Niestety tamta noc skończyła się dla mnie w szpitalu. – skończyłem cicho.

Obaj spoglądali na mnie zdziwieni, ale się nie odezwali. Chyba nie wiedzieli co powiedzieć po takim czymś. Skończyłem swój kawałek pizzy i nagle poczułem się nie dobrze.

- Z czym była ta pizza? – spytałem.

- Z pieczarkami, szynką i serem. – odparł mi długowłosy.

Cholera, pieczarki! Gorzej być już nie może. Nie, jednak może. Zachciało mi się wymiotować.

- Gdzie jest najbliższa łazienka? – zapytałem szybko i starałem się jeszcze jakoś wytrzymać.

- Na korytarzu, drugie drzwi po lewej, a co? – spytał Sasuke.

Zakryłem usta dłonią i szybko zerwałem się w stronę łazienki, krzycząc po drodze, że mi nie dobrze. Od razu wpadłem do pomieszczenia i natychmiast klęknąłem przed ubikacją. Chwilę potem zawartość mojego żołądka znalazła się w kiblu. Ledwo usłyszałem jak do łazienki wbiegli bracia, zagłuszył mi to dźwięk wymiotowania.

Z półgodziny jeszcze tak siedziałem przy sedesie i rzygałem. Gdy było mi już lepiej, usiadłem na podłodze i oparłem się o płytki. Ktoś podsunął mi mokry ręcznik, złapałem go i otarłem nim twarz i usta. Nie miałem siły. Wykończyło mnie to.

- Przez co wymiotowałeś? – zapytał mnie Itachi.

- Pieczarki. Niedobrze mi po nich.

- Napij się. – odezwał się drań i podał mi szklankę z wodą.

- Dzięki. – i odebrałem od niego szklankę.

Szybko wypiłem wodę i od razu zrobiło mi się lepiej. Przeczesałem włosy ręką i powoli wstałem z kafelek. Trochę się zachwiałem, ale w samą porę przytrzymałem się ściany.

- Na pewno wszystko dobrze? – spytał Itachi.

- No chyba, ale jeszcze sobie tu posiedzę. – oznajmiłem i osunąłem się po płytkach na podłogę.

- Chce ci się jeszcze rzygać? – spytał starszy.

- Nie, ale nie mam już po tym sił. – poinformowałem.

- Dobra, ale nie będziesz mi tu tak siedzieć. Sasuke, pomóż mu dojść do salonu i przypilnuj, żeby usiadł na kanapie. – rozkazał długowłosy i skierował się do wyjścia.

Spojrzałem na drania, a on uśmiechał się zadowolony.

- Ej, ale ja przecież sam mogę iść! – zawołałem za Itachim, ale on już niknął.

Westchnąłem ciężko i spojrzałem na podchodzącego już do mnie czarnookiego.

- Nie podchodź, dam sobie radę.- burknąłem i bardzo powoli wstałem.

Trochę zakręciło mi się w głowie i lekko się zachwiałem. Drań pomimo moich protestów, złapał mnie w pasie i mocno do siebie przyciągnął. Zaczął mnie ciągnąć w stronę salonu, a ja tylko warknąłem.

- Puść mnie, dam sobie sam radę. – i się mu wyrwałem.

Następnie go od siebie odepchnąłem i powoli sam ruszyłem do salonu. Jednak nie dane mi było spokojnie dojść do wyznaczonego pomieszczenia. Już przy pierwszym kroku prawie się wyrżnąłem, ale od upadku uratował mnie właściciel tych pięknych, czarnych tęczówek. Westchnął i z uśmiechem stwierdził.

Ponad problemWhere stories live. Discover now