Po kilkunastu minutach zebraliśmy do wyjścia. Zeszliśmy na dół i w salonie na rozwalonych poduszkach zastaliśmy również rozwalonych chłopaków.
- Wychodzę. – oznajmił Sasuke.
- A dokąd to, braciszku? Ciemno już się robi. – zapytał go brat.
- Nie martw się. Naruto odwiozę i wracam.
- Czekaj, ty chcesz przewieść go na swoim motorze? – zdziwił się blondyn.
- Tak.
- Ile razy cię już woził? – zwrócił się do mnie.
- Ze trzy? – odparłem.
- To go na nim posadziłeś, a mnie nawet dotknąć nie pozwoliłeś tego zajebistego ścigacza? – oburzył się.
- Tak, problem? – spytał drań.
Ja natomiast nie mogłem się powstrzymać i parsknąłem śmiechem.
- Ha! Rączki świerzbią, a nie dostaną!
Tym o to tekstem zaskoczyłem całą trójkę. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Bracia Uchiha zaczęli się śmiać, a Deidara trochę to roześmiany i zdenerwowany odezwał się.
- Rzeczywiście, świerzbią, ale do czegoś innego. Chcesz sprawdzić? – zapytał.
- Jasne! Ale może kiedy indziej, czasu już nie mam. – poinformowałem.
- A co? Punktualny synuś? – zaśmiał się.
Ja również się uśmiechnąłem, bo wpadł mi do głowy wspaniały pomysł.
- Oczywiście. – potwierdziłem poważnie z uśmiechem na twarzy. – Przecież nie chcę, by moi rodzice się wściekli, wstali z grobów i przebyli setki kilometrów, aby tylko mnie ukarać. Albo żeby wysłali do mnie koszmar, który pozbawia mnie oddechu prawie każdej nocy. Nie sądzisz, że to wystarczający powód? – spytałem go.
Teraz wszyscy wpatrywali się we mnie równie, a nawet jeszcze bardziej, zdziwieni niż poprzednio. Każdy z grobową miną przyglądał się mojej wesołej twarzy i poważnym oczom. Nagle złapałem się za głowę, krzyknąłem przerażony i schyliłem się, jakby mnie coś bardzo bolało. Zauważyłem przerażony miny chłopaków, którzy zerwali się na równe nogi, by zobaczyć co mi się stało. Uśmiechnąłem się pod nosem, a jednak działa. Chłopaki zaczęli się niepokoić, a ja już nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Oni teraz spoglądali na mnie jak na wariata. W końcu zniecierpliwiony Itachi spytał.
- Naru, co jest?
- Nabrałem was! Szkoda, że nie widzieliście swoich min! – zaśmiałem się.
- Młocie, nie żartuj tak! – fuknął na mnie drań i walnął mnie w głowę.
- Ał! Nie bij.
- Słusznie zrobił, przez ciebie zawału można dostać. – stwierdził Deidara.
- Skąd wiesz czy nie chciałem, CIEBIE, do tego doprowadzić SPECJALNIE? – zapytałem go poważnie.
Już nie miałem na twarzy uśmiechu. Wpatrywałem się w niego z zimną krwią. Wszyscy patrzyli na mnie uważnie, jakoś tak dziwnie. Coś mi się zdaję, że zaczęli się niepokoić przez to, iż przestałem się odzywać i grobowym wzrokiem wpatrywałem się w blondyna.
- Dobrze myślisz. – odezwałem się zadowolony do niego.
On się zdziwił, chyba jeszcze bardziej przeraził. Z resztą nie tylko on. Itachi również. Tylko Sasuke nie wydawał mi się tym zbyt przekonany. Trwała teraz cisza. Jak makiem zasiał.
YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...